9 maja, piątek c.d.Pirgos zaliczone, a pogoda wciąż nieciekawa
, zamiast więc leżenia na jakiejś plaży, trzeba będzie dalej coś zwiedzać. Na moment zatrzymałem się przy widzianym z góry wielkim (i zamkniętym) Agiosie Charlambosie.
Jeszcze jeden kościółek, tuż obok.
Całkiem niedaleko stąd, na „peryferiach” wioski Mesa Gonia u stóp Profitisa Iliasa znajduje się najstarszy bodaj kościół Santorini, Panagia Episkopi, zbudowany w XI wieku, ważny zabytek sztuki bizantyjskiej. Podjechaliśmy... były godziny mniej więcej południowe i okazało się, że w tych właśnie godzinach jest zamknięte
. No trudno, przyjedziemy później.
Perissę, jeden z dwu plażowych kurortów Santorini widzieliśmy wczoraj wieczorem. To dziś zobaczymy Kamari
. Po drodze minęliśmy kemping – wydaje mi się że nie działający, nie tylko o tej porze, ale w ogóle - może dlatego, że nie leży nad samym morzem. Nad morzem bowiem rozlokowała się ciasna zabudowa samej miejscowości, typowego wczasowiska z uliczkami pod kątem prostym, straganami, sklepikami. Lekko przymrużając oczy, by nie widzieć różnic w budownictwie i roślinności, można by ujrzeć którąkolwiek z naszych naszych nadmorskich miejscowości, czy to Rowy, czy może Rewal... Jedno na pewno było inne... wielki pusty plac w samym centrum, przy samym morzu – darmowy parking
.
Byliśmy po prostu z drugiej strony skały Mesa Vouno co wczoraj wieczorem
. Pospacerowaliśmy sobie deptakiem w jej kierunku
Kapliczka na stokach Profitisa Iliasa. Można tam dojść ścieżką z Kamari, ale też jak się potem okazało z góry, ścieżką z przełęczy pomiędzy Profitisem Iliasem a Mesa Vouno.
Na plaży, zapewne z powodu przedsezonowej pory, ale też kiepskiej aury, trwały właśnie jakieś prace. Był dźwig, koparki, spychacze... wszystko po to by turysta mógł później w pełni cieszyć się pięknem równej czarnej plaży i rzędów parasoli
.
Nas bardziej interesowała sama miejscowość ale też droga, którą można dojechać na wspomnianą przełęcz.
Kurort Kamari
Pod skałą była taka kapliczka
I koniec ścieżki, miejsce zapewne tłumnie odwiedzane przez spacerowiczów.
Niedaleko Kamari jest lotnisko (międzynarodowe rzecz jasna), dlatego takie widoki nie były rzadkością – dźwięk lądujących samolotów, choć słyszalny, nie jest z pewnością na tyle donośny by przeszkadzać w wylegiwaniu się na tutejszej plaży.
Tym co odróżniało Kamari od Perissy były takie oto luksusowe ( w naszym mniemaniu) hotele z basenami
Basen niezbędny, skoro na plaży prace trwają
Prawie jak u nas nad morzem
Godzinka z hakiem w Kamari wystarczy
, jedziemy do Episkopi.