Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Malawi i Zambia - wrzesień 2024

Afryka jest drugim co do wielkości kontynentem. W Afryce są 54 kraje. Prawie jedna trzecia światowych języków jest używanych w Afryce. Jezioro Wiktoria w Afryce jest największym jeziorem i drugim co do wielkości jeziorem słodkowodnym na świecie. Nigeria ma najwyższy na świecie wskaźnik urodzeń bliźniąt. W Sudanie znajduje się ponad 200 piramid, czyli więcej niż w Egipcie.
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 60426
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 17.01.2025 17:23

ziemniak napisał(a):Przemieszczanie się po parku na własną rękę dało nam niesamowitą radość, do tego wrażenie, że jesteśmy tylko my, zwierzęta i bezkres po horyzont. Przez kilka godzin nie spotkaliśmy innych ludzi. Na zorganizowanym safari byliśmy kiedyś w Kenii, więc tutaj to było dla nas zupełnie nowe doświadczenie.

Wszystko ma swoje plusy i minusy. Brak innych ludzi to świetna sprawa; z kolei przewodnicy wymieniają się między sobą informacjami na temat zauważonych zwierząt, co ułatwia dołączenie do "stada"...

Pozdrawiam,
Wojtek
ziemniak
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1388
Dołączył(a): 17.07.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) ziemniak » 18.01.2025 01:31

Tak, masz rację. Dzięki takiej właśnie akcji w parku w Kenii udało nam się zobaczyć m. in. lwy. Tutaj zamarzyło nam się coś innego, a park South Luangwa uważany jest za jeden z najlepszych w Afryce, a najlepszy w tej części Afryki. Dla nas ilość zwierząt była imponująca w porównaniu do Tsavo w Kenii.
wiola2012
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3183
Dołączył(a): 26.07.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) wiola2012 » 19.01.2025 18:51

Super! Zazdroszczę przygody. Zazdroszczę (pozytywnie) możliwości podróżowania tak często i tak daleko.
Ciekawa jestem jak rezerwowaliście noclegi?
ziemniak
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1388
Dołączył(a): 17.07.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) ziemniak » 20.01.2025 22:27

Z szukaniem noclegów jest słabo. Pierwszy nocleg blisko parku mieliśmy zarezerwowany przez booking, ale odwołaliśmy i wzięliśmy z polecenia naszego wirtualnego wtedy jeszcze znajomego. Drugi w parku znaleźliśmy sami i była to jedna z tańszych opcji, bo ceny za dobę niektórych z wyżywieniem i wycieczką przewyższały cały koszt naszej wycieczki. Trzeci na dwie noce również znaleźliśmy sami na mapach i napisaliśmy maila. Kolejne dwa przez booking. Nad jeziorem również ceny niektórych noclegów oderwane od rzeczywistości.
ziemniak
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1388
Dołączył(a): 17.07.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) ziemniak » 23.01.2025 21:50

m701.jpg


Etap 7: powrót pełen niespodzianek

Noc minęła szybko, choć kilka razy obudziły nas odgłosy zwierząt. Tuż po 6:00 jechaliśmy już autem. Plan na dzień ambitny, bo przejazd nad jezioro czyli ok. 500 km. Za okna samochodu obserwujemy poranne życie mieszkańców: dzieci idące do szkoły, pierwsze pogawędki i prace w polu, rozkładanie straganów, kobiety niosące na głowie wiadra z wodą, mężczyźni wiozący na bagażniku roweru naprawdę spore ilości drewna na opał oraz samochody, w których zazwyczaj przeładowane bagażniki powiązane są sznurkami. Droga za dnia staje się też jakby bardziej przyjazna. Zatrzymujemy się w Chipata zatankować za wszystkie zambijskie Kwacha jakie nam zostały. W Zambii paliwo wychodziło taniej o około 1,50 zł na litrze niż w Malawi, gdzie cena podobna jak w Polsce – około 6 złotych. Na granicy meldujemy się tuż po 9:00. Niestety, ale spóźnia się nasza przyjaciółka Vero, ale dajemy radę z małą pomocą kogoś innego. Tym razem jest dużo mniej formalności i po 15 minutach dostajemy bilecik do otwarcia szlabanu. Tuż przed nim spotykamy Vero, z którą chwilę rozmawiamy. W tym miejscu warto jeszcze wspomnieć, że w pierwszym kwartale 2024 roku zniesiono wizy dla Polaków wjeżdżających do Malawi. Wydatek byłby to spory, bo wiza dwukrotna kosztuje 150 dolarów. Do Zambii też obywatele Polski nie potrzebują wizy. Łączny koszt wiz do obu krajów wyniósłby nas 350 dolarów.

