Wąziutka i mocno kręta jest dalsza droga
, na mapie zaznaczono ją jako widokową, ale chyba dawno opracowywali tę mapę bo w międzyczasie wyrósł tu las
który skutecznie wszystko zasłania
. Minęliśmy coś w rodzaju alpejskiego kurortu
, na zboczach Profitisa Iliasa, drugiego co do wysokości szczytu Rodos Włosi wybudowali hotele, które w przeciwieństwie do zabudowań Eleousy ewidentnie mają się obecnie dość dobrze. Ale my mieliśmy tu inny cel, chcieliśmy dojechać na wspomniany szczyt, są tam nadajniki, anteny, jest też droga, którą odnajdujemy 2 kilometry dalej. Niestety, stoi tu też zakaz wjazdu
, a my, mimo tego że jesteśmy w Grecji, aż tak luźno do zakazów nie podchodzimy… Dopiero po powrocie przeglądając mapy odkryłem, że gdybyśmy podjechali spod powłoskich hoteli za znakami do jakiegoś ośrodka sportowego dla dzieci, stamtąd byłoby już rzut beretem… zresztą
zostawiwszy auto przy głównej też nie byłoby daleko a zakaz nie obejmował pieszych. Było już jednak coraz później a my odczuwaliśmy już zmęczenie całym tym może niezbyt pięknym, ale parnym i ciepłym dniem.
Zjechaliśmy więc w dół i tak się złożyło że urządziliśmy sobie dość długą przejażdżkę po wnętrzu Rodos. Objechaliśmy Profitisa Iliasa od drugiej strony, minęliśmy Apollonę i odbiliśmy na południe kierując się do największego na wyspie zbiornika zaporowego. Można przejechać blisko niego, są tam zaznaczone na mapie żółte drogi, jednak w rzeczywistości są one szutrowe i opatrzone ogromnymi tablicami, że wjazd na własną odpowiedzialność
. Myśmy wjechali, ale podłoże było tak pylące że uznaliśmy że szkoda nam zakurzyć auta, siebie i w ogóle wszystkiego
, zawróciłem.
Zdjęcie z szutrówki
Zatrzymaliśmy się na chwilę w miejscu gdzie było widać kawałek zalewu, blisko kapliczki Stavros.
Kapliczka była ładna, biało-niebieska, w cykladzkim stylu. Akurat z miejsca w którym staliśmy nie było jej prawie widać
. To zdjęcie raczej z kategorii „znajdź kapliczkę”
.
Wnętrze Rodos, przynajmniej w tej środkowej mniej więcej części jest dzikie i puste. Nieliczne osady są malutkie i senne, wyglądają niemal jak wymarłe. Jednym z głównych przejawów tego, że i tu docierają turyści jest fakt, że prawie w każdej jest jakaś reklamująca się już wcześniej tawerna, a przy drodze stoi czasem stragan z lokalnymi produktami. Teraz jednak drogi były praktycznie zupełnie puste, na odcinku pomiędzy Apolloną a Laermą minęły nas może ze 3 auta. A widoki i krajobrazy…ładne, ale niepowalające. Niewysokie wzgórza porośnięte zagajnikami sosnowymi, duże, zielone obszary kolczastych krzewów, czasem plantacje oliwek czy jakieś niewielkie poletka.
Zbiornika nie objechaliśmy ale na tamę – owszem się wybraliśmy
. Przy okazji zauważyliśmy już po raz kolejny, że drogowskazy na wyspie oszukują, wyraźnie zaniżając odległości. Nie mówię tu o takich zwykłych tablicach drogowych, ale o znakach kierujących do monastyrów czy innych atrakcji. Tak było też i tutaj.
Ale – jest tama
.
Po drugiej stronie – kanał przelewowy.
I fragment zbiornika – pod słońce.
Spokój i cisza, ciepło, bezwietrznie, coraz ładniejsza pogoda, totalne pustki. Nie zastanawiając się długo zdecydowaliśmy, że zostaniemy tutaj na noc
. I zostaliśmy.
A to mapka tego długiego dnia:
A – miasto Rodos
B – Filerimos
C – termy Kallithea
D – zatoka Anthony’ego Quinna
E – plaża Traunou
F – Tsampika (kapliczka, plaża, monastyr)
G – Archangelos
H – Feraklos i Charaki
I – Epta Piges
J – Agios Nektarios
K – Eleousa
L – Agios Nikolaos Fountoukli
M – kapliczka Stavros
N – jak nocleg
c.d.n.