22 września, niedzielaA niech to, wakacje się nam powoli kończą
. Dziś odpłyniemy z Paros, by zawinąć na ostatnią już tego roku grecką wyspę. Zgodnie z planem i chęciami
będzie to nieduża, górzysta
Serifos o której myślałem już w zeszłym roku, a do której jeszcze bardziej zachęcił nas swoimi zdjęciami i opisami MCR
. Rozważaliśmy Santorini, Ios, najbardziej prawdopodobna wydawała się Amorgos z którąś z Małych Cyklad po drodze... Ale któregoś dnia stanęło na Serifos, a jako, że nauczyłem się nieco bieglej wyszukiwać promowe połączenia, udało mi się trafić na takie, dzięki któremu podróż z Paros będzie nie tylko możliwa, ale i zaskakująco tania
. Jeden z promów kompanii NEL zawiezie nas tam w około 2 godziny za jedyne 45 (10+10+25) euro
.
Rozkład jak się okazało w międzyczasie nieco się zmienił.... zamiast około południa, popłyniemy już przed 9 rano. Jak dla nas – pora super, spokojnie się zbierzemy, zatankujemy i podjedziemy do portu. I tak właśnie się stało, chociaż to zbieranie takie spokojne nie było... całą noc dość mocno wiało, a i rano wiatr ustać nie zamierzał. Do tego stopnia było to niekomfortowe, że postanowiliśmy zjeść sobie śniadanie na promie
.
Z cypelka Santa Maria do Parikii jest blisko, a droga jest zwyczajna – czyli dobra. W Naoussie niedzielnym porankiem nie dało się kupić paliwa, podobnie jak w chyba 2 stacjach po drodze
, były zamknięte. No ale w stolicy turystycznej wyspy chyba nie będzie już z tym problemu... jednak był
. Wzdłuż głównej ulicy miasta są chyba 4 albo i 5 stacji – wszystkie były zamknięte. Normalnie w szoku byliśmy.... ja rozumiem, że na Efstratiosie mógłby być problem z benzyną, ale na Paros? . Co prawda nie było tak, że jechaliśmy na oparach, ale spodziewałem się że na Paros będzie nieco taniej niż na Serifos (co potem okazało się nie całkiem prawdą, ceny były zbliżone). No ale podjeżdżając do jednej z tych zamkniętych stacji zauważyłem, że chyba jest tam możliwość zapłacenia „samoobsługowego”, był taki automat jak we Włoszech – i jak się okazało, działał
. Łyknął 50 euro a my, ciężsi o około 30 kg paliwa pojechaliśmy do portu.
Tam pan policjant kazał się nam ustawić pośrodku wielkiego placu... no i czekamy
. Nuuuda, nic się nie dzieje. Obserwowaliśmy poczynania wielkiego traktora z jeszcze większą przyczepą wypełnioną sianem, on chyba też miał zamiar popłynąć tym promem. A tak w ogóle zainteresowanie nim było raczej niewielkie.... gdy przypłynął, oczywiście z pół godziny spóźniony, wjechało na niego może kilkanaście aut - no i wspomniany traktor.
Problemu ze zmieszczeniem się na pokładzie nie było
Pierwszy raz płynęliśmy tak pustym promem
Odpływamy...
Jak można by podsumować Paros w kilku słowach? . Początkowe wrażenie z wyspy było nieciekawe i tak naprawdę to trudno powiedzieć żebyśmy żałowali, że ją opuszczamy. Oddalając się od jej brzegów czuliśmy nawet coś w rodzaju ulgi
. Podobnie jak Mykonos, jest bardzo popularna, zabudowana, trudno tu o dziki i pusty zakątek, nie ma tu zbyt wielu zabytków, nie jest też jakoś wybitnie ciekawa krajobrazowo
. Ogólne wrażenie o Paros poprawiła jednak Naoussa i jej okolice, miasteczko i zatoka w której leży są naprawdę bardzo ładne i trudno się dziwić ich popularności. Niebrzydka jest stolica, no i bardzo też podobało się nam w Dolinie Motyli. Po czasie nie wspominamy wyspy źle, ale na pewno nie będziemy marzyć i myśleć o powrocie na nią.
Mało skomplikowana poranna trasa po Paros:
A – nocleg nieopodal plaży Mikri Santa Maria
B – Parikia