m702.jpg


m703.jpg


W dobrych humorach kilkanaście kilometrów od granicy zatrzymujemy się na śniadanie. Oczywiście miejsce na mapie zaznaczone jest kilkaset metrów później, a na szyldzie jest skrót nazwy przez co mamy kłopot odnaleźć to miejsce. Po nabytym doświadczeniu z wczoraj, na wstępie pytamy o czas oczekiwania. Jesteśmy około 3 godziny przed planem, ale nie wiadomo co nas dzisiaj czeka. Pani kucharka sympatyczna, ale jeśli dobrze rozumiemy to dzisiaj nie ma śniadań lub ich już w ogóle nie ma. Zamawiamy kurczaka, na którego czekamy bardzo krótko. Cena niska, w smaku dobry, ale w konsystencji to już bardziej przypomina indyka u rodzinki Griswoldów. Droga dalej przyjemna. Jedynie w okolicy stolicy ruch przymula, a kilka kilometrów za, znowu przyjemna jazda ze znikomą ilością mijanych samochodów. Tylko co jakiś czas zatrzymujemy się aby zrobić zdjęcia.

Po 13:30 zjeżdżamy z głównej drogi, bo plan jest zobaczyć malowidła naskalne, które podobno powstały około 10 tys. lat temu i są wpisane na listę UNESCO. Przed wyjazdem nie znalazłem gdzie się dokładnie znajdują. Pozostało liczyć na mapy i trochę szczęścia. Do celu według map mamy jeszcze ponad 10 km, a droga pozostawia bardzo wiele do życzenia. Za to widoki zmieniają się na bardziej dzikie, a wioski na coraz bardziej malownicze. Co jakiś czas skręcamy w inną drogę. Mam wrażenie, że jedziemy dookoła masywu, na którym mają być te arcydzieła. Droga i przejazd przez rowy zaczynają być coraz bardziej ekstremalne. Chwilami mam obawy czy nasze 4x4 da radę i czy to na pewno jest jeszcze droga. W jednej z wiosek lecą za nami dzieci, gdy się zatrzymujemy to uciekają, mamy wrażenie, że nas się boją. Gdy podchodzą ponownie dajemy im ciastka i ku naszemu zdziwieniu ze spokojem dzielą się nimi. Jedno dziecko gdy Kasia wręcza mu małą gumową piłeczkę próbuje ją ugryźć. Czujemy się dziwnie, ale od razu przypomina nam się Kenia, gdzie dzieci zachowywały się zupełnie inaczej. W następnej wiosce obserwujemy życie przy studni, przy której mieszkańcy bawią się, myją się, pobierają wodę, robią pranie. Ponownie jesteśmy zaskoczeni, bo zaczepiają nas, śmieją się, chcą aby robić im zdjęcia. W kolejnej wiosce nie możemy znaleźć drogi, w którą mamy skręcić. W pewnym momencie zbiera się wokół nas chyba pół wioski. Oczywiście nic nie rozumiemy, nawet nie wiemy czy oni też wiedzą o co nam chodzi. W Malawi językiem narodowym jest Czewa, który obok angielskiego jest językiem urzędowym. Uśmiechamy się, kłaniamy i jedziemy dalej. Decydujemy, że jedziemy dalej, już nie według mapy, a intuicji i spróbujemy objechać cały masyw. Jak się nie uda to trudno, bo już sporo czasu błądzimy, a przed nami jeszcze spory dystans. Jesteśmy i tak zadowoleni, bo odkąd zjechaliśmy to już było tyle przygód i niesamowitych widoków, spotkań. To jest to co lubimy, natura, krajobrazy, brak masowej turystyki.

