Dzień 5 (wtorek) 14.08 - Doliny Gór Prokletje
, zero trudności
Rano okazuje, się że ledwo chodzimy, mięśnie nieźle dają nam się we znaki. Najgorzej jest chodzić po schodach, z pięterka na którym śpimy schodzimy wyczyniając różne dziwne ewolucje
No ale tak pięknie słoneczny już od rana dzień trzeba oczywiście wykorzystać.
Komovi - widok z drogi do Eko-katunu
Postanowiliśmy już wcześniej, że pojedziemy w Prokletje, do ich czarnogórskiej części, i wybadamy teren, oznakowania i zdecydujemy o wejście na jaki szczyt moglibyśmy się pokusić.
Doliny w Prokletije
Zatem dziś z Tresnjevika zjeżdżamy w drugą stronę w kierunku Andrijevicy. Ta trasa ma kilka km mniej, ale okazuje się, że jej jakość jest analogiczna do tej w kierunku Mateseva. Wąska, kręta, na początku prowadzi przez las a potem cały czas są zabudowania. Po jakichś 40 minutach od Tresnjevika dojeżdzamy do Andrijevicy, to przeciętnej urody i wielkości miasteczko położone na skarpie nad rzeką Lim. Okrążając masyw Visitora i wzdłuż brzegów Plavskiego Jezera docieramy do Gusinje, tu droga cały czas jest bardzo dobra i prawie całkim pusta. Miasteczko, leżące w regionie Sandżak jest już wyraźnie muzułmańskie, ma wschodni charakter, życie toczy się na ulicach a meczet widać było już z oddali jak zwykle po smukłym minarecie. Długo krążymy po wąskich i podobnych do siebie uliczkach Gusinje, nie mając porządnej mapy trudno znaleźć wyjazd, a zadania nie ułatwia brak drogowskazów. Ale w końcu się udaje, wolno podążamy wąską i krętą asfaltówką z trudem mijając się z jadącymi z przeciwnej strony.
Przejeżdżamy przez Vusanje i zbliżamy się coraz bardziej do pięknych i wysokich gór, do początku doliny Ropojana. Po przejechaniu kilku km od Gusinje i przekroczeniu koryta wyschniętego potoku po wąziutkim, pozbawionym barierek mostku asfalt się kończy.
Zatrzymujemy się na pustej wyschniętej łące, na której stoi tylko jeden samochód, kamper własnej roboty na niemieckich numerach, mimo panującego upału właściciel siedzi w środku czytając książkę
Po krótkim zastanowieniu i rozejrzeniu przestawiam samochód w cień i wyruszamy na spacer w górę doliny. Prowadzi nią kamienista droga od biedy nadająca się dla samochodów osobowych, prowadząca zapewne do położonych wyżej katunów, po prawej słychać przepływający potok Skakavica. Dolina porośnięta jest gęstymi zaroślami i drzewami. Idąc powoli wyżej po jakiejś połowie godziny natrafiamy na duży kamień z napisem Maja e Rosit 6h. To sporo, żeby udało się nam wejść na pewno musielibyśmy być tu dużo wcześniej rano. Podchodzę kawałek za znakami prowadzącymi do lasu, ścieżka praktycznie ginie, na Maja Rosit nie wchodzi dużo ludzi............
Widok w kierunku Vusanje
Mieliśmy plan dojść dziś tą doliną do albańskiej granicy gdzie ma się znajdować jezioro Gestars, to tylko 200 m przewyższenia i kilka km drogi, ale rezygnujemy z tego planu bo zbliża się południe, a chcemy jeszcze podjechać do doliny Grbaja. Ale idziemy jeszcze dalej doliną podziwiając piękne wyłaniające się kolejne wysokie skaliste szczyty ją otaczające i natykamy się na samochód z Austrii, właściciel właśnie do niego dochodzi z przeciwnej strony. Pytamy go o jezioro, ale tam nie był (uważa, że jest wyschnięte o tej porze roku), jutro wybiera się na Karanfile, a nocować zamierza w namiocie w dolinie Grbaja na dziko. Gdy mówimy, że jesteśmy z Polski wydaje się być zaskoczonym, chyba tym, że ludzie z takiego kraju w ogóle chodzą po górach i to jeszcze w Czarnogórze.
