Małe i duże bałkańskie podróże :-)

Z plaży Baxedes do Oii jest bardzo blisko. Oczywiście nieprzypadkowo się tu znaleźliśmy , dziś nasz ostatni wieczór na Santorini, dziś jest piękna pogoda. Nie moglibyśmy przecież opuścić tego niesłychanego, cudownego, opiewanego przez przewodniki zjawiska – zachodu słońca oglądanego z Oii .

Mimo, że pora była dość zaawansowana, mimo że aut było sporo, z pozostawieniem naszego na wielkim placu nieco poniżej tej najważniejszej części miejscowości nie było żadnego problemu. Z daleka jeszcze wszystko wyglądało normalnie....







...ale tu i ówdzie można było dostrzec oznaki zbliżającego się WYDARZENIA





Dotarliśmy do „centrum” , okazało się, że większość strategicznych pozycji jest już obsadzona....





Szczególną popularnością zdawały się cieszyć ruiny Kastro

Pokręciliśmy się trochę po wąskich uliczkach, co nie było zbyt komfortowe ze względu na konieczność przeciskania się przez okupujących schody i murki ludzi.













Tylko na prywatnych, hotelowych tarasach było pusto.



O dziwo, na dachu kapliczki nie było żadnych Rosjan ani Japończyków



Atak na słoneczny zachód nadchodził także od morza




Mimo, że do godziny Z pozostało jeszcze sporo czasu, większość była już w pełnej gotowości...









Gdzieniegdzie panowała luźniejsza atmosfera

I tak sobie połaziliśmy, oczywiście pilnie wypatrując dogodnej flanki do naszego osobistego, małego „ataczku”









Słońce coraz niżej, Oia powoli skrywa się w cieniu...

Wracamy... może nie być lekko





Na dole puściej, ale czy stamtąd coś widać?



Woleliśmy nie sprawdzać... w miarę dogodną pozycję już mamy



Ta oczywiście byłaby lepsza....



….ale skoro przed nami dwie niskorosłe Japonki, nie powinno być źle



Obok, jedna z gromadki młodych Hiszpanek



Nie ma co, kobiece towarzystwo to nic złego, a tym bardziej jeśli jest międzynarodowe





I tylko prywatne posesje wciąż świecą pustkami

Godzina Z zbliża się, na morzu kolejne statki również zajmują dogodne pozycje...



Oblężenie Kastro staje się coraz bardziej zaciekłe...



Nad nami też pełno...



A sesyjni fotografowie biegają jak w amoku







Kulminacja



Nieopodal inna młoda para szykuje się do sesji

Tuż przed Z



Jak widać, o tej porze roku zachód słońca w Oii odbywa się za Folegandros



Jeszcze momencik...











Wszyscy uwieczniają TEN moment , flesze błyskają jak oszalałe









O rany, ja też

Trzeba sprawdzić jak wyszło



A potem rozległy się oklaski..... brawoooo, słońcu udało się pięknie zajść . No to teraz już wiemy o co chodzi z tym zachodem... o chwilę napięcia, o oczekiwanie, o te brawa







Myślę, że wszyscy byli zadowoleni...









My bardzo. Przekonaliśmy się, że zachód słońca na Santorini jest dokładnie TAKI SAM jak wszędzie indziej , ale atmosfera – jak nigdzie na świecie

A potem zapadł zmrok. Międzynarodowe towarzystwo rozeszło się do swoich hoteli, zostało w knajpkach, powsiadało do swoich wynajętych aut i odjechało. My także odjechaliśmy, na wcześniej upatrzone, świetne miejsce noclegowe pomiędzy Oią a plażą Katharos. Co prawda nie byliśmy tej ostatniej nocy na plaży, jak podczas tych poprzednich, ale tu warunki były nawet jeszcze lepsze. Zabraliśmy się za gotowanie, mocno utrudnione przez wzmagający się coraz bardziej lodowaty wiatr... nie wiem czy nie była to najzimniejsza majowa, cykladzka noc . Z decyzją kiedy opuścimy wyspę postanowiliśmy poczekać do jutra rana, zresztą nie miało to większego znaczenia, jakkolwiek byśmy nie zdecydowali, zawsze będzie jakiś plus. O czym już w następnych odcinkach

c.d.n.

kulka53 napisał(a):... flesze błyskają jak oszalałe

Przy zachodzie słońca bez flesza ani rusz

Bardzo ładny odcinek.
Zarówno godziny X,Y jak i Z, a nawet Ż.

pzdr

Zaciekawiły mnie te zdjęcia słońca z fleszami. To może być niebezpieczne, bo od tych błysków słońce się rozgrzeje, no i może za jasne wyjść na zdjęciu.

kulka53 napisał(a):O dziwo, na dachu kapliczki nie było żadnych Rosjan ani Japończyków

Pospadali...

PIKNIE

Piękne zdjęcia i niezapomniana chwila. Cudnie!

15 maja, czwartek

Wieje. Już wieczorem wiało bardzo mocno a nocą podmuchy były jeszcze silniejsze. Wiatr, pędzące na niebie chmury, chłód... trzeba przyznać że wczesny poranek nie nastrajał optymistycznie co do dzisiejszego dnia. Toteż, bez większego namysłu zdecydowaliśmy, że nie ma dziś szans na plażowanie na Baxedes, trzeba zbierać manatki i wracać...

Pół godziny później byliśmy już w porcie Athinios. Adamantios Korais puszczał już z kominów lekkie dymki, w końcu odpłynie już za pół godziny ale ogólnie było bardzo pusto, tak na pokładzie jak i na nabrzeżu. Zakupiłem bilety, cena za auto i dwie osoby do Pireusu to 155 euro, wjechałem i popędziliśmy zająć sobie jakieś przyzwoite kanapy do spania . W końcu na pokładzie tego promu spędzimy całkiem sporo czasu...

No to odpływamy







Początkowo tempo promu było tak powolne , że stwierdziliśmy, że może na jutro rano to dopłyniemy , na szczęście po jakimś czasie depnęli trochę na gaz . Wiało dość mocno, ale chmury gdzieś zniknęły, zapowiadał się jednak bardzo ładny dzień. A my wyszliśmy na pokład żeby w końcu zjeść jakieś śniadanie .

Trochę to trwało, bo ledwo skończyliśmy, byliśmy już u brzegów Ios.



Do Sikinos nie jest stąd daleko.



Krajobrazy Ios, no cóż, cykladzkie

BARDZO mi się tu podoba , nie wiem dlaczego













Postój długo nie trwał. Bardzo żałowaliśmy, że tak się nam to wszystko poukładało, że ostatecznie na Ios dotarliśmy tylko w taki chwilowy sposób. Nie żebyśmy byli niezadowoleni, ale Ios było nam szkoda.







Trzeba będzie się tu jeszcze wybrać

Z Ios na Sikinos jest naprawdę rzut beretem



Jedna z niewielu sikinoskich plaż dostępnych samochodem.



Całkiem fajna



Tuż obok druga, już raczej tylko pieszo.