Sobota, 30 lipca
"Jak dobrze wstać, skoro świt....." . Nie jest to może moje motto, ale taką mam naturę, że zwykle budzę się i wstaję znacznie wcześniej niż większość ludzi. Nie inaczej było i tego dnia, a w stan lekkiego napięcia wprowadzał mnie fakt, że dziś właśnie odwiedzić mieliśmy te osławione Meteory
. Rok temu byliśmy blisko, ale nie były w planie, zresztą i tak mieliśmy już zbyt mało czasu by tu zajechać. Teraz też nie miałem na to wielkiej ochoty, miejsce to jawiło mi się jako trudno dostępne i męczące w zwiedzaniu aczkolwiek mimo to oblężone przez tłumy autokarowych objazdowych wycieczkowiczów
. Ale wiadomo, kiedyś musiał nadejść ten dzień by zmierzyć się z rzeczywistością
. Bezcenny zabytek wpisany na listę UNESCO i niezwykle ważny ośrodek religijny Grecji zdecydowanie zasługiwał na to, by poświęcić mu jeden dzień naszego urlopu....
Pierwsza wspólnota monastyczna powstała na tym terenie pod koniec XI wieku. W pierwszej połowie wieku XIV do Skalnego Lasu dotarł jeden z najwybitniejszych mnichów greckiego prawosławia, święty Atanazy. Pustelnię swą założył w pieczarze pod najwyższym skalnym wierzchołkiem. Po kilku latach na szczycie zbudowano kościół, można oglądać go po dziś dzień. Meteory największy rozkwit przeżywały w XV i XVI wieku, kiedy to ostatecznie zbudowano tam aż 24 klasztory. W czasach późniejszych niektóre z nich opuszczono, inne obrabowano, jeszcze inne spaliły się. Kolejne dobre czasy dla tego miejsca nastały w wieku XX kiedy stały się łatwiej dostępne a tym samym częściej odwiedzane i sławne w świecie. Wpisano je na listę UNESCO i odrestaurowano te zachowane w najlepszym stanie.
O dziwo poranek był chłodny.....o ile chłodem można nazwać te 18-19 stopni przy lekkim wiaterku schodzącym gdzieś z górskich zboczy
. Nie ociągając się jemy śniadanie i przygotowujemy do zwiedzania ubierając długie spodnie (to ja) oraz długą spódnicę i bluzkę z rękawami (to Małgosia).
Monastyry Meteorów, obecnie dostępne do zwiedzania w liczbie sześciu, otwarte są mniej więcej od 9, czyli 8 naszego czasu, a do przejechania mamy do nich zaledwie kilka km. Jednak wyjeżdżamy dużo wcześniej chcąc zapoznać się z terenem w jakim spędzimy dzisiejszy dzień oraz choć chwilę pobyć w tym miejscu nie przytłoczeni tłumem.
W ciągu dnia okazało się jednak, że moje obawy były właściwie zupełnie bezpodstawne
. Szalonego tłumu nie było, monastyry wcale nie są aż tak trudno dostępne a pod każdym z nich można swobodnie zaparkować bez konieczności pokonywania dużych odległości pieszo. Tak więc nie taki diabeł straszny....
.
Z głównej drogi skręcam do wioski Kastraki. Jedziemy powoli pod górę niespiesznie zagłębiając się w las Meteorów.