12 maja, piątek
To ostatni dzień na Rodos , trochę jednak szkoda, bo pogoda ewidentnie się poprawiła i byłoby fajnie trochę sobie jeszcze tu (albo w okolicach ) pobyć. Wczoraj mocno wiało, a dziś nawet już wiatr ustał i od rana zaczęła się taka grecka patelnio-smażalnia . Ledwo słońce wyszło zza wzgórz mocno przypiekało, ale myśmy już wtedy byli po śniadaniu i rozłożyliśmy się na plaży by skorzystać z ostatnich godzin tej przyjemności.
Kilka porannych fotek…
Widzieliście na jednej z fotek taką pomarańczową kulkę? . Właśnie do niej idę …
Przytargałem ją do naszego obozu…okazało się, że była to urwana zapewne podczas nawałnicy rybacka bojka sygnalizacyjna. Do porządnego, gumowego balonu była zmyślnie przyczepiona cała konstrukcja z obciążnikami, styropianowymi pływadłami i – co najważniejsze – ze specjalną lampką. Uznałem że taki wyrzucony na brzeg sygnalizator raczej się już nikomu do niczego nie przyda i rozbroiłem całość. Lampkę przywieźliśmy do domu, oczyściliśmy ją, kupiłem baterię i...okazało się że działa . Ma wbudowany czujnik sprawiający, że zaczyna świecić, a właściwie mrugać na zielono gdy jest odpowiednio ciemno. Chciałem też przywieźć na pamiątkę ten pomarańczowy balon , ale niestety chyba mamy za małe auto w którym zresztą podróżowało z nami przebite koło . Dlatego balon umieściłem w pobliskich krzakach z postanowieniem, że jak kiedyś jeszcze przyjedziemy na Rodos większym autem to wtedy odszukam go i zabiorę . Kto wie, może tak się kiedyś stanie? . Ale gdyby nie, a ktoś by potrzebował takiego gadżetu – to leży i czeka .