napisał(a) kulka53 » 28.09.2011 20:53
Piątek, 29 lipca
Pod mostem spało się świetnie
. Mało ważna droga, prowadząca z Werii do wiosek położonych gdzieś wysoko na górskich zboczach nie była zbyt uczęszczana więc nic nie zakłócało naszego spokoju. Śniadanie jemy w cieniu gór (no i mostu oczywiście
), co wcale nie oznacza że w niskiej temperaturze
, i jak zwykle około 7 wyruszamy.
Kierujemy się w stronę wspomnianych górskich wiosek. Nie żeby je zwiedzać.... po prostu patrząc na mapę ta właśnie trasa okazała się najbliższą. Tak pewnie było, choć przejazd nie trwał krótko
.
Po drodze napotkaliśmy np szlaban
który okazał się zaporą nie do przebycia, dalsza droga prowadziła właśnie do zapory na rzece. Trzeba było zawrócić i skręcić w stromą, wąską dróżkę, którą wcześniej przegapiłem
. Zresztą, pewnym wytłumaczeniem pomyłki, nie tylko tej, może być to, że wciąż nie nauczyliśmy się szybko odczytywać drogowskazowej greki
.
Napotykamy też chwilową ulewę
, która to jest okazją do odświeżenia wyglądu naszego zakurzonego pojazdu
Przy ujęciu wody uzupełniamy też nasze jej zapasy.
Ostatnio edytowano 22.02.2012 10:57 przez
kulka53, łącznie edytowano 1 raz