Niedziela, 11 września
Również ta noc była całkiem spokojna i cicha, ciepła i zupełnie bezwietrzna. Tyle czasu ile przesypiamy w naszym autku na urlopie to raczej niezbyt często się zdarza na co dzień w normalnym łóżku .... tak średnio wychodzi przynajmniej 8 godzin . Tym razem też tak było... wieczorem poobserwowaliśmy sobie jeszcze statki o różnych rozmiarach i kształtach oraz rozświetlone promy przepływające w całkiem sporych ilościach cieśniną pomiędzy Kithirą a Peloponezem, by rano obudzić się w bladości różowiejącego poranka.
Gdy kończymy śniadanie na plażę podjeżdża dość zdezelowany terenowy pick-up a w nim troje ludzi. Już zaczęliśmy się zastanawiać, czy wszystkie tutejsze plaże są w dziwny i nieokreślony sposób wizytowane bladym świtem przez miejscowych..... . Podjechali najpierw do kapliczki, sądziliśmy, że może przy niedzieli przyjechali na jakieś poranne nabożeństwo, albo posprzątać w środku, okazało się jednak, że dzisiejsi przybysze mieli inny, jasno sprecyzowany cel. Po kolei podjeżdżali do każdej z 3 beczek stanowiących plażowe śmietniki, ręcznie wybierali to, co w nich się znajdowało wrzucając na pakę swojego samochodu . W sumie dobrze, że jakiś sposób na wywóz śmieci tu istnieje, ale ten wyglądał, muszę przyznać, dość osobliwie .
Kithirska śmieciarka odjeżdża a my udajemy się na mały spacer wzdłuż plaży Agios Nikolaos. Składa się ona z 2 plaż przedzielonych skałką na której stoi odnawiana właśnie, wspomniana kapliczka.