7 maja, wtorek c.d.Niespodziewana podwózka z latarni do auta sprawiła, że wciąż mieliśmy sporo czasu do promu, nie byliśmy też mocno zmęczeni. Z drugiej strony nie było znów tego czasu aż tak dużo, chcieliśmy też bowiem jeszcze na Kei ugotować sobie obiad i przygotować się do czekającej nas długiej podróży kolejnym promem. W każdym razie postanowiliśmy spróbować dotrzeć na plażę Agios Philippos która leży nieopodal, nieco na północ od Karthai… w każdym razie startowalibyśmy z Agios Symeon. Google pokazywało że do tejże plaży można zjechać autem, niestety, na miejscu okazało się, że to stromy, bardzo kiepski trakt, natomiast ścieżka piesza po której wytyczono krótszy szlak była zarośnięta i praktycznie niewidoczna. Zresztą, i tak nie mielibyśmy jednak szans na zejście i powrót w sensownym czasie, to jakieś 300m w dół
.
No trudno, zatem jedziemy na placyk pod platanem, nieopodal słynnego lwa. Tam rozbijamy obóz, gotujemy i przygotowujemy się do podróży. Całość zabiera nam około 3 godzin, sporo ale wcale się nie spieszymy.
W międzyczasie psuje się pogoda. Wieje bardzo dotkliwie, niebo zasnuwają chmury, widać że nad Attyką i Eubeą przechodzą burze i ulewy. Gdy zjeżdżamy do portu front burzowy zahacza też i o Keę, potężnie wieje i trochę pada, jest zimno. Kupuję bilety na prom, tym razem popłyniemy inną linią – Goutos Lines, cena jest identyczna.
Zanim wjedziemy do wnętrza statku obsługa ustawia nas z boku, podobnie jak inne auto z boxem. Jesteśmy wyżsi niż zwykłe auta więc musimy być specjalnie ustawieni… czekamy kilkanaście minut aż wjadą inni pojawiający się stopniowo chętni na przeprawę, wjeżdżają też najpierw ciężarówki.
Na zdjęciu załapało się też Terrano którym dziś wracaliśmy z latarni, wraz z kierowcą
.
Gdy wypływamy pogoda zaczyna się poprawiać.
Ostatni rzut oka na Keę.
Kapliczka w porcie
Korissia
Gialiskari
Zatoka Vourkari
Ioulida z morza całkiem nieźle się prezentuje.
I to już koniec zdjęć na dziś, to jest też koniec naszej podróży
. Po godzinie z hakiem zjeżdżamy z promu w Lavrio, nie zdążyliśmy jeszcze dobrze opuścić tej miejscowości gdy dostajemy wiadomość z Polski… wynika z niej że niestety będziemy musieli naszą majową przygodę z Grecją w głównej roli w tym roku zakończyć
. Szok jest ogromny, co prawda wiedzieliśmy już od 2 dni, że taka ewentualność może się okazać konieczna ale nie sądziliśmy że naprawdę tak się stanie. Zatrzymujemy się zaraz za Lavrio na takim placyku nad samym morzem i dłuższą chwilę zastanawiamy się co robić, czy może jednak nie ma innego rozwiązania które pozwoliłby nam kontynuować podróż… niestety dochodzimy do wniosku że nie ma wyjścia, najlepiej będzie gdy po prostu na poniedziałek będziemy już w domu. Ale do poniedziałku jest jeszcze trochę czasu
, co prawda nie mamy ani mapy ani też nie przygotowywaliśmy się na taką ewentualność… na Karpathos wiadomo że nie popłyniemy ale może na Kretę tak na 3 dni?
. Promy pływają codziennie, może wsiądźmy po prostu na inny prom, wrócimy w sobotę rano i pojedziemy do domu. Na Krecie bylibyśmy 3 dni, kosztowałoby nas to ok. 300 euro a potem 2 dni na powrót w szybkim tempie…nie, jednak z bólem serca postanawiamy że nie będziemy szaleć, po prostu spokojnie sobie wrócimy zaczynając już dziś.
Co tu więcej pisać, to nie były wesołe godziny
. Przejechaliśmy przez Ateny trasą nadmorską przez m.in. Vouliagmeni, ruch późno popołudniową porą był spory ale poza jednym niewielkim nie zatrzymały nas żadne korki. Zatankowaliśmy paliwo tam gdzie raptem parę dni temu znów witając się z pracującym na stacji młodym Polakiem i ruszyliśmy w drogę powrotną, tę dokładnie którą jeździmy zawsze. Jakimś tam zaskoczeniem i ciekawostką był fakt, że zniszczona przez ulewy droga z Mandry do Teb została w znacznej mierze odremontowana, zatrzymało nas już tylko jedno wahadło.
Szybko zrobiło się ciemno, jechaliśmy bez pośpiechu bo i cel nie był odległy. Ok. 150 km od Pireusu pokonane, tę noc postanowiliśmy spędzić na parkingu przy ciepłym jeziorku koło Lamii. Zajeżdżamy tam ok. 22, parking jest oświetlony kilkoma lampami, nie jest tu pusto bo stoi kilka aut a w wodzie moczą się amatorzy nocnych kąpieli. Rozkładamy tylko spanie…
c.d.n.