Wchodzimy na reprezentacyjny, wyłączony z ruchu kołowego deptak M Eminescu, większość stojących przy nim kamienic jest już ładnie odremontowanych, ale nie wszystkie...
W supermarkecie zrobiliśmy sobie niewielkie zakupy a potem już wracamy do samochodu. Wyjazd z miasta nie był tak łatwy jak wjazd
ale udało mi się nie pobłądzić. Boczną, ale całkiem dobrą drogą kierujemy się na Buzau, kto by pomyślał, że w tym kompletnie nieciekawym mieście znajdziemy się w trakcie naszej podróży aż dwa razy
. Po drodze uzupełniam zawartość baku, kupujemy też przy drodze kolejne arbuzy. A przejeżdżając przez kolejne duże miasto Ploiesti właśnie natrafiamy na ogromne targowisko w centrum, jest tu i hala targowa i zadaszone stragany. To będzie dobra okazja by kupić sobie różne warzywa i owoce na końcówkę naszego wyjazdu i jeszcze do domu coś przywieziemy
. Tak więc kupuję kiście winogron, kolejnego arbuza, melony, ogórki i papryki, pewnie coś jeszcze, ale już nie pamiętam....
Mimo coraz późniejszej pory upał nie ma zamiaru zelżeć, to wprost nieprawdopodobne by jeszcze po 20, gdy opuściliśmy już Ploiesti było około 35 stopni
. No ale my teraz już tylko poszukujemy dogodnego miejsca na nocleg. Nie było łatwo, a wypatrzone miejsce wcale nie było zbyt dobre, bo dość blisko ruchliwej drogi, mimo to, nie było wyboru, robiło się coraz później. I tak ugotowany obiad jedliśmy już przy zapadających ciemnościach. Byliśmy tak okropnie zmęczeni upałem, że nie przeszkadzały nam w głębokim śnie nawet przejeżdżające jakieś 200 m od nas tiry
. Na szczęście nie było tu komarów i mogliśmy spać przy niezasuniętych namiotowych zamkach......
A taką trasę po rumuńskich równinach (i nie tylko) dziś pokonaliśmy...
A - Greci i góry Macin
B - przeprawa przez Dunaj i Braila
C - Buzau
D - Ploiesti
E - nocleg "gdzieś w Rumunii"
c.d.n.