Zeszliśmy na chwilę ze ścieżki by popatrzeć na to co jest z drugiej strony akropolu – okazało się że może nie ma nic takiego, ale tu też jest pięknie
Mury naprawdę atrakcyjnie się prezentują... i w sumie nie czuliśmy się przytłoczeni jakimiś ogromnymi tłumami, to było tylko takie pierwsze wrażenie tam na dole, przy głównym placu.
Chyba trwają tam jakieś prace.
Co chwilę mogliśmy w tym miejscu podziwiać powtarzający się spektakl
Minęło nas całkiem sporo „wygodnych” , co ciekawe przodowali wśród nich Niemcy i Rosjanie . Bardzo nie podoba się nam zwyczaj wykorzystywania osiołków w tego typu celach, trzeba jednak przyznać że tutaj ich praca jest znacznie lżejsza niż na Santorini, wydaje mi się też, że zwierzęta są zadbane.
Może trochę przydługi ten opis dojścia do akropolu , ale tak naprawdę nie jest to ani daleko, ani też wysoko i mimo zwiększającego się upału nie czuliśmy się zmęczeni. Pogoda piękna, widoki i okolica – wspaniałe, wiedzieliśmy już, że warto było przyjechać (i przypłynąć) na Rodos by się w Lindos znaleźć.
c.d.n.