2 września, poniedziałekLIMNOS
Prawda że ładna?
Limnos vel Lemnos (my przyzwyczailiśmy się do używania nazwy z literką „i”) ze swoją powierzchnią około 470 km kw jest 8 co do wielkości grecką wyspą. Czyli aż taka całkiem mała niby nie jest, jednak jeśli wziąć pod uwagę, że od największej jest mniejsza o około 20 razy, to od razu inaczej to wygląda
. Zamieszkuje ją wg różnych źródeł od 4 do ponad 10 tysięcy ludzi
, myślę, że bliższa prawdy jest jednak ta druga wartość. Limnos jest wyspą wulkaniczną, jednak oba czynne w starożytności stożki dziś są już wygasłe. Nie ma tu wysokich gór, najwyższy szczyt wznosi się nad poziom morza na około 430 metrów (zajęty jest zresztą przez bazę wojskową), a znaczna część wyspy jest prawie zupełnie płaska. Mógłbym tak jeszcze trochę popisać
, ale myślę, że lepiej przybliżymy Wam tę wyspę poprzez nasze zdjęcia i trochę opisów tych kilku dni, które na niej spędziliśmy
.
Pierwsza noc na Limnos była krótka... jak pamiętacie zasnęliśmy około 1 w nocy (naszego czasu
, wciąż bowiem „przeliczamy” sobie greckie godziny na nasze - jedną odejmując
), a wstaliśmy parę chwil po świcie. Porozglądaliśmy się.... okolica można by rzec rolnicza
, jakieś pólka z których dawno już zebrano plony, pobrzękujące baranie czy może kozie dzwonki gdzieś w oddali, szczekanie psów, pianie kogutów
. Plaża Karvounolaka , piaszczysta z licznymi kamieniami, jedna z tych kompletnie niezagospodarowanych turystycznie zupełnie nas nie zachwyciła, choć jako miejsce na nocleg sprawdziła się wyśmienicie. Temperatura o poranku – jak to w wyspowej, wrześniowej Grecji – około przyjemnych 20 stopni
, wraz z wzejściem słońca zamieniła się w upalne 30
. Ciepło zatem było, słońce było, trochę chmurek też... czego nie było? WIATRU
.
Plaża w lewo....
Plaża w prawo
Zjedliśmy śniadanie i mogliśmy jechać. Mimo że na żadnej mapie nie było drogi na północ, postanowiłem spróbować się tam wybrać... kusił mnie bowiem widziany wcześniej w internecie północno-zachodni cypelek, skała połączona z wyspą wąskim piaszczystym przesmykiem, nosząca skomplikowaną nazwę przylądka Mourtzouflos. Niestety, tym razem mapy nie kłamały
, szutrówka prowadziła chyba tylko do widzianego z dołu gospodarstwa, dalej jechać się już nie dało. Uprzedzając fakty powiem, że jeszcze jedną próbę znalezienia się na wspomnianym przylądku podjęliśmy
.
Trzeba było się wrócić. Kilka ujęć jednej z bardziej znanych i zagospodarowanych części wybrzeża noszącej nazwę Agios Ioannis (Ai Gianns) – uważanej przez twórców naszego przewodnika za piękną
. No może brzydko nie jest, ale ścisła zabudowa i droga przy samej plaży to nie to, co lubimy najbardziej