Jak wiecie, codziennie wstajemy dość wcześnie , ale tym razem.... wstaliśmy jeszcze wcześniej . Komórkowy budzik, nastawiony na 5 rano dziś też zadzwonił gdy żwawo uwijaliśmy się już przy samochodzie. Parę chwil później opuściliśmy bogaty w plaże cypelek Aliki i w zupełnych ciemnościach pojechaliśmy na północ, najkrótszą drogą (a więc nie tą samą co wczoraj) pod kapliczkę Agia Marina.
Jakiś czas temu....
janusz.w. napisał(a):Może komuś się przyda…
Owszem, własnie miało się przydać... zwłaszcza te zdania:
janusz.w. napisał(a):Dalej łagodnie, robi się zielono, łąki, pastwiska… i odsłania się widok na Filoti. Widać wiele dróg i drożynek, myślę, że od tej strony można łagodniej dotrzeć na szczyt.
Już od dawna wiedziałem, że na Zeusowy, naxoski szczyt można dostać się dwiema drogami. Tak naprawdę tych dróg mogłoby być więcej, ale powiedzmy, że te dwie są oznakowane i popularne. Jako że dla nas nie liczy się droga, liczy się jedynie osiągnięcie celu , wybraliśmy tę krótszą i łatwiejszą trasę podczas której będziemy mieli do pokonania zaledwie 400m przewyższenia.
Uznaliśmy, że dziś będzie dobry dzień na zdobywanie szczytu, bezchmurne, usiane gwiazdami poranne niebo to było to, czego oczekiwaliśmy by się tak wcześnie zebrać do drogi. Mówię dzień, a tak naprawdę chodziło o poranek... o to, by wyjść, być na szczycie i zejść o w miarę jak najwcześniejszej porze, by uniknąć wędrówki w pełnym, co prawda wrześniowym, ale wciąż mocno przypiekającym słońcu... o temperaturach nie wspominając. Pod kapliczką miałem wcześniej upatrzone miejsce zapewniające Skodzie późniejszy cień, od razu, wciąż po ciemku zabraliśmy się za śniadanie i około 7 rano wraz z prawie całkowitą jasnością dnia mogliśmy już ruszyć w drogę.
Nie ma szans by się zgubić. Ścieżka jest wyraźna, oznaczenia też, co kawałek stoją duże tablice informacyjne o szlaku. Wraz ze wschodem słońca mieliśmy już za sobą trochę mniej niż połowę drogi.
Donoussa
Ano i Kato Koufonissi, Keros i pół Amorgos