Na zakończenie jak zwykle jeszcze
parę słów podsumowania:
W czasie wrześniowej podróży do i po Grecji przejechaliśmy około
6300 km. Dojazd i powrót z Grecji z Wrocławia/Brzegu to około 3000 km, zatem po samej Grecji przejechaliśmy 3300 km (w tym na Kithirze 280 km, na Kefalonii 450 km).
Całkowity koszt trzytygodniowego wyjazdu to
4900 zł, w tym:
- paliwo - ok. 2600 zł
- noclegi - 0 zł
- promy - ok. 1100 zł
- wejścia do atrakcji turystycznych - ok. 500 zł
- jedzenie - ok. 500 zł
- opłaty drogowe (autostrada w Serbii, Macedonii, Grecji, most na Peloponez) - ok. 200 zł
Piąta w sumie, a trzecia dłuższa wizyta w Grecji przekonała nas już całkowicie, że jest to kraj idealny pod wieloma względami na taki sposób spędzania wakacji jaki preferujemy. Spora ilość miejsc wartych odwiedzenia, spora ilość zwykle łatwo dostępnych, zróżnicowanych, pustych i dzikich plaż, praktycznie pewna pogoda, wciąż ciepłe do końca września morze, jest tam wszystko to, co jest nam potrzebne by uznać wakacje za bardzo udane.
Odwiedzone miejsca, które wspominamy najmilej, albo te które uznaliśmy za najbardziej atrakcyjne (w kolejności chronologicznej):
- masyw Olimpu
- Akrokorynt
- Mykeny+muzeum
- Nafplion
- Epidauros
- trasa z Nafplionu przez Leonidio do Skali
- Monemwazja
- wyspa Kithira jako całość
- jaskinia Dirou
- półwysep Mani
- Mistra
- Methoni
- plaża Voidokilia
- dzika piaszczysta plaża na zachodnim Peloponezie
- Olimpia+muzeum
- plaża Platia Ammos na Kefalonii
Dopiszę jeszcze teraz parę tych najfajniejszych miejsc odwiedzonych latem, pod koniec poprzedniej relacji to mi umknęło
- Sithonia, zwłaszcza jej południowa i południowo-zachodnia część
- muzeum w Pelli
- wodospady Edessy
- grobowce Werginy
- Meteory
- górskie wioski Pilionu
Oczywiście są w tym wszystkim pewne minusy... odległość do pokonania, droga grecka benzyna, drogie promy... to wszystko sprawia, że nawet noclegi "na dziko" nie są w stanie zrekompensować dość sporego ogólnego kosztu wyjazdu. Oczywiście można by dojechać na Rivierę Olimpijską czy Sithonię, rozbić się gdzieś w ustronnym miejscu i przesiedzieć w jednym miejscu 3 tygodnie, wtedy byłoby dużo taniej
. Ale to zdecydowanie nie dla nas
.
Nie dało się rzecz jasna uniknąć porównań czy odniesienia do realiów chorwackich, czarnogórskich, albańskich czy naszego polskiego Bałtyku. O ile w Grecji można znaleźć plaże, czy wybrzeże podobne do chorwackich skał czy kamyczkowych zatoczek, można też znaleźć szerokie, piaszczyste plaże łudząco podobne do bałtyckich, o tyle bardzo brakuje tam (zwłaszcza na lądzie) urokliwych, zabytkowych, kamiennych miasteczek szczególnie wartych odwiedzenia. Współczesne, nowoczesne greckie miasta są wręcz koszmarne pod każdym prawie względem, trudne w orientacji, trudne w poruszaniu, zatłoczone, przy okazji też często zwyczajnie brzydkie.
W czasie tych wakacji jak zwykle snuliśmy plany na następne lato, na następny wrzesień. Grecja rzecz jasna miała i wciąż ma grać w nich główną rolę
. Ale jak na dziś dzień wciąż jednak trudno powiedzieć jak to wszystko będzie wyglądać.... starzejący się samochód, drogie euro i jeszcze droższe paliwo być może zrewidują nasze plany, być może trzeba będzie z czegoś zrezygnować czy coś zmienić. Pojawił się też do zagospodarowania majowy długi weekend, warto byłoby go wykorzystać i wymyślić coś ciekawego
.
Pozdrawiam