5 maja, poniedziałekPoczątek dnia – mocno nieciekawy
. Pogoda można by rzec, zwłaszcza jak na Grecję, mocno paskudna, czyli barowa
. Jakby się człowiek uparł, pewnie jakiś bar (po grecku – mpar
) dałoby się na Anafi odnaleźć... ale nawet w taką pogodę, to nie dla nas. W każdym razie – niebo szczelnie zakrywały pędzące, ciemne chmury, wiało, nawet lekko znów pokropiło – coś niezbyt łaskawa jest dla nas majowa grecka aura
.
Na szczęście mieliśmy ze sobą cieplejsze rzeczy, koszule, długie spodnie, itp. Wieczory i ranki naprawdę były chłodne. Mieszkając w apartamencie tak się tego nie odczuwa, ale gdy mieszka się w aucie i na świeżym powietrzu – różnica jest znacząca. Bardzo sobie chwaliliśmy naszą przystankową budkę
, przy zimnym, przenikliwym wietrze było to świetne schronienie.
Właśnie skończyliśmy śniadanie i powoli pakowaliśmy się już do odjazdu, gdy na horyzoncie zobaczyliśmy jakiegoś człowieka. Żwawo maszerował ulicą w naszym kierunku, początkowo sądziliśmy że to jakiś lokalny pasterz owiec, ale szybko okazało się, że to nie to. Był to nasz znajomy, promowy Anglik, Ron
Trochę byliśmy zaskoczeni, ale wydaje mi się, że on był zaskoczony jeszcze bardziej
. W każdym razie nie dał tego po sobie poznać i pogadaliśmy dłuższą chwilę. Była mniej więcej 8 rano a on już przywędrował pieszo
ze swojego apartamentu w stolicy aż tutaj
. To około 8 km, co prawda asfaltem, ale raz w górę, raz w dół... No i oczywiście wybierał się jeszcze dalej, na Kalamos...
Pamiątkowa fotka
Dowiedzieliśmy się, że mimo tego że internet na Anafi działa średnio, można było sprawdzić pogodę – po południu ma być lepiej
i dlatego Ron zdecydował się na dzisiejszą wycieczkę na Kalamos. Spytałem o żonę, stwierdził, że to dla niej trochę za daleko i za trudno... została więc w domu. Z życzeniami miłego dnia i dobrej pogody pożegnaliśmy się. Cóż było robić, ruszyliśmy pooglądać to, czego jeszcze wczoraj nie widzieliśmy
.
Dojechaliśmy od góry na największą, najbardziej znaną i w sumie chyba najładniejszą plażę Anafi – Megalo Roukounas.
Widać, że wieje
Główne dojście na Roukounas
A powyżej – czyjeś uprawy