Wracamy. Jedziemy do doliny Grbaja, a trafienie do niej okazuje się nie lada wyzwaniem. W Gusinje zauważamy co prawda pogięty i zardzewiały drogowskaz z napisem 'Grebaje', ale potem prosta droga okazuje się ślepą. Skręcając w jedną z bocznych odnóg trafiamy na cmentarz budząc zdziwienie przebywających przed bramą osób, drugą jedziemy ładnych kilka km. Ta droga z asfaltowej staje się wyboistą, polną dróżką, to niemożliwe żeby prowadziła do tak znanej doliny, poza tym coś kierunek mi się nie zgadza. Kluczymy w sumie chyba z godzinę, w końcu pytam miejscowego chłopaka na traktorze. On prowadzi nas w niepozorną asfaltową uliczkę, chyba jedyną, której do tej pory nie sprawdziliśmy w tej części Gusinje
A wystarczyło właśnie w nią najpierw skręcić........., no ale dojeżdżamy. Dolina Grbaja okazuje się piękna, otoczona jest fantastycznymi, skalistymi, strzelającymi w niebo szczytami. Powoli jadąc rozpoznajemy Ocnjak, Volusnicę, Vojusę, widać też Karanfili.
Dojeżdżamy do końca asfaltu i parkuję na poboczu. Powoli idziemy wzdłuż doliny, w sumie wiedzieliśmy, że nie jest ona (jak i całe Prokletje) szczególnie zagospodarowana turystycznie, ale mimo wszystko zaskakuje nas to wszystko co zastaliśmy, oczywiście na plus. Od czasu do czasu jakiś strzałki kierują do kolejnych szczytów i przełęczy, są też podane czasy przejścia, krowy pasą się spokojnie, z boku stoi planinarska kuca Grbaja. Mijamy też pozdrawiającą nas grupę ludzi, którzy urządzili sobie popołudniowy piknik pod lasem. Idąc wzdłuż doliny stwierdzamy, że faktycznie 'składa' się z trzech kolejnych łąk (livad), ostatnia jest już całkiem zamknięta szczytami, podejście w którąkolwiek stronę wydaje się bardzo strome.
[
Ocnjak na pierwszym planie
Ocnjak, Karanfile, po prawej Vojusa
Zamknięcie doliny Grbaja
Vojusa 2270 m
Na końcu doliny jest tylko zarośnięta ostami łąka, dookoła krzaki, drzewa i wysokie skały
Cały czas zastanawiam się na który ze szczytów najbardziej warto byłoby wejść, kuszą oczywiście Karanfile, zobaczymy jak ułoży się nam pobyt i inne wyjścia. Powoli wracamy, słońce już chowa się za górami i dolina staje się coraz ciemniejsza. Opuszczamy ją z żalem licząc, że za kilka dni tu jeszcze wrócimy.
Vojusa
Jesteśmy zaskoczeni, w tym obozowisku mieszkają ludzie. Ich warunki życia wydają się nam bardzo skromne, ale może podobnie jak w wielu katunach są to tylko letnie domki owczarzy
Całość doliny Grbaja, po prawej Volusnica 1795 m
Dzisiaj nie zobaczymy w Eko-katunie Stavna zachodu słońca........
Czeka nas jeszcze 60 km powrotnej drogi do naszego domku, ostatnie kilometry pokonujemy już przy zapadającym zmroku. Stwierdzam, że warto jeździć tą drogą po ciemku
bo już z daleka widać światła nadjeżdżającego auta i nie jest się zaskoczonym jego nagłym pojawieniem się zza zakrętu tak jak to jest w dzień, jest to znacznie bezpieczniejsze.
cdn..........................