Żegnaj Chalki, byliśmy tutaj tak krótko, ale wyspa głęboko zapisała się w naszej pamięci…
Zmęczeni zasiedliśmy w wygodnych fotelach pod pokładem, przed nami prawie półtorej godziny rejsu…ja go przespałem niemal w całości, Małgosia przeglądała dodekaneskie foldery które czekają na każdego pasażera na każdym z siedzeń.
Jedyne fotki.
I ostatnia, już z rodoskiego nabrzeża.
Zanim wróciliśmy do samochodu weszliśmy do agencji promowej aby kupić bilety powrotne do Pireusu. Trafiliśmy w bardzo przyjemne miejsce , do agencji Kydon Tours mieszczącej się pod murami miasta naprzeciwko terminala promowego. Tam dwie panie zajęły się nami w bardzo miły sposób nie tylko wyszukując Blue Starowe połączenia ale też zwracając uwagę które będzie dla nas najtańsze – miały bowiem jeszcze niewykorzystaną pulę tańszych biletów Super Economy. Dzięki temu zapłaciliśmy kilkadziesiąt euro mniej . Potem jeszcze chwilę porozmawialiśmy o tym że właśnie wróciliśmy z naszej trzydziestej wyspy i że we wrześniu mamy zamiar przypłynąć znów w te okolice. Panie zaoferowały pomoc w zakupie tańszych biletów , dostaliśmy wizytówkę, jednak ostatecznie nie skorzystałem z tej oferty bo my przecież nigdy do samego końca nie wiemy czy na pewno i dokąd w ogóle się udamy… Niemniej było nam bardzo miło bo po raz pierwszy zostaliśmy potraktowani w taki sposób.
Bilety kupione, mamy jeszcze prawie dwa dni na Rodos, tego dzisiejszego już nie liczę. Zapowiada się piękna pogoda, nie będziemy już nic zwiedzać, spędzimy ten czas na słodkim nic nierobieniu , w końcu kiedyś trzeba złapać oddech. Tym razem nie pojedziemy już na plażę Anthony Quinna, postanowiliśmy (ja naciskałem ) spędzić tę noc a także jutrzejszy dzień w miejscu które bardzo się nam podobało gdy byliśmy tam po raz pierwszy kilka dni temu – na plaży Fourni leżącej poniżej ruin zamku Monolithos. Co prawda do przejechania mieliśmy coś około 80 km, ale co tam, auto niewiele nam pali a i paliwo na Rodos nie jest wcale drogie. Niemal dwie godziny zajęła nam ta droga a gdy dotarliśmy na miejsce właśnie zbierali się stamtąd ostatni odwiedzający. Plaża Fourni, którą zachwyciliśmy się poprzednio, tym razem nieco rozczarowała bo po nawałnicach ostatnich dni morze wyrzuciło na nią sporo traw, poza tym naszła nas refleksja że w tak chętnie odwiedzanym miejscu, nawet niekoniecznie na plażowanie, z racji bliskości Monolithos wcale nie musi nam być jutro tak spokojnie i sielankowo jak byśmy oczekiwali… Ale dziś już nic nie będziemy kombinować, na nocleg miejsce pod sosnami nadaje się wyśmienicie , zostaniemy tutaj, a co będzie jutro – zobaczymy jutro .
c.d.n.