m704.JPG


m705.JPG


m706.JPG


m707.jpg


m708.jpg


W końcu docieramy na miejsce, choć do końca nie wiedzieliśmy czy dobrze jedziemy, a końcówka drogi to wystające głazy z drogi. Dotarcie tutaj zajęło nam ponad półtorej godziny. Do stanowisk zaprasza nas jeden z mieszkańców, chyba lokalny przewodnik. Pyta się ile mamy czasu i po krótkim wstępie zaczyna oprowadzać nas po kilku stanowiskach. Malowidła nie są zachwycające, ale historie, które opowiada są warte przyjazdu w to miejsce. Dodatkowo jesteśmy dość wysoko, dzięki temu odsłaniają się przed nami ładne krajobrazy. Cała wycieczka trwa około 30 minut i kosztuje nas 10 tysięcy kłwacha co daje około 22 złotych. Dodatkowo podwozimy Pana około 2 kilometrów do jego domu, obok którego przy drzewie trwa rozbiór kozy. Zwalniamy, aby nie zakurzyć. Od miejsca postoju do głównej drogi wyszło około 8 kilometrów, a my przejechaliśmy chyba około 15 kilometrów. Dodatkowo gdybyśmy nie skręcili tak wcześnie to później były już chyba drogowskazy. Nie narzekamy, warto było pobłądzić.

m709.jpg


m710.jpg


Dalsza droga to znowu dobrej jakości asfalt i kilometry szybko mijają. W pewnym momencie musimy skręcić w lewo aby przejechać przez przełęcz i jechać dalej w kierunku jeziora. Jednak ja jadę kawałek dalej i skręcam w prawo do pewnej wioski. Jeszcze w domu podczas przygotowań zwróciłem uwagę, że granica między Malawi i Mozambikiem przebiega przez kilkadziesiąt kilometrów przy samej drodze. Według map po drugiej stronie drogi dość spora wioska leży już na terytorium Mozambiku. Moja ciekawość spowodowała, że oczywiście musiałem zobaczyć to miejsce. Szybko zainteresował się nami jeden z mieszkańców, który podszedł do auta. Zaczęliśmy ciekawą rozmowę. Potwierdził, że wioska znajduje się w Mozambiku, a po drugiej stronie drogi jest Malawi. Zapytaliśmy jakiej czuje się narodowości. Odpowiedział dość oryginalnie, a brzmiała mniej więcej tak: narodowość to jest stan w głowie, a on czuje się po prostu mieszkańcem tej wioski.

m711.jpg


m712.jpg


Dochodzi 17:00, więc wracamy na główną drogę, która przebiega przez wysokie góry. Przed nami znowu piękne krajobrazy. Kilometry znowu szybko mijają. Po około 30 kilometrach zatrzymujemy się aby zatankować przed zmrokiem. Niestety na stacji brakło paliwa, a nie wiemy kiedy będzie następna stacja. Dobrze, że do celu mamy około 80 km, a paliwa na ponad 200. Niestety gdy wyruszamy w dalszą drogę szybko robi się ciemno, a asfalt zaczyna być coraz bardziej dziurawy.
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 15562
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 23.01.2025 22:02

ziemniak napisał(a):Potwierdził, że wioska znajduje się w Mozambiku, a po drugiej stronie drogi jest Malawi. Zapytaliśmy jakiej czuje się narodowości. Odpowiedział dość oryginalnie, a brzmiała mniej więcej tak: narodowość to jest stan w głowie, a on czuje się po prostu mieszkańcem tej wioski.

