Niespiesznie jedziemy sobie do Belgradu, upał jest okropny
. Płatne odcinki autostrady są dwa, Leskovac - Nisz i Nisz - Belgrad. W stosunku do 2006 gdy jechaliśmy do Macedonii, autostrada znacznie potaniała..... wtedy zapłaciłem 19 euro, teraz w przeliczeniu, niecałe 10
. Stolica Serbii wita nas....popołudniowym korkiem..... pluję sobie w brodę, że nie pojechaliśmy obwodnicą autostradową, ale nie wiedziałem ze coś takiego w międzyczasie powstało i przegapiłem zjazd. Aaaa nie napisałem że w międzyczasie nastąpiła zmiana planów
, zamiast kierować się znaną drogą na Nowy Sad, Srbobran i Sombor, postanowiliśmy, że pojedziemy inaczej. Zatem nie skręcamy z autostrady na zwykła drogę, ale kontynuujemy jazdę nią w kierunku Sid ( tu kolejny potężny korek z powodu remontu
, zrobiło się już całkiem ciemno...) i granicy z Chorwacją
. Tak naprawdę wpadłem na ten pomysł pamiętając trasę
pitera83pl który wybrał ją jadąc do Macedonii i chciał uniknąć korków na granicy SRB/H
.
My jednak nieco tę trasę modyfikujemy....skręcam zjazdem na Kuzmin (niespełna 3 euro opłaty za ten odcinek) i kierujemy się na przejście z Chorwacją Sid/Tovarnik. Jest już późno, dochodzi chyba 22 a my jeszcze musimy wydać resztę dinarów na benzynę... na szczęście w Sid jest jedna otwarta stacja z bezołowiową 95
, na tej, na którą pierwszą pojechaliśmy, takiego paliwa podobno nie było
.
Zajeżdżamy na prawie puste o tej porze przejście. Specjalnie wybraliśmy taki wariant podróży by wjechać do Chorwacji a potem na Węgry i uniknąć przekraczania granicy SRB/H
, pamiętając ile czasu tam straciliśmy i jak w dwóch poprzednich latach zostaliśmy tam przez Węgrów "przetrzepani"
. Ciekawiło nas też, jak zachowają się wobec nas Chorwaci......gdy tylko zobaczyli obcą rejestrację kazali zjechać na bok.....
. Dwoje pograniczników szybciutko zawołało jeszcze dwie dziewczyny, najwyraźniej będące na praktyce
by patrzyły i uczyły się jak "trzepie się" Polaków. No i troszkę nas przetrzepali, kazali otworzyć bagażnik, box, pogrzebali trochę w rzeczach szukając oczywiście alkoholu. W miarę upływu czasu, wydawali się być coraz bardziej zaskoczeni, że my NAPRAWDĘ nic nie wieziemy
. Całość kontroli była jednak w zupełnie innym charakterze nie w przypadku Węgrów i odbywała się w bardzo sympatycznej atmosferze
. Najbardziej zainteresował ich futerał ze statywem
pytali czy to czasem nie pistolet
oraz ciężka torba z narzędziami. Gdy jako pierwsze wyciągnąłem młotek
zrezygnowali z dalszych poszukiwań
. Potem porozmawialiśmy trochę, bardzo im się podobały moje próby językowe... w końcu jakieś tam minimalne obycie z chorwackim mam
. Opowiadałem ile to razy i gdzie już byliśmy w Chorwacji, na jakie góry weszliśmy
i że tym razem byliśmy jednak w Grecji. Na odjezdne musieliśmy obiecać, że za rok znów przyjedziemy do ich kraju, do Chorwacji......
Prawie pustymi drogami przez Vukovar jedziemy do Osijeka. Już wcześniej stwierdziliśmy, że prześpimy się dokładnie w tym miejscu co 3 tygodnie temu, za Osijekiem a przed Bilje, przy starorzeczu Drawy. Na miejscu, przy ulach
jesteśmy już po 23 ale jeszcze gotujemy sobie coś ciepłego do zjedzenia. Tym razem nie jest tak ciepło jak poprzednio, ale świecący, okrągły księżyc oświetla okolicę sprawiając że jest całkiem jasno. Zasypiamy zmęczeni, kółko naszej podróży właśnie się zamknęło.....
Następny dzień to tylko podróż do domu. Przy ładnej wrześniowej pogodzie, wspomnieniach tych niełatwych, ale dających tak dużo doświadczeń i wrażeń dni, bez utrudnień, Nie sądziłem że uda się nam zajechać w 2 dni, ale się udało. Analogiczną trasą jak poprzednio, przez Mohacz, Szekesfehervar, Gyor, Bratysławę, Uherske Hradiste, Prerov, Olomouc, Bruntal i Nysę, z objazdem do Grodkowa, docieramy około 22 do Brzegu. Wrześniowe wakacje 2010, nieco wcześniej niż planowaliśmy, zakończone.
Mapka trasy pokonanej w te 2 dni
c.d. już nie n.
Dziękujemy
WSZYSTKIM naszym Czytelnikom, tym ujawnionym i tym nieujawnionym, za towarzystwo w naszej podróży, dziękujemy za komentarze.
Dzięki tej relacji przeżyliśmy tę podróż na nowo. To fajne uczucie tak sobie przypominać zdarzenia, oglądać zdjęcia.....
I między innymi dlatego najprawdopodobniej zdecydujemy się by powrócić pamięcią do sierpnia 2010 i 2 tygodni spędzonych w Rumunii. Kiedy uda się zacząć i jak szybko skończyć.... czas pokaże
Pozdrawiamy
Małgosia i Paweł
PS Niniejszym popełniłem post 2000