No to jedziemy. Bez opóźnień i przygód dojechaliśmy do portu na mniej więcej 40 min przed planowanym odpłynięciem promu. Jeszcze jadąc Małgosia pstryknęła przez okno zdjęcie fajnego pomnika z delfinkami przy nabrzeżu, przy okazji na tle naszego promu
.
Zajeżdżamy na teren nabrzeża Kolona, wjazd tam jest dozwolony wyłącznie dla pojazdów odpływających albo związanych z portem, nie można tu zostawiać auta idąc np. na zwiedzanie miasta. Przy budce z kasami kręci się sporo ludzi, oni też zapewne popłyną z nami… popłyną albo i nie
, coś to wszystko z sekundy na sekundę coraz mniej mi się podoba, zwłaszcza gdy widzę zagrodzone wejście na statek i tablicę na której nie ma żadnych wysp…
Po chwili jestem już pewien – prom dziś nie popłynie
. Pani w kasie przekazuje mi miażdżącą wiadomość, niestety, wiatr jest za silny, fale za duże i mały statek Dodekanisos Seaways pozostanie dziś w porcie… Następny będzie pojutrze a nas to niestety kompletnie nie urządza.
Jesteśmy załamani i zdezorientowani. Nie dość że odpuściliśmy Chalki, to jeszcze właśnie przepada nam Tilos
. Co będziemy robić tu na Rodos skoro już całą objechaliśmy a i stolica schodzona w dwa dni? . Nawet na plaży się nie walniemy w taką fatalną pogodę…
Podchodzę znów do kasy, oczywiście pieniądze za bilety możemy odzyskać jeśli nie zdecydujemy się na czwartkowy rejs. To rozwiązanie jednak odpada, dwa dni na Tilos to zdecydowanie dla nas za mało. Pani jednak mówi coś, co sprawia, że wracam do auta i zaczynamy zastanawiać się nad jeszcze jednym pomysłem
, okazuje się, że jutro pogoda ma być lepsza i być może uda się ściągnąć inny statek, który popłynie JUTRO w zaległy rejs. Być może… tego mielibyśmy się dowiedzieć po południu, tak do 14 już będzie wiadomo czy rejs się odbędzie. Wówczas moglibyśmy na Tilos spędzić 3 dni, albo…. popłynąć na jeden dzień na Chalki
i to rozwiązanie bardzo przypada nam do gustu. Musimy jednak poczekać tych parę godzin by mieć pewność albo – poszukać jakiejś czynnej o tej porze agencji i dowiedzieć się dokładnie jakie mielibyśmy inne możliwości wydostania się dziś z Rodos innym promem niż DS – czyli w zasadzie Blue Starem. Z moich notatek wynika, że na nic szczególnego nie mamy szans, ale w agencji na pewno będą wiedzieć lepiej.
Niestety, jest tak wcześnie, że żadnej czynnej agencji nie znaleźliśmy
. Za to przelecieliśmy się kawałek przez totalnie opustoszałe jeszcze miasto Rodos
.