Jest upalne popołudnie, słońce wciąż przypieka i nie ma w ogóle wiatru. Zwyczajnie nie chce się nam chodzić po mieście
, które, gdy przejeżdżaliśmy przez niego przedwczoraj wieczorem, robiło bardzo
zachęcające wrażenie. Dziś też się nam podoba... ale jedyne o czym w tej chwili myślimy to o plaży i kąpieli
Wracamy uliczką nieopodal nabrzeża, przy okazji w cieniu.
Miasto i zabudowania są raczej zadbane...
Ale zdarzają się i takie budynki.
Widać, że Egina jest miastem turystycznym, są tu wypożyczalnie samochodów i – zwłaszcza – quadów i skuterów, są liczne tawerny i trochę sklepików z pamiątkami. My kupujemy jeszcze tylko butelkę (słodkiego
) wina...
Wracamy tą samą drogą najpierw do Souvali, tym razem przystając i uwieczniając wspomnianą wcześniej potężną stocznię i przechowalnię jachtową.
Potem kontynuujemy jazdę na wschód wzdłuż wybrzeża, prawie do samego jego końca... prawie bo za Vagią droga kończy się bramą. Teren wojskowy
. Dalej nie pojedziemy, zresztą nie byłoby gdzie bo i wyspa niedługo się kończy.
Malutka wysepka nieopodal wojskowego wybrzeża z kapliczką Zoodochos Pigi, w tle ateńska aglomeracja.
Zajeżdżamy też w dół do Vagii, ta akurat osada zupełnie nie przypada nam do gustu, nie ma tu ładnej plaży, zresztą właściwie nic tu nie ma
, nawet turyści tu nie docierają bo nie ma po co, nie ma praktycznie wcale hotelików czy apartamentów do wynajęcia. Za to jest spokój....
.
OK, możemy więc uznać Eginę za poznaną
, czas na relaks. Jedziemy do Agia Mariny na plażę, zdecydowanie jest to najfajniejsze miejsce do plażowania i kąpieli, choć oczywiście ludzi nie brakuje. Ale porzuciwszy z konieczności plażowe zwyczaje
można z tutejszych dobrodziejstw skorzystać, także z plażowego prysznica po kąpieli, co zdarza się nam bardzo rzadko. Na plaży i w wodzie spędzamy ze 3 godziny, do późnego popołudnia.
Potem jedziemy pod monastyr Agios Minas, nad wyborem miejsca do spania nie było się co zastanawiać, skoro fajnie spędziliśmy tam tę noc to i spędzimy kolejną. Cóż, nic z tego
.
Taka sytuacja zdarzyła się nam po raz pierwszy
, choć oczywiście bywały podobne, ale jednak inne. Tym razem jednak było to tak absurdalne, że wręcz nie mogliśmy sobie tego wyobrazić, co kierowało tą osobą... ale po kolei.
Zajeżdżamy dokładnie w to samo miejsce pomiędzy piniowymi drzewami nieopodal monastyru. Kawałek dalej była wraz ze swoim motorkiem kobieta, nie zastanawialiśmy się co tu robi, nie zwracaliśmy na nią większej uwagi. Poszedłem wyrzucić śmieci do kubła, zabraliśmy się za zwykłe, codzienne, wieczorne czynności jak rozłożenie stolika, krzesełek, powyciąganie paru rzeczy. Wzbudziło to bardzo szybko reakcję tej kobiety, wręcz agresję
, zaczęła wykrzykiwać w naszym kierunku teksty, czy mamy zamiar tutaj kampingować, jeśli tak to czy mamy zgodę sióstr zakonnych, zresztą ona i tak zaraz wezwie policję. Podszedłem do niej by w spokoju wytłumaczyć (na ile potrafiłem po angielsku), że poprzednią noc spędziliśmy właśnie tutaj i nikomu to nie przeszkadzało, ani siostrom ani straży pożarnej (wspomniałem wizytę z rana). Zero reakcji, baba zaczęła się wydzierać – tym razem po grecku – do będących za murem sióstr... coś tam jej odpowiadały, ale co? Tego nie wiemy. Wiedzieliśmy jedno... nie będziemy się stawiać ani użerać, po prostu odjedziemy. Wkurzyłem się jednak potężnie i odjeżdżając popukałem się w czoło... baba w odpowiedzi cyknęła nam od tyłu fotkę
.
Pierwszy raz spotkaliśmy się z czymś takim...nieraz także spaliśmy przy monastyrach i nigdy problemu nie było. Jak widać także w Grecji są religijni fanatycy, albo i powód agresji był zupełnie inny... w każdym razie tego się już nie dowiedzieliśmy.
Pojedziemy na miejsce znane z wczoraj, nieopodal innego monastyru
, Panagia Chrysoleontissa. Wczoraj stamtąd wygoniły nas szczekające z krzaków psy i wylądowaliśmy pod Agios Minas, dziś wygoniła nas wrzeszcząca baba i wylądujemy pod Leontissą
. Znaleźliśmy sobie nieco inne miejsce, tak by być dalej od ewentualnie siedzących znów w krzakach psów
, nie wiem czy to dlatego, czy może dziś już ich nie było, ale szczekania na naszą obecność nie słyszeliśmy. Miejsce było średnio zaciszne, ale o tej porze do monastyru nikt już się nie wybrał, zresztą za chwilę zapadł zmierzch i znów musieliśmy zajmować się wszystkim po ciemku. Cóż, to raczej i tak we wrześniu norma. Zerwał się wiatr i co zaskakujące zrobiło się chłodno, a nawet zimno
, musieliśmy się porządnie poubierać.
I tak zakończył się ten dzień, nieoczekiwanym i nieprzyjemnym akcentem. Sądziłem, że przez to będziemy źle wspominać Eginę, tamtego wieczora faktycznie nastroje nam siadły. Ale po czasie jednak bardziej pamięta się fajne, przyjemne przeżycia a te gorsze się zacierają... teraz można to wspominać jedynie jako anegdotę
.
Mapka dzisiejszego dnia:
A – monastyr Agios Minas
B – monastyr Agios Nektarios
C – Souvala i Therma
D – Egina
E – Vagia
F – jednostka wojskowa
G – monastyr Panagia Chrysoleontissa
c.d.n.