Przed 15 zaczynamy się powoli zbierać w drogę powrotną. Chmur jakby przybyło i słońce już tylko z rzadka się przez nie przebija, zresztą szybko obniża się na tyle, że nie ma takiej możliwości by jeszcze nam poświeciło co nieco. To bez znaczenia, jest na tyle ciepło, że nie zmarzniemy na pewno
.
„Pamiątka”
A oto wspomniane, jak widać bardzo liczne stado kóz. W miarę jak upływały minuty zwierzęta wędrowały coraz wyżej i wyżej, w kierunku szczytu. Nie mamy pojęcia, nie rozumiemy, dlaczego tak właśnie jest, że wiedzą one dokąd mają każdego dnia wrócić, no i dlaczego właśnie na sam szczyt...
Zejście do schroniska w naszym wykonaniu trwa niewiele krócej niż wejście
, Małgosia oszczędza kolana a ja też nigdy nie należałem do „zbiegających” . Wędrujemy sobie więc powoli planując kolejny dzień i wymyślając co zjemy sobie dziś na obiadokolację
. O 18 meldujemy się przy samochodzie, chwila odpoczynku, kilka zdjęć i możemy ruszać w dół.
Oprócz naszego pojazdu, na placyku przed schroniskiem stoi jeszcze jedno auto, Dacia Logan na szwajcarskich numerach. Zaglądamy do środka, wypełnia ją wszelakiego rodzaju sprzęt turystyczny: rower, namiot, śpiwory, wiosła (a więc zapewne jest i kajak). Widać, że podróżujący nią ludzie też lubią nie do końca wygodne urlopowe życie
. Gdy odjeżdżamy, napotykamy parę młodych ludzi idących drogą, machamy sobie na przywitanie. To byli jedyni ludzie napotkani tego dnia... Takie góry lubimy najbardziej
.
Zjazd kiepskim szutrem jest rzecz jasna łatwiejszy niż podjazd i niedługo jesteśmy już na asfalcie. Zatrzymujemy się przy źródełku by nabrać sobie kilka butelek wody, która przyda się do umycia i powycierania auta z wszędobylskiego, wciskającego się w każdy zakamarek kurzu. Przed zapadnięciem zmroku, częściowo zrobię to jeszcze dziś, dokończę jutro
.
Nie ma sensu byśmy dziś jeszcze zjeżdżali na sam dół i gdzieś dalej szukali miejsca do spania, skoro mamy już upatrzoną taką dogodną miejscówkę. Na tę noc zostajemy więc w tym samym miejscu. Podczas gotowania posiłku możemy podziwiać takie widoki na skrywający się w ciemnościach Peloponez.
To był udany, pełen pozytywnych, dobrych wrażeń dzień. Jak na razie wszystko się nam na tym wyjeździe dobrze udaje, układa po naszej myśli. Oby tak było cały czas...
c.d.n.