Jednak na zjazd do Milopotamos się decydujemy licząc na to że można będzie wyjechać stamtąd inną, zaznaczoną na mapie drogą. Drogi nie było, pobocza i parking na dole zastawione były pewnie kilkoma setkami samochodów a sama plaża wyglądała tak:
Pilion w sezonie zdecydowanie nie jest dla nas miejscem odpowiednim
.
Musimy opuścić północną część półwyspu jak najszybciej, jest tu pięknie, ale z innych względów trochę nie tak jak się spodziewaliśmy. Droga wciąż się jeszcze wznosi omijając najbardziej okazałą część wschodniego wybrzeża z wąwozem o pionowych, skalistych urwiskach.
Sądziłem, że południowa część Pilionu będzie bardziej przyjazna, łatwiej dostępna, wręcz płaska. Owszem, zalesione, zielone góry sięgające sporo powyżej 1000 m zostały zastąpione przez porośnięte tylko kolczastymi zaroślami znacznie niższe wzgórza. Ale średnio 500 m ponad poziom morza to wciąż jest sporo
. Skoro wschodnie wybrzeże okazało się dla nas w sumie dość niegościnne, zatem pada pomysł by spróbować szczęścia na wybrzeżu zachodnim. Wyobrażałem je sobie z przewodnikowego opisu jako pasmo niekończących się, łatwo dostępnych piaszczystych plaż, cóż, okazało się że i tym razem wyobraźnia i to co chce się jej oczami zobaczyć, a rzeczywistość, to dwie zupełnie różne sprawy....
Mijamy Neochori i kierujemy się do Afissos. Nie byłem do końca przekonany do tego pomysłu i jak się okazało, miałem rację. Na miejscu zastaliśmy niewielką plażę i dzikie tłumy
, wybrzeże prawie całkiem zabudowane prywatnymi działeczkami oraz wąską uliczkę, która nie dość że przeszła w szutrówkę i nie nadawała się do kontynuowania sensownej jazdy do innej miejscowości, to jeszcze była porządnie stroma. Nie pozostało nam nic innego jak wrócić na mniej ucywilizowane południowo wschodnie wybrzeże półwyspu.....
To było już późne popołudnie, ostateczna pora na znalezienie sobie fajnego miejsca na końcówkę dnia. Okazało się, że nie było nam to jednak pisane. Skręciłem do miejscowości Syki z której można dojechać do 2 plaż. Można, ale wg mapy.... albo źle trafiliśmy, w każdym razie północna plaża Pantazi Ammos pozostała przez nas nieodkryta.
Do południowej, noszącej swojsko brzmiącą nazwę Potoki za to dojechaliśmy, oczywiście serpentynami stromo w dół. Ale to co zastaliśmy na miejscu bardzo się nam nie spodobało. Po pierwsze znów kilkanaście aut
, po drugie, małą, nieciekawą, żwirową plażyczkę, po trzecie uchodzący do morza w tym miejscu prawie wyschnięty ciek wodny, którego obecność niechybnie oznaczałaby obecność rojów wieczornych komarów
. Zwiewamy stąd....
Nie pozostało nam nic innego jak pojechać na znaną i popularną plażę Potistika. Tę nazwę zakodowaną miałem od długiego już czasu, gdy czytałem na innym forum relację
carnivalki . Trafiamy tam łatwo, jednak najpierw sprawdzamy jak wygląda pobliska Potistice Mourtitsa. Nie dość, że jej okolice zajęte są przez prywatne domy i działki to sama plaża wygląda tak
:
Lądujemy więc na Potistice. Sama plaża, bardzo duża zresztą, w promieniach chylącego się już ku zachodowi słońca nie wygląda szczególnie zachęcająco, jej okolice - tym bardziej. Jak to w Grecji, im więcej ludzi, tym więcej śmieci, a ludzi i samochodów nawet o tej porze tu nie brakowało. Sporo jest prywatnych działek z letnimi domkami albo altankami, jest parę tawern. Przy plaży jest duży parking na którym znajdujemy sobie miejsce na uboczu, pod piniami, które podczas jutrzejszego plażowania (takie jak na razie mamy plany
) zapewnią cień naszemu autku. Najchętniej poszlibyśmy się wykapać w morzu, ale... za dużo tam jeszcze ludzi, poza tym kiszki grają nam marsza dopominając się obiadu. Zatem rozkładamy cały sprzęt i gotujemy sobie porządny posiłek
.
Wykąpać się idziemy dopiero po zapadnięciu prawie całkowitego zmroku. Prawie wszystkie samochody już odjechały, zrobiło się puściej, ciszej i spokojniej. Tylko morze nie jest spokojne, wali o brzeg ogromnymi falami, spowodowanymi nie wiadomo czym, bo wiatru nie ma wcale
. Trochę baliśmy się wejść do wody po ciemku, nie widząc dna i ewentualnych w nim skał, ale odważyliśmy się i było warto.... woda okazała się niemalże gorąca
.
Ciekawostka.... na głównej plaży w Potistice było tylko parę rozbitych na dziko namiotów. Tuż obok znajduje się druga, równie długa plaża na którą zaglądnęliśmy podchodząc kawałek na skałki. Tam namiotów było tyle, że spokojnie wystarczyłoby by zapełnić niewielki kemping.....
.
Gdy wykąpani wróciliśmy do samochodu, nawet pobliskie dwie tawerny były już zupełnie puste i mogliśmy bez przeszkód pójść spać. Na szczęście nie było komarów, wokół roztaczał się zapach pinii wciąż jeszcze rozgrzanych słońcem, a temperatura nocą była bardzo wysoka, przekraczała z pewnością 25 stopni. To był bardzo długi i bardzo męczący dzień...
A - nocleg na greckim polu
B - Volos
C - Makrinitsa
D- Chania
E - szczyt Pilasidi
F - Zagora
G - Pouri i plaża Elitsa
H - Kissos
I - Milopotamos
J - Afissos
K - plaża Potoki
L - Potistika
c.d.n.