Piątek, 9 września
Odjeżdżając z Monemwazji już wiemy, że nie popisaliśmy się tym razem przeznaczając na to miejsce tak mało czasu, zwłaszcza żałujemy tego, że nie pospacerowaliśmy sobie po Górnym Mieście. Nie ma jednak teraz co tego rozpamiętywać, ważne, że tu dotarliśmy i że dane nam było udanie spędzić ten czas. Z Monemwazji na południe wg mapy możemy jechać dwiema drogami, żółtą, krótszą i czerwoną, dłuższą, obie podobnie kręte
. Gdybyśmy mieli więcej czasu, zapewne tradycyjnie wybrałbym drogę krótszą, jednak teraz nie chcę ryzykować....
Wschodni palec Peloponezu, zwany Vatika, nie powala krajobrazami. Jest dość mocno górzyście, kręta droga wije się to w górę, to w dół co pewien czas mijając jakąś wioskę. Ne zatrzymujemy się ani na moment, stąd brak zdjęć z tamtych okolic. Im dalej na południe, tym benzyna jest coraz droższa, cena zbliża się już do granicy 1,80 euro
.
W pewnym momencie widzimy drogowskaz w prawo, kieruje na prom na wyspę Elafonissos. O tym miejscu myślałem już od bardzo dawna wiedząc o wspaniałych jeszcze podobno nie do końca ucywilizowanych, piaszczystych plażach. To miejsce rzecz jasna jest w naszych planach... ale jeszcze nie teraz
. Teraz jedziemy jeszcze dalej, jedziemy do Neapoli.
Cóż ciekawego może być w Neapoli, niedużym miasteczku na końcu najmniej znanego z peloponeskich półwyspów? . Otóż nie ma tam nic szczególnie ciekawego oprócz tego, że właśnie stąd pływają promy na wyspę Kithira, wyspę będącą jednym z naszych głównych celów podczas tego wyjazdu. Taki właśnie zarys podróży zaplanowaliśmy sobie już rok temu i teraz nadszedł czas by ten plan dalej realizować. A dlaczego tak się mocno dziś spieszyliśmy? Ano dlatego, że właśnie dziś, czyli w piątek, prom na Kithirę wyjątkowo odpływa już o 15 tutejszego czasu, w inne dni płynie między 17 a 18... w ogóle poza głównym sezonem pływa raz dziennie. Po prostu tak nam bardziej pasowało by dotrzeć na wyspę właśnie dziś i to o tej wcześniejszej porze
.
W tym miejscu muszę podziękować forum cro.pl i osobom udzielającym się w greckich wątkach, głównie
Mariuszowi Gubernatowi, taurusowi i januszowi.w.. Jeżdżąc do Chorwacji znalezienie rozkładów i cennika promów jest banałem, w przypadku Grecji za nic w świecie nie potrafiłem wyszukać godzin połączeń między lądem i wyspami oraz pomiędzy różnymi wyspami. Teraz już to umiem
, dlatego tak precyzyjnie mogliśmy zaplanować ten właśnie dzień.
No więc dojeżdżamy do Neapoli, prom który mamy nadzieję zawiezie nas na wyspę stoi przy nabrzeżu. Jest godzina 14.35, trochę czasu mamy. Podjeżdżamy pilnie wypatrując budki z biletami, nic takiego nie ma
, dlatego nie staję w ogonku za innymi samochodami ale z boku. Wszędzie jest dużo ludzi większość powoli zmierza w kierunku promu. Wysiadam z auta i oblatuję okolicę wypatrując miejsca gdzie mógłbym kupić bilety, nic z tego, nie widzę
zatem nie mam wyjścia i pytam kogoś z osób idących na prom. I czego się dowiaduję?
, miejsce gdzie można kupić bilety nie znajduje się jak można by się spodziewać gdzieś w pobliżu przystani ale około 2 km stąd
, przy drodze na przystań prowadzącej. Biegiem wracam do auta i z piskiem opon
ruszamy w poszukiwaniu budki. Na szczęście udało się to dość łatwo, tyle że nie była to budka a pomieszczenie na parterze jednego z domów przy głównej nadbrzeżnej ulicy. Zostawiam auto na zakazie
i pędzę do środka... jestem trzeci a za mną jeszcze ustawia się kolejka spóźnialskich, to głównie przez grzebalstwo i opieszałość gościa który te bilety sprzedaje jednym palcem wklepując dane do komputera. Cena lekko mnie powaliła
, po zeszłorocznym rejsie na Skiros spodziewałem się kwoty około 50 euro, okazuje się że samochód i 2 osoby na Kithirę mogą popłynąć za euro 66. No cóż, przyjemność musi kosztować
.
Na prom wjeżdża się tyłem, w tym czasie pasażerowie muszą opuścić pojazd. Z tym pierwszym już się spotkaliśmy, z tym drugim jeszcze nie. Małgosia wysiada, ja zajeżdżam do wnętrza. Jest 14.55. Biorę potrzebne rzeczy, plecak, aparat, coś do jedzenia i picia, zamykam samochód i próbuję znaleźć wyjście na górne pokłady. Przeciskam się to w przód, to w tył w zaduchu i upale wdychając opary spalin a wyjścia znaleźć nie mogę
. Co jest? . W końcu, w ostatniej chwili udaje mi się wyjść na zewnątrz, na nabrzeże, po to by po chwili innym przejściem wejść do korytarza prowadzącego na górne poziomy. Z takim rozwiązaniem, gdzie nie ma przejścia pomiędzy częścią dla samochodów a resztą promu spotkałem się po raz pierwszy.....
Na promie tłum ludzi. Dziś początek weekendu, może to dlatego? . A może tu jest tak zawsze? . A może na tej wyspie będą jakieś dzikie tłumy i będziemy żałować że niepotrzebnie zajechaliśmy taki ogromny szmat drogi od domu? Takie myśli, połączone ze zmęczeniem wywołanym przez napięcie ostatnich minut towarzyszą mi gdy na pokładzie promu szukam Małgosi. Na szczęście dość łatwo się odnajdujemy. Pstrykamy tradycyjne podczas odpływania fotki oddalającego się lądu, jemy jakieś ciastka, pijemy pełno napojów.