15 września, czwartek c.d.
A więc wyspą numer 27 została Amorgos. Jest późne popołudnie, do zachodu słońca została może godzina, do zapadnięcia całkowitych ciemności niespełna dwie… za wiele dziś tu już nie zwojujemy, ale i nie mamy takiego zamiaru. Jako, że jesteśmy pośrodku wyspy a do dyspozycji mamy parę dni, postanowiliśmy przejechać na jeden z jej końców, tak by móc poznawać ją systematycznie i nie wracać się już tam gdzie byliśmy. Ostatecznie wyszło wszystko ZUPEŁNIE inaczej, ale o tym za czas jakiś.
Amorgos jest jedną z Cyklad raczej średniej wielkości (173 km. kw.) zamieszkałą przez około 2000 osób. Jeszcze kilkanaście lat temu nie była zbyt popularna turystycznie, teraz ten stan rzeczy się podobno zmienia. Jest wyspą wąską i długą, bardzo górzystą , o najwyższym szczycie przekraczającym 900 m. n.p.m. położonym w jej północno-wschodniej części.
Zatoka w której leży główny port wyspy – Katapola – przypomniała mi trochę tę z portem Kamares na Sifnos, a także tę z portem Gavrio na Andros. Co prawda na Andros jeszcze nie byliśmy, ale płynąc na Tinos i Mykonos prom tam zawijał… poza tym to tylko kwestia czasu . Zjechawszy z promu który kończył tu już swój dzisiejszy rejs wolniutko przejechaliśmy nabrzeżem do Rachidi i równie powoli wspięliśmy się serpentynami kilkaset metrów pod górę gdzie zastaliśmy fajne widoki na Chorę i rząd efektownych wiatraków powyżej. Przy prawie już zachodzącym słońcu wszystko prezentowało się wyśmienicie