Dzień piąty (piątek) Planinica 2330 m n.p.m.
No i wymyśliłem dla nas na dziś Planinicę, górę będącą kulminacją długiego, wysokiego grzbietu ciągnącego się od Bezimeni Vrhu nad Skrcką Doliną i następnie obniżającego się i ciągnącego dalej nad doliną Susicy. Do przejścia będziemy mieli około 8 km w poziomie, a w pionie jakieś 800 m, więc powinniśmy dać radę
Szlak na Planinicę; na mapce widoczne odcinki drogi 'tam' te różowe to podejścia a morskie to przymusowe zejścia; tym razem zejścia były łagodne i liczące niewiele metrów
Jedziemy najpierw wąską asfaltówką podobną do tej prowadzącej do Curevca, potem przechodzi ona w drogę szutrową. Rezygnuję z dalszej jazdy gdy szutr zmienia się w ziemię i zaczynają się większe kałuże. Akurat jest mała trawiasta polanka, w sam raz na pozostawienie auta. Z mapy wynika, że jesteśmy w okolicach jeziora Zminje, czyli właściwie tam, gdzie planowałem dojechać. Dalej droga jest już tak fatalna, że i tak za daleko bym nie ujechał, poza tym po co, już nie jest tak daleko. Potraktorowe koleiny wypełnione po ostatnich deszczach wodą powodują, że czasem musimy przedzierać się przez las, na razie jest całkiem płasko a wszędzie rosną dorodne świerki. Nad jezioro nie schodzimy, chociaż widzimy znaki do niego prowadzące, nie wiemy jaka droga czeka nas dalej i nie chcemy tracić czasu i sił.
Pogoda dziś znowu nie jest niestety sprzyjająca,
są gęste chmury i mgły, ale na razie nie pada i liczymy, że nadal tak będzie. W końcu nie po to tu przyjechaliśmy, żeby siedzieć teraz w domu, kto nie ryzykuje ten nie ma, może się uda, a jak nie to po prostu zawrócimy jak wczoraj.
Szlak w pewnym momencie kieruje się w prawo i zaczynamy ostre podejście nadal przez las po ziemi i kamieniach. Po niecałej godzinie wychodzimy na niewielką polanę z której widać pobliską ścianę Crvenej Gredy. Po kolejnych około 200 m stromego podejścia ścieżką wśród krzewów i pojedynczych drzew osiągamy wysokość 1950 m i próg doliny Donja Alisnica.
Podobnie jak wczoraj idziemy teraz to w górę to lekko w dół przez kolejne progi doliny ale łagodniej się schodzi i trochę mniej metrów. Ależ ona jest piękna ta Alisnica
otaczają ją strome skaliste ściany a jej dno zasłane jest białymi kamieniami i porośnięte trawą. Szkoda, że jest tak ponuro i pochmurno, przy niebieskim niebie i słońcu widoki i wrażenia byłyby z pewnością jeszcze ciekawsze.
Ten szczyt po prawej to Bezimeni Vrh
Mijając resztki opuszczonego katunu musimy wzmóc naszą uwagę, luzem pasą się tu bowiem konie oraz nieco wyżej krowy........ ale gdzie tam, to nie krowy, po dokładniejszym się przyjrzeniu stwierdzam, że to jednak są byki...........
Jest ich ze 20, pasą się w różnych częściach doliny. Chciałbym jakoś nie rzucać im się szczególnie w oczy, ale moja żółta kurtka nie ułatwia mi tego zadania.......... i tak dobrze, że nie jest czerwona
Na szczęście byki bardziej niż nami zajęte są skubaniem niezbyt bujnej trawy i udaje nam się przejść obok nich bez kłopotów.
