9 września, niedziela
Pierwszą myślą, nadzieją kiełkującą w głowie po przebudzeniu była ta, że może już nie wieje? . Niestety... może nie tak mocno, ale wciąż tu wiało. Nie byliśmy i w sumie wciąż nie jesteśmy obeznani w prawidłowym odczytywaniu obserwowanych przesłanek pogodowych w tym rejonie Europy o tej porze roku , trudno było więc wnioskować co przyniesie ten dzień, no i oczywiście te następne. W każdym razie, co do tego byliśmy w zasadzie pewni, na deszcze ani burze to się nie zapowiadało, a to też jest bardzo ważne .
Tak więc wstajemy rzecz jasna równo ze świtem, wyciągamy z boxa stolik i krzesełka, jemy śniadanie. W tym czasie przejechało pobliską drogą kilka aut, ale nie sądzę byśmy wzbudzali inne uczucia niż zdziwienie .
Pierwszym dziś przystankiem będzie Zefiria. Dość spora jak na warunki Milos wioska, założona przez Wenecjan w XIII wieku, jak wspomniałem w poprzednim odcinku została wkrótce potem stolicą wyspy. Były ku temu dobre warunki, Zefiria leży bowiem na płaskim terenie, otoczona rozległymi, żyznymi równinami. Dopiero w XVII wieku feudalne społeczeństwo wyspy wykształciło warstwę mieszczan, wtedy większe znaczenie osiągnęła Plaka przejmując rolę głównego ośrodka wyspy. Zefiria stopniowo pustoszała, głównymi przyczynami były trzęsienia ziemi i epidemie, pod koniec XIX wieku była prawie wymarła. Obecnie zasiedlono ją na nowo.
Nie ma tu co oglądać ani zwiedzać, zatrzymaliśmy się na chwilę by obejrzeć XVII wieczny kościół... i przedziwnie pomalowany asfalt na ulicy .
Był niedzielny poranek, w kościele właśnie odbywało się nabożeństwo, dlatego żadnych zdjęć ze środka nie mamy.