kulka53 napisał(a):... autkiem pod bramę i już jest dużo łatwiej.
No, nie do końca
Sam wciągałem, a potem pomagałem zejść po tej drodze, kilku osobom, które niemal na czworakach się wspinały po tych wyślizganych kamieniach
Za brama, faktycznie, było już łatwiej.
W sumie to twierdze najlepiej widać z drogi biegnącej na południe Peloponezu.
Wtedy dopiero widać jak była długa.
My mieliśmy szczęście o tyle, że dzień przed naszym przybyciem ugasili korynckie wzgórze.
Natomiast pożary nie tylko, że pozostawiły na zboczach niesamowite, czarne ślady, ale też krążyły po okolicznych wzgórzach.
Ciągle latały nad nad głowa śmigłowiec i samoloty, zrzucające na płonące oliwne gaje na pobliskich wzgórzach, wodę pobieraną z zatoki Korynckiej.
Z tego wzgórza idealnie widać było cały przebieg akcji.
Tak więc mieliśmy dodatkowe atrakcje
Swoją drogą, to było lato pożarów na całym południu: Chorwacja, CG, Albania plunęły (jak płynęliśmy Adriatykiem, to było to widać i za dnia i nocą),
a widok popalonych, poskręcanych węży nawadniających, rozciągniętych w miejscach gdzie kiedyś były plantacje oliwek - nie do zapomnienia
A, tak przy okazji, co sądzicie o greckich kierowcach?
Jak tam jechaliśmy, to dowiedzieliśmy się, że na Peloponezie są ... najbardziej niebezpieczne drogi w Europie
No i ...
Pozdrawiam