III Ruszamy na Soltę
Budzimy się wcześnie rano, bo chcemy zdążyć na prom, który wypływa ze Splitu na Šoltę przed 12:00. Następny będzie dopiero około 17. Szkoda nam dnia
Szybko pakujemy wszysko do auta, ze śpiącym psem na czele i ruszamy. Pogoda jest ładna, ruch na drogach niewielki. Jedzie się bardzo przyzwoicie. Mijamy Plitvicke Jezera z rozrzewnieniem i podziwiamy spokój, który towarzyszy pięknu przyrody.
Wjeżdżamy na autostradę-po drodze przegryzamy croissanta z kawą i niedługo potem naszym oczom ukazuje się znany tunel
Temperatura wzrasta o 10 stopni i wreszcie jest i morze. More Snova...
Myślę, że wszyscy znają te uczucie, więc słowa są zbędne.
Dojeżdżamy do Splitu pustą autostradą. Gdzie się wszyscy podziali ?
Po drodze zauważam, że budują się nowe apartamenty z pięknym widokiem Może tak wybrać i zarezerwować sobie jeden ? Obok jest salon mercedesa i wielki oddział banku , więc zakładam, że półka cenowa będzie adekwatna do otoczenia
Dojeżdżamy do portu i stajemy w kolejce na prom.
Czekamy chwilę pod palmami
Aut jest trochę, ale prom jest tak duży, że zmieściłoby się ich jeszcze z 3 x tyle. To nowa sytuacja Zazwyczaj auta są upychane jak sardynki w puszce, a tu taki luksus
Wreszcie płyniemy
Czas mija szybo i zaraz jesteśmy na miejscu. Przed nami Šolta w całej okazałości. Mniejsza siostra Brač, wyspa sowy, Polskich śladów, poezji, miodu i pięknej, czystej wody Adriatyku
Prom cumuje w miasteczku Rogač, mamy jeszcze chwilę do zameldowania, więc idziemy na śniadanie do pobliskiej restauracji Pjero.
Wszyscy robią to, na co czekali tyle czasu
Śniadanko okazało się bardzo przyzwoite
Po okiełznaniu emocji i głodu ruszamy do Stomorskiej, gdzie będziemy mieszkać przez tydzień.
Jakoś trafiamy, rozmawiamy z miłymi gospodarzami, którzy prowadzą na dole restauracje i wchodzimy do naszego apartamentu.
Otwieram drzwi na taras...
I taki widok bije światłem po oczach
Jest pięknie
Do szczęścia brakuje nam tylko "welcome drinka", ale tym też zostajemy uraczeni
Ponieważ mundial rządzi się swoimi prawami Sama idę na szybki obchód miasteczka. Cudnie jest się z nim bliżej poznać
Wracam i znowu zachwycam się widokiem z tarasu
Ogarniamy nieco bagaże i schodzimy na kolację kibicować naszym.
Po meczu najlepsza pizza
O wyniku nie będę wspominała, bo po co sobie psuć humor w takich pięknych okolicznościach przyrody
Idziemy na wieczorny spacer i nastroje automatycznie się poprawiają
Wracamy, a po morzu niesie się śpiew rybaków...