Ładnie odpowiedział :D

To jest dopiero Przygoda! Wspomnienia tamtych krajobrazów, a przede wszystkim spotkań z ludźmi, zostaną z Wami na długo 8)
ziemniak
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1388
Dołączył(a): 17.07.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) ziemniak » 26.01.2025 20:36

chyba na zawsze :piwo:
ziemniak
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1388
Dołączył(a): 17.07.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) ziemniak » 26.01.2025 20:39

01.jpg


Etap 8: marzenie

Do Cape Maclear, niewielkiego miasteczka nad samym jeziorem docieramy tuż po 19:00. Zostajemy tutaj na dwie noce. Za pokój z widokiem na jezioro z kolacją i śniadaniem płacimy 74 dolarów za noc. Około piętnaście minut później siedzimy na tarasie restauracji, który jest nad samym brzegiem jeziora i pijemy zimne piwo Kuche Kuche, w wymowie Kucia Kucia co w języku Czewa znaczy „aż do śmierci”. Na kolację dostajemy pyszną rybę z dodatkiem warzyw i kupką ryżu. Mimo, że to filet, smakuje wyśmienicie. Już nie mogę doczekać się następnego dnia. Moje marzenie sprzed prawie 20 lat spełniło się, jestem tutaj, pięknie szumi jezioro, a naprzeciw mnie siedzi żona, słodko uśmiecha się i mówi jak do dziecka: „zrobiłeś to, twoje marzenie spełniło się”.

Rano wstaję tuż po piątej, aby zobaczyć wschód słońca, jednak niebo jest całe zasnute chmurami. Idę na plażę obok hotelu, a tutaj zaskoczenie. Mogę obserwować poranne życie mieszkańców. Część dzieci wariuje w wodzie, część za pomocą kostki mydła zmieniło chwilowo kolor na biały, a jeszcze inne dokładnie szorują zęby. Czuje się bardzo swojsko, czasami dzieciaki zaczepiają mnie lub śmieją się ze mnie gdy skaczę koślawo po kamieniach w swoich japonkach. Kobiety robią małe przepierki lub myją naczynia, a na koniec biorą pełne wiadra wody na głowę i idą w głąb wioski. Jedna z kobiet na głowie ułożyła jedno wiadro na drugim i bez problemu poszła jakby była na spacerze.

Przed ósmą jemy śniadanie, a potem umawiamy się na 10:30 na rejs po jeziorze ze snurkowaniem w dwóch miejscach. Chcieliśmy wcześniej, ale usłyszeliśmy, że załoga musi dla nas upolować obiad. Za prywatny rejs ustalamy cenę 130 dolarów. Mamy ponad godzinę czasu, więc idziemy przejść się po jednej z najbardziej turystycznych miejscowości nad jeziorem. Jedno z najbardziej komercyjnych miejsc na wyspie okazało się takie w ogóle nie komercyjne, naturalne? Brak dużych hoteli, restauracji, główna droga to piaskowe klepisko. Spokój, znikoma ilość turystów i naturalność tego miejsca nas zadziwia. Przy okazji rozmawiamy z kilkoma osobami i drobnymi datkami wspieramy lokalną drużynę piłkarską oraz fundację wspierającą mieszkańców wioski.

02.jpg


03.jpg


04.jpg


05.jpg


06.jpg


07.jpg
wiola2012
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3183
Dołączył(a): 26.07.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) wiola2012 » 26.01.2025 20:41

ziemniak napisał(a):Nad jeziorem również ceny niektórych noclegów oderwane od rzeczywistości.

Nie bardzo rozumiem dlaczego. Nie jestem ekspertem w dziedzinie ekonomii, ale spodziewałabym się, że tam jest tanio :oops: Chyba, że noclegi o akceptowalnym standardzie i auta 4x4 sa tylko dla zamożnych turystów.

Zdjęcia, które wstawiłeś w ostatnim odcinku obejrzałam kilka razy. Powiem tylko, że zmusiły mnie do refleksji.
ziemniak
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1388
Dołączył(a): 17.07.2011

Nieprzeczytany postnapisał(a) ziemniak » 26.01.2025 20:52

Niestety tutaj ekonomia to żart. Jedno z najbiedniejszych państw świata, chyba trzecie jeśli dobrze pamiętam jest bardzo drogie jeśli chodzi o usługi. To wielokrotnie wspominał nasz przyjaciel. Samo paliwo było w podobnej cenie niż w Polsce, czyli około 6 złotych. Dla samych mieszkańców wiele rzeczy przez cenę jest nieosiągalnych.

