Pojechaliśmy dalej na południe. Wielkie przestrzenie tej części wyspy, wciąż górzyste i pagórkowate choć już mniej niż na północy, są praktycznie niezamieszkałe. Parę drogowskazów przy drodze stało, jednak te osady są już chyba całkowicie opuszczone, ewentualnie wykorzystywane jako schronienia dla zwierząt – bo tych całkiem tu było sporo. Zastanawialiśmy się dlaczego zbudowano tu taką porządną drogę, gdzieniegdzie nawet wysadzaną oleandrami
, zagadka miała się rozwiązać już niedługo.
Kawał drogi trzeba przejechać by znaleźć się w zatoce Kalados (czy też Kalandou). Ostatni kilometr jest już szutrowy, ale spokojnie przejezdny. Na samym końcu jest dolinka otoczona wzgórzami na których stoi kilka domów. A plaża – całkiem niezła. I prawie pusta
.
Ten pan akurat odjeżdżał
Na horyzoncie – Cyklady Mniejsze
Nie było tu skrawka cienia. Zostawiliśmy auto o, tu
Zostało z otwartymi oknami, przykryte kocem. A my – na plażę
Jak widać – quadom niestraszną
A to rozwiązanie zagadki drogowej... w zatoce zbudowano przystań jachtową
.
W sezonie może i wykorzystywaną, teraz raczej świecącą pustkami. Dla zainteresowanych – nad porcikiem znajduje się tawerna, druga jest po przeciwnej stronie zatoki.
Plaża....
Spędziliśmy tu całe popołudnie. Trochę wiało, więc upał nie był aż tak dokuczliwy, ale był, wciąż porządny. Było zupełnie spokojnie, prawie całkiem pusto i cicho. Czasem do portu podjechał jakiś samochód, ktoś w sobie tylko znanym celu pokręcił się przy zacumowanych łódkach. Pomyślałem sobie, skoro jest port, powinna być też woda
, co prawda nie byliśmy w jej wielkiej potrzebie, ale parę butelek można byłoby nabrać, może zrobić jakieś pranie? . Poszedłem na rekonesans, nic z tego... owszem kraniki były, jak wszędzie, ale albo wyschnięte, albo zamknięte na kłódki
. Mit o naxoskim bogactwie w wodę zachwiał się trochę w podstawach...
Wieczorem jak zawsze, obiad, porządki, przegląd zapasów itp itd. Jeśli nawet ktoś był w okolicznych domach, odjechał. Ludzie, prawdopodobnie zajmujący się obsługą ewentualnych amatorów przybicia do portu zostali tylko w jednym domku, tylko tam rozbłysły światła. Zapadł wieczór, wciąż było całkiem spokojnie i cicho. To był dobry pomysł by przyjechać tu na tę jedną noc...
A jechaliśmy tak:
A – Aliki
B – Filoti
C – kapliczka Agia Marina
D – wieża Pirgos Himarou
E – zatoka Kalados
c.d.n.