Wróciwszy do Małgosi opowiedziałem jej o swoich wrażeniach, stwierdziłem że szkoda że ze mną nie poszła…, też i o tym, że zabrakło mi prądu w aparacie. Postanowiliśmy w związku z tym że może wrócimy tu jeszcze na chwilę jutro.
Dziś było już na tyle późno, że nie planowaliśmy już żadnego zwiedzania. Ale do jeszcze jednego miejsca było już tak blisko
, że postanowiliśmy tam podjechać, licząc przy okazji na znalezienie noclegu w tamtej okolicy. A mówię o jeszcze jednym tutejszym monastyrze, Panagia Chrysoleontissa
, który jest położony w górach w samym środku wyspy.
W tym miejscu klasztor istniał od początku XV wieku za panowania weneckiego. W obecnej formie został budowany w latach 1600-1610 po zniszczeniu innego, który znajdował się na wybrzeżu, przez piratów. Mnisi przenieśli wówczas świętą ikonę wysoko w góry, gdzie – jak sądzono będzie bezpieczna. Klasztor posiada potężne mury obronne oraz wieżę. Dziś zamieszkują go – podobnie jak Agios Nektarios – mniszki.
Z niewielkiej wsi Kontos wspinamy się stromo pod górę wąską asfaltówką. Bardzo ładne są widoki na dolinę, klasztor św. Nektariosa oraz Paleochorę.
Nasz cel jest już skryty w cieniu, słońce niemal zaszło.
Stwierdzamy, że płaskie tereny pośród gór wnętrza wyspy będą świetnym miejscem do spania
. Dlatego możemy sobie pozwolić na poświęcenie chwili czasu monastyrowi.
Przed kompleksem jest żwirowy placyk parkingowy, widać, że jest to dużo mniej popularne miejsce od monastyru św. Nektariosa. Furtka w bramie jest otwarta, wchodzimy więc. Wewnątrz jest… dziwnie, nietypowo, inaczej niż wszędzie indziej. Może dlatego, że właściwy dziedziniec jest dopiero za murami… do których wejście jest jak się można było spodziewać zamknięte.
W tej zagrodzie siostry trzymają liczne ptactwo
.
Z tej okolicy rozchodzą się szlaki piesze, czy też może przecinają to miejsce, wyznaczone dla turystów zwiedzających wyspę, są słupki, informacje… trochę przypomina mi to okolicę wnętrza gór Psiloritis – płaskowyżu Nida i jaskini Idajskiej na Krecie… choć oczywiście skala nie ta. Dziś wiele więcej tu już nie zdziałamy, jedziemy na upatrzoną przed chwilą polankę by spędzić tam noc.
Chwilę czasu zajmuje nam wybór odpowiedniego miejsca i ustawienia auta. Zabieramy się za rozkładanie obozu, gotowanie… jesteśmy w głębi wyspy, dość wysoko nad morzem w związku z czym jest po zachodzie słońca dość chłodno. Wszystko wydawałoby się całkiem ok, ale niestety, jest coś, co nas dziwi i niepokoi
, mianowicie niedaleko nas, gdzieś w krzakach przy drodze szczeka pies… a nawet dwa, chwilami rozróżniamy wyraźnie dwa głosy. Początkowo myśleliśmy że to chwilowe, że psy gdzieś sobie pobiegną, może do monastyru, może do położonej dość daleko, dużo niżej wsi. Ale nie, nic z tego, mijają minuty, obiad ugotowany, zjedzony i nic się nie zmienia, szczekanie dochodzi wciąż z tego samego miejsca. Było to naprawdę zadziwiające
, bo – chodziłem kilka razy sprawdzać dokładniej o co tu chodzi i czy tym psom nie dzieje się jakaś krzywda – to szczekanie dochodziło z tak gęstych krzaków, że po pierwsze nie było nic widać a po drugie nie było szans by się tam wcisnąć
. A co najciekawsze… to był tylko taki wąski pasek tych zarośli, po drugiej ich stronie była taka druga polanka podobna do naszej.
O ile szczekanie na dłuższą metę było denerwujące, o tyle nie przejmowalibyśmy się nim bo w zamkniętym aucie nie byłoby już tak go słychać. Ale bardziej niepokoił nas sam ten fakt, była to dziwna i zagadkowa sytuacja… co to za psy siedzą w jednym miejscu w gęstych krzakach i w ogóle ich nie widać. Kto i po co je tam gdzieś jakimś cudem wepchnął i przywiązał? . Uznaliśmy zgodnie, że mimo tego, że wokoło była czarna noc, rozświetlana tylko blaskiem księżyca, a my byliśmy już naprawdę zmęczeni całym baaaaaaardzo długim i intensywnym dniem i nie chciało się nam pakować wszystkiego i stąd odjeżdżać – jednak zrobimy to i pojedziemy na nocleg gdzie indziej. Wybór był też zgodny – piniowy lasek przy innym monastyrze, Agios Minas nieopodal świątyni Afai
. W ten właśnie niespodziewany sposób znaleźliśmy się w tym miejscu po raz drugi.
Tu było już normalnie, czyli cicho i spokojnie, było też jakby cieplej. Tylko przygotowaliśmy sobie spanie… i zasnęliśmy
.
A to mapka z dzisiejszą trasą i odwiedzonymi miejscami.
A – nocleg na plaży Klima
B – Perdika
C – świątynia Zeusa Hellaniosa
D – Portes
E – Agia Marina
F – światyna Afai
G – Paleochora
H – monastyr Agia Triada (Agios Nektarios)
I – monastyr Panachia Chrysoleontissa
J – nocleg przy monastyrze Agios Minas
c.d.n.