Franz napisał(a):Niemiecki Targ.
Ciekawa nazwa dla miasta
Niemiecka Skała też ciekawa..... ale tam nie dotarliśmy
Zatem jedziemy dalej
Dzień szósty, czwartek, 5 sierpnia c.d.
Późnym popołudniem upał dał nam już od siebie trochę odpocząć. Całkiem przyjemnie jedzie się tą samą nienajgorszą drogą w przeciwnym kierunku. We wsiach przy drodze jest sporo straganów na których sprzedaje się owoce, naszą uwagę przyciągają zwłaszcza pięknie wyglądające winogrona. Nawet zatrzymuję się w jednym miejscu by kupić trochę, jednak cena kilkunastu zł za kg skutecznie mnie zniechęca . Kupimy sobie gdzie indziej, może przy mniej uczęszczanej trasie . Po raz drugi zatrzymuję się by dokupić trochę wyjątkowo taniej w tym rejonie benzyny, a potem już tylko jedziemy......
Targu Neamt zwróciło naszą uwagę jednym istotnym zabytkiem, ruinami potężnego niegdyś zamku-twierdzy Cetatea Neamtului. Zamek został zbudowany już pod koniec XIV wieku a około 100 lat później Stefan cel Mare znacznie go rozbudował i ufortyfikował tworząc twierdzę niemalże nie do zdobycia. Różne były koleje losu fortecy, niszczono ją i odbudowywano, funkcjonował tu też klasztor. Ostatecznie, zniszczony w 1718 r. po zajęciu przez Austriaków popadł w ruinę odrestaurowaną i częściowo zrekonstruowaną w ostatnich latach.
Zastanawialiśmy się, czy uda się nam zdążyć przed zamknięciem twierdzy, przewodniki podawały godzinę 18 (czyli na nasz czas 17) jako tę do której można ją zwiedzać. Na 18, która wydawała się nam dość wczesną porą, nie mieliśmy szans zdążyć, liczyliśmy że może w miesiącach wakacyjnych godziny zwiedzania przedłużono. Do zamku nietrudno jest trafić, przejechaliśmy przez zupełnie nieciekawe, niewielkie miasteczko a drogowskazy poprowadziły nas w boczną drogę na jego przedmieścia gdzie na wzgórzu ujrzeliśmy nasz cel.
U podnóża jest stadion miejski, są jakieś pensjonaty, restauracje, parkingi, są też liczne kramy z pamiątkami. Zaparkowałem i już po przejściu kilku kroków tablica informacyjna przy drodze którą dochodzi się do zamku pozbawiła nas złudzeń..... jednak 18 jest godziną zamknięcia. No trudno, do środka nie wejdziemy, ale jak już przyjechaliśmy, to obejrzymy to co się da zobaczyć z zewnątrz.
Żeby dojść do zamku potrzeba sporo czasu, albo mimo wszystko trochę kondycji , prowadzi tam baaaardzo stroma i wąska asfaltowa uliczka. Sporo ludzi schodziło jeszcze na dół, byli to ostatni zwiedzający. Ale nawet we wchodzeniu nie byliśmy całkiem osamotnieni, najwyraźniej ruiny są bardzo popularne wśród Rumunów, przypomniał się nam w tym momencie zwiedzany w zeszłym roku zamek Rasnov. Jak wyczytaliśmy w zamkniętej kasie, bilety wstępu kosztują 10 lei, chyba tyle samo możliwość robienia zdjęć, tak więc w sumie całkiem niemało .