Wtorek, 13 września c.d.
Plaża Paleopoli była fajna, spodobała się nam, ale nie zostaniemy tu. Jest jeszcze wcześnie, możemy, a nawet musimy przecież zobaczyć jeszcze wizytówkę Kithiry, najładniejszą i najbardziej znaną jej plażę noszącą nazwę
Kaladi.
Również i tam nie mieliśmy najmniejszych trudności z trafieniem. Przy drodze, tam gdzie się spodziewaliśmy, był elegancki drogowskaz. Jedziemy sobie asfaltem, potem szutrem i nagle na małym placyku widzimy kilka aut. Hmm
, co one tu robią, do morza jest jeszcze trochę w pionie a i w poziomie pewnie kawałek. No nic, jak ktoś lubi chodzić do plaży.....
, my pojedziemy.
Szybko się okazało, że ten ktoś, w przeciwieństwie do nas, już tu był
. Za chwilę był tak ostry, wybetonowany zjazd, że auto niemal stanęło pionowo, a na końcu betonu uskok wypełniony kamieniami... to dla tych, którzy już kompletnie wyobraźni nie mają. Wyhamowałem na szczęście, ale zawracać tu nie będę, zresztą na wstecznym auto ma moc większą niż na jedynce
. Małgosia wysiadła, ja wziąłem głębszy oddech i.....
...wyjechałem
. Zdjęcie trochę spłaszcza teren, ale tych Czytelników, którzy się na tę plażę wybiorą
uprzedzam o takiej niespodziance. W naszym przypadku, chyba tylko dzięki tej betonowej wylewce, obyło się bez wystawiania bagaży na zewnątrz, na szczęście, bo w tym upale byłoby to średnio przyjemne
.
Widoki z okolic "parkingu" , na pierwszym zdjęciu widać plaże Fyri Ammos i Kombonada.
Zostawiliśmy więc auto na placyku w pełnym słońcu i ruszyliśmy w dół na nogach. Bardzo szybko się dowiedzieliśmy, że zjazd w dół byłby kompletnie bez sensu, droga i tak się zaraz, może po 300m , kończy.
Stamtąd widać już Kaladi,
do której prowadzą niedawno powstałe, kamienne schodki.
A tak plaża Kaladi wygląda na dole
.