10 września, wtorek c.d.Zmierzając na Akropol natknęliśmy się na malutki, chyba XI wieczny, kościółek Metamorfosis.
Trochę niepewnie zaglądałem do środka, wnętrza pilnował jakiś człowiek. Na moje wahania, wejść czy nie wejść, zrobić zdjęcie czy nie robić, szerokim gestem zaprosił do oglądnięcia, nie protestował też przy robieniu fotek
To jedyna, która wyszła nieporuszona
.
Kawałek dalej znaleźliśmy wejście na teren Akropolu. Gdy zaglądnąłem do budki, by zorientować się w cenach biletów i w tym, co w ramach tej ceny można zobaczyć, nagle pojawiła się jakaś kobieta i oznajmiła, że tędy nie będziemy mogli wejść ze względu na nasze plecaki które trzeba zostawić w przechowalni, i że ona pokaże nam gdzie to jest, tylko mamy iść za nią. Hm...
, poszliśmy. Zaprowadziła nas do głównego wejścia gdzie rzeczywiście była przechowalnia, ale szczerze mówiąc zupełnie nam się nie uśmiechało zostawiać tam naszych rzeczy w których znajdowały się przecież wszystkie dokumenty i pieniądze
. Gdyby były tam zamykane na klucz szafki (jak było np przy wejściu na sieneńską wieżę ratuszową), to jeszcze, ale tak, po prostu na numerek? . Nie ma mowy
.
Poprzyglądaliśmy się wchodzącym na Akropol tłumom... tak, to były nieprzebrane tłumy ludzi, wycieczka za wycieczką, trafiły się również i polskie. Rzeczywiście, mało kto miał jakiś bagaż, ale byli i tacy co mieli plecaki podobne jak nasze. Postanowiliśmy się nie przejmować... kolejki do kasy nie było i za chwilę, pościskawszy trochę nasze plecaki z biletami w dłoniach już wchodziliśmy na Akropol. Koszt biletu – 12 euro, w cenie również 5 innych starożytnych obiektów Aten. Jak dla mnie, ta cena za jedne z najważniejszych zabytków w danym kraju jest śmiesznie mała
, zwłaszcza w porównaniu do cen włoskich
. Kupując bilety wiedzieliśmy, że wszystkich obiektów z pewnością dziś nie zobaczymy, mieliśmy na to o wiele za mało czasu.
Budki z biletami i wejście znajdują się w można powiedzieć gaju oliwnym
,
a widać stąd ładnie Wzgórze Filopaposa z mauzoleum zasłużonego dla Aten, pochodzącego z Syrii księcia.
Akropol...nie powiem żebym marzył i śnił po nocach by się tu znaleźć
, ale oczywiście kiedyś trzeba było to zrobić. Małgosia przeciwnie – było to jej ogromne pragnienie, podobnie jak Olimp... nie mogłem odmówić
. Czym jest Akropol, każdy chyba wie, i chyba mało kto z odwiedzających Grecję nie postawił tu swych stóp. Teraz zrobimy to także my
.