8 maja, poniedziałek c.d.Mimo porządnego zmęczenia i dość już późnej pory nie ustajemy w poznawaniu Rodos
. Zostało nam jeszcze jedno, ostatnie miejsce, które koniecznie chcieliśmy odwiedzić, być może są w mieście jeszcze jakieś inne ciekawostki warte zobaczenia, ale pozostają dla nas do dziś owiane tajemnicą
. Poza jednym, które w związku ze zbiegiem okoliczności najbliższych dni (a nawet godzin
) jednak odnajdziemy i spędzimy tam chwilę czasu.
Pogoda wciąż jest kiepska, a nawet beznadziejna
, szare chmury szczelnie zakrywają niebo, jest chłodno, mocno wieje. Jedyny plus że nie pada. Za pomocą mapy i nawigacji (jak dla mnie przydaje się to urządzenie wyłącznie właśnie w takich momentach) wydostajemy się z centrum miasta i bez błądzenia po jednakowych ulicach zabudowanych nowoczesnymi domami trafiamy gdzie trzeba – czyli na wzgórze św. Stefana. W tym miejscu, zwanym również Monte Smith, najwyższym wzniesieniu w granicach miasta Rodos znajdował się w starożytności hellenistyczny Akropol.
Na rozległym, pozbawionym obwarowań Akropolu wzniesiono sporo sanktuariów, świątyń, podziemnych miejsc kultu i budynków użyteczności publicznej. Były to m.in. świątynie Ateny, Apolla i Zeusa, Odeon, Nympheion, Artemision (miejsce kultu Artemidy) oraz stadion. W okresie średniowiecza dawny Akropol służył jako centrum religijne miasta, jednak po trzęsieniu ziemi nigdy nie odbudowany po zniszczeniach popadł w całkowitą ruinę. Dopiero w czasie panowania włoskiego prowadzono tu zakrojone na szeroką skalę wykopaliska, jednak i tak nie udało się odkryć całości. Zostały zrekonstruowane: Odeon, świątyni Apollina oraz stadion, widoczny jest też Artemision.
Nie ma tu problemu z pozostawieniem auta, są spore (oczywiście darmowe) parkingi nieco powyżej widocznej już z daleka świątyni, są także nieco niżej, na poziomie teatru i stadionu.
A tak wyglądają okoliczne ulice
Mimo, że wiedzieliśmy, że cudów po Akropolu spodziewać się nie możemy to i tak czuliśmy się nieco rozczarowani. Miejsce to jest ogólnodostępne, z jednej strony to dobrze bo popatrzeć na wszystko można za darmo
, ale z drugiej – mogłoby być bardziej zadbane. Nie ma żadnych tablic informacyjnych a teren porasta wysoka, zeschnięta już trawa. Cała okolica jest wykorzystywana jako coś w rodzaju parku dla mieszkańców najbliżej położonych domów. Z drugiej strony jednak… nawet dobrze że niż szczególnego tu nie ma bo zwyczajnie nie mielibyśmy już siły by poświęcić na to miejsce więcej niż było to niezbędne.