Nie wiem czy wspominałem albo chyba będzie później w moim pamiętniku, ale w pewnym momencie z żoną doszliśmy do takiej refleksji: u nas ciągle dążymy aby mieć lepsze auto, dom w luksusie, ciągle nam mało, chcemy więcej, a tutaj ludzie są szczęśliwi, bo udało im się kupić opał i kilka kilometrów na rowerze często pod górkę prowadzą rower z opałem na bagażniku ważącym chyba sporo.
wiola2012
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3183
Dołączył(a): 26.07.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) wiola2012 » 26.01.2025 21:07

ziemniak napisał(a):... u nas ciągle dążymy aby mieć lepsze auto, dom w luksusie, ciągle nam mało, chcemy więcej, a tutaj ludzie są szczęśliwi, bo udało im się kupić opał i kilka kilometrów na rowerze często pod górkę prowadzą rower z opałem na bagażniku ważącym chyba sporo.

Myślę, że kilka dni w Afryce i człowiek by sobie wszystko przewartościował.
Poranek nad jeziorem - cudowny :) .
Super, że spełniłeś swoje marzenie :)
te kiero
Mistrz Ligi Narodów UEFA
Posty: 11929
Dołączył(a): 27.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) te kiero » 27.01.2025 06:38

Zambia i Malawi są mi mniej znane od Burundi, ale klimat jak widzę ten sam. Od razu odpowiadam: nie nie byłem fizycznie, widziałem zdjęcia, filmy, opowieści, podróżowanie na miejscu z pierwszej ręki. Mam tam od wielu lat osobę z rodziny...
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1832
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 27.01.2025 08:49

wiola2012 napisał(a):
ziemniak napisał(a):Nad jeziorem również ceny niektórych noclegów oderwane od rzeczywistości.

Nie bardzo rozumiem dlaczego. Nie jestem ekspertem w dziedzinie ekonomii, ale spodziewałabym się, że tam jest tanio :oops: Chyba, że noclegi o akceptowalnym standardzie i auta 4x4 sa tylko dla zamożnych turystów.


Afryka jest droga, na pewno nieporównanie droższa do południowo-wschodniej Azji czy Ameryki Południowej/Środkowej. Przynajmniej takie jest moje doświadczenie. Masowa turystka jeszcze tam nie dotarła więc na tym turyście co przyjeżdża trzeba jakoś zarobić, niektóre kraje też celowo pozycjonują się jako drogie dla turysty żeby ich nie zadeptali...

ziemniak napisał(a):drobnymi datkami wspieramy lokalną drużynę piłkarską


W Namibii w wielu miejscach zbierali datki na lokalne drużyny piłkrskie :rotfl: . To chyba taki afrykański zwyczaj...
piekara114
Opiekun działu
Avatar użytkownika
Posty: 17029
Dołączył(a): 30.06.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) piekara114 » 27.01.2025 09:51

Wspaniałe te zdjęcia z parku, zwierzęta i natura na pierwszym planie, a człowiek musi się trzymać "linii"...

wiola2012 napisał(a):
ziemniak napisał(a):... u nas ciągle dążymy aby mieć lepsze auto, dom w luksusie, ciągle nam mało, chcemy więcej, a tutaj ludzie są szczęśliwi, bo udało im się kupić opał i kilka kilometrów na rowerze często pod górkę prowadzą rower z opałem na bagażniku ważącym chyba sporo.

Myślę, że kilka dni w Afryce i człowiek by sobie wszystko przewartościował.
Myślę, że nie trzeba aż tak daleko jechać.... Być a nie mieć można jeszcze w Europie znaleźć, choć w innej skali, w innych aspektach....
Franz
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 60426
Dołączył(a): 24.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Franz » 27.01.2025 16:31

Udało się Wam z tym zniesieniem obowiązkowej wizy - to jednak zauważalny koszt.
Fajnie też, że trafiliście do tych malowideł naskalnych - uwielbiam takie rzeczy.

Pozdrawiam,
Wojtek
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Afryka


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Malawi i Zambia - wrzesień 2024 - strona 3
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2025 Wszystkie prawa zastrzeżone