Nie pada, ale jest zimno i trochę wieje, musimy poubierać na siebie wszystko co ze sobą mamy, łącznie z czapkami i kapturami. Pokonujemy kolejny próg i jesteśmy już w szerokiej i rozległej dolinie Gornja Alisnica. Jest tu również bardzo pięknie, wokół rozciągają się zrudziałe jesienne trawy upstrzone białymi kamieniami, a dookoła skaliste i trawiaste zbocza gór. Podchodząc trochę wyżej widzimy w dole coś co od razu nazywamy 'Mleczną Drogą'. To ciekawe zjawisko, ciągnący się wzdłuż doliny przez może pół kilometra szeroki na kilkanaście metrów pas gęsto ułożonych kamieni, wyraźnie widoczny właśnie z wysoka.
Krajobrazy Gornjej Alisnicy
Ścieżka w pewnym momencie dochodzi do takiej trawiastej jakby przełączki, skręca ostro w lewo i wchodzi w gęstą i wysoką kosodrzewinę. Wysokości już prawie nie zdobywamy, za to przedzieramy się przez kłujące zarośla. Ku swojemu zaskoczeniu stwierdzamy, że rośnie tu sporo grzybów, słabo się na nich znam, ale te akurat spokojnie rozpoznaję - to rosnące też u nas pospolicie maślaki z żółtymi spodami.
Muchomorka zostawiamy w spokoju
W końcu dochodzimy do szczytu. Jest zimno, silnie wieje no i................nic nie widać
Czasem tylko pędzące chmury odsłaniają na chwilę leżącą w dole Skrcką Dolinę, nawet raz zauważyliśmy jezioro, pewnie było to Veliko. Na obłym, szerokim, trawiastym szczycie jest kamienny kopczyk oraz puszka z zeszytem do którego się wpisujemy. Dziś oczywiście nikogo tu nie było, no i pewnie oprócz nas nie będzie, kto by oprócz nas właził na szczyt w taką pogodę.............
Schowani przed wiatrem w jakiś pobliski dołek jemy i odpoczywamy, czekamy, że może chmury łaskawie odejdą gdzieś dalej lub wyżej i coś ze szczytu zobaczymy, ale niestety nic z tego.
Planinica 2330 m n.p.m.
I tak dobrze, że nie powtórzyła się wczorajsza burza i deszcz. W końcu jest nam już za zimno, nie da rady dalej siedzieć i czekać na przejaśnienie. Wracamy. Nie możemy podarować sobie grzybów, zrywamy ich prawie cały plecak. Ciekawe tylko co my z nimi zrobimy, obydwoje za nimi nie przepadamy................
Nie spiesząc się zbytnio schodzimy, trzeba oszczędzać nogi na jutro.
Szerokim łukiem i powolutku omijamy pasące się nadal w Donjej Alisnicy zwierzęta a szczególnie samotnego konia, który na nasz widok przesuwa się w naszym kierunku cały czas kontrolując nasze ruchy.
Niżej na szczęście już tak nie wieje, ale nadal jest zimno. Chmury do wieczora nie ustępują, nie wróży nam to na jutro nic dobrego. W końcu docieramy do stojącego samotnie w lesie samochodu, mówiąc szczerze trochę się obawiałem o jego bezpieczeństwo, ale nic się mu nie stało.
Dorodne osty, na tym po prawej stronie siedzi nawet pszczoła
Opieńki można by kosą ścinać
W domu zamiast robić normalne jedzenie smażymy i dusimy z cebulą nasze uzbierane grzyby
Jest ich bardzo dużo, największy garnek jaki był w szafce jest wypełniony po brzegi. Niestety........... mimo najszczerszych chęci nie jestem w stanie (mimo ograniczenia przebywania grzybowej papki w ustach i natychmiastowego przełykania) wmusić w siebie jakiejś znaczącej ilości tego specjału. Lidia zresztą podobnie............. W Polsce na pewno znalazłby się na nie jakiś amator, ale wieźć ich tak daleko nie zamierzamy........... niestety zawartość gara wzbogaciła tym samym zawartość kanalizacji, oczywiście nie od razu, ale nazajutrz, gdy się okazało, jak Bobotov zemścił się na Lidii.......
cdn.............