Nic tu po nas. Jedziemy z powrotem nieco na zachód na plażę Elia, nie mam już co prawda większych złudzeń jak będzie wyglądać, ale potraktujmy to jako formę zwiedzania wyspy.
Rzeczywiście, było jak przypuszczałem.
No dobra, na szczęście mamy jeszcze coś w zapasie
. Jadąc w tym kierunku widzieliśmy z góry wielką zatokę Panormos w północnej części wyspy. Na jej końcu jest plaża Ftelia, z daleka wyglądała bardzo zachęcająco, choć trochę też podejrzanie
, bo w pobliżu prawie nie było domów a przy samej plaży stało zaledwie kilka samochodów. Nie ma wyjścia, robi się coraz później, musimy tam pojechać.
Mała dygresja, nieco wybiegająca też w przyszłość. Na Mykonos było też coś co bardzo mnie zaskoczyło. Spodziewałem się, że skoro jest to tak popularne miejsce, drogi będą szerokimi, równymi prawie-autostradami... a tu zupełnie nic z tych rzeczy
. Boczne dróżki, nawet te prowadzące do popularnych plaż są wprawdzie asfaltowe, ale kręte, wąskie i zniszczone, poza tym miejscami straszliwie strome
.
Piszę o tym dlatego, że taką właśnie dróżką dojechaliśmy nad plażę Ftelia. Wzdłuż niej jest już tylko szuter, teren jest płaski i jakby miejscami nieco podmokły, jest sporo nawianych przez wiatr śmieci i ...oczywiście mocno wieje
. To prawda, północne wybrzeże ma dużo gorsze warunki do rozwoju turystyki.
Pojechaliśmy na koniec plaży, było tam zaledwie kilka osób. Nie mamy żadnych zdjęć z tego miejsca, dlatego posiłkuję się zasobami internetowymi.
Tak wygląda zatoka z plażą z głównej drogi Mykonos – Ano Mera.
Tu się zatrzymaliśmy.
Mniej więcej taki mieliśmy widok w pozycji horyzontalnej
Mniej więcej tak wyglądała wtedy plaża Ftelia
Gdyby nie wiało, byłoby to miejsce całkiem odpowiednie. Po 2-3 godzinach, gdy słońce powędrowało już niżej nad horyzont zrobiło się nawet chłodno. Wcześniej już postanowiliśmy że zostaniemy w tym rejonie na nocleg, byle tylko znaleźć dobre, mało rzucające się o oczy miejsce. Pozbieraliśmy się więc i przejechaliśmy kilkaset metrów umieszczając się mniej więcej pośrodku tego płaskiego terenu. Nie było to miejsce idealne
, ale i nie spodziewaliśmy się znaleźć na tej wyspie czegoś idealnego. W okolicy było kilka niewielkich betonowych „ustrojstw” , nie wiadomo do czego i komu kiedyś służących, umieściliśmy się przy jednym takim – nam posłuży jako ochrona butli gazowej przed wiatrem
.
Okoliczna roślinność
Ugotowaliśmy sobie jedzonko a wraz z zapadnięciem zmroku zrobiło się na tyle chłodno że kąpiel przyszła nam z dużym trudem. Wiatr nie ustawał, jednak nie takie wichury już na greckich wyspach dane nam było przeżyć
. Zasnęliśmy z mieszanymi uczuciami... zastanawialiśmy się nawet czy pojutrze nie zwiać z tej wyspy gdzie pieprz rośnie
, ale stwierdziliśmy, że tak łatwo się nie poddamy
.
Dzisiejsza mapka
A – miasto Mykonos (port jest w prawym górnym rogu mapki)
B – miejscowość Ano Mera
C – plaża Kalafati
D – plaża Elia
E – nocleg przy plaży Ftelia
c.d.n.