Nadszedł najwyższy czas by znaleźć się wreszcie na plaży
.
Oczywiście wybraliśmy tę dobrze widoczną ze szlaki do Sykii, a w tym celu przejeżdżamy obok ładnej kapliczki
.
Z monastyru Agios Ioannis, co zresztą widać było na zdjęciach, bardzo blisko jest na plaże w zatoce o tej samej nazwie. Dojazd jest bardzo kiepski, naprawdę wyboisty i momentami dość stromy, zjechać się dało, ale podjechać z obciążeniem będzie pewnie nieco trudniej. Tym martwić się będziemy jutro, mamy bowiem zamiar na tej plaży zostać na noc
.
Przy samej plaży jest miejsce na upchanie kilkunastu samochodów, stoi tu też zamknięty kontener. Cienia brak
. Trudno wymagać, byśmy o tej porze byli tu pierwsi, kilka samochodów już stoi. Zaglądamy na plażę... jest zupełnie pusta
, z góry widzieliśmy że w zatoce są 3 plaże ale sądziłem że kolejne dwie nie są dostępne. Jak widać są
.
My jednak rozłożymy się na tej pierwszej, skoro jest pusto... Piaszczysto-kamienista plaża jest całkiem ok, ale trzeba uważać przy wchodzeniu do wody, przy brzegu dno jest kamieniste, a fale - ogromne
.
Oczywiście nie podarowałem sobie, by nie podejść dalej i zobaczyć jak jest na kolejnych plażach. Na środkową łatwo było spoglądnąć z góry, zejść nieco trudniej, ale nie tak trudno by nie zdołało tego dokonać kilka osób... sami faceci
. Starsi, młodsi...jakoś tak dziwnie parami się porozkładali
. Nie miałem aparatu ze sobą, ale tu i tak zdjęcia bym raczej nie zrobił
. Natomiast na trzecią plażę nie dotarłem... nie bardzo wiedziałem jak sforsować klif, z góry też niewiele było widać. Uznałem że na tę plażę zejść się nie da.
Wróciłem, znów się wykapałem... długo zupełnie pusto nie było. Za jakąś godzinkę zobaczyliśmy, że w naszą stronę zmierza spora grupa jak się okazało młodych ludzi. Minęli nas i powędrowali dalej, Małgosia chwyciła aparat i w długą za nimi
Grupa, jak się okazało Francuzów szła z przewodnikiem, to on prowadził ich tak jak trzeba.