9 maja, wtorek c.d.
Wracamy do miasta. Jednak jadąc główną ulicą wzdłuż wybrzeża na skrzyżowaniu przy wielkich hotelowych molochach skręcamy pod górkę i potem klucząc nieco po jednakowych uliczkach z nowoczesnymi domami mieszkalnymi dojeżdżamy do jeszcze jednego miejsca wzmiankowanego w naszym przewodniku. Nieco już na obrzeżach Rodos, przy głównej arterii wylotowej na południe znajduje się park Rodini , mamy jeszcze trochę czasu więc zajrzymy także i do niego .
Mimo dość zapchanego niedużego placyku przy nowoczesnym budynku w miejscu gdzie park się zaczyna udało się nam tam upchnąć nasze auto. W sporym budynku z napisem Rodini Park na pewno jest restauracja, ale co jeszcze? Tego nie wiemy. Zanim udaliśmy się na spacer postanowiliśmy napełnić żołądki drugim śniadaniem nie zapominając także o parkowych kotach .
Koty pożarły kilka saszetek mimo, że wcale nie wyglądały na wygłodniałe .
Prawdę mówiąc mieliśmy chyba trochę szczęścia bo trafiliśmy w odpowiednie miejsce będące można powiedzieć „początkiem” parku a na pewno jego najważniejszą częścią. Park jak się okazało jest wąski a długi – ciągnie się wzdłuż rzeczki która w maju płynęła całkiem przyzwoitym nurtem (ciekawe jak jest jesienią), mającej ujście w wielkiej plaży nieopodal rodyjskiego portu. Podobno park ten istniał już w starożytności, na jego terenie znajduje się nekropolia z III wieku p.n.e. oraz rzymski akwedukt. Tego wszystkiego nie wiedzieliśmy i wędrówka wzdłuż rzeczki była w pewnym sensie spacerem w nieznane nie mieliśmy pojęcia ani gdzie jesteśmy ani dokąd jeszcze da się dalej pójść.
Na początku jednak pokręciliśmy się po „zagospodarowanej” – na grecką skalę części parku.
Wspomniany akwedukt znajduje się właśnie tutaj.