CZĘŚĆ IV. BLED I OKOLICE - Wzgórze Ojstrica i rejs na Blejski OtokW poprzednim odcinku zwiedziliśmy
Wąwóz Vintgar, o czym można przeczytać
tu Nadszedł czas na ciąg dalszy naszego spaceru po Bledzie. Dziś zapraszam Was na:
- wspinaczkę niezbyt wysokogórską
- łódkę z napędem glukozowo-fruktozowym
Pakujcie się i jedziemy
Punkt 2: Wejście na wzgórze OjstricaZ Wąwozu Vintgar skierowaliśmy się w stronę Bledu. Zależało nam, aby postawić auto stosunkowo blisko do wejścia na wzgórze Ojstrica (choć jeszcze wtedy tak nie do końca wiedzieliśmy, gdzie jest wejście na to wzgórze, wiedzieliśmy tylko, jak wygląda z niej widok i tak na azymut szukaliśmy
).
Autko udało się bez problemu postawić na parkingu przed starym dworcem kolejowym, mieliśmy farta, bo nie dość, że było miejsce, to jeszcze w cieniu
(parking darmowy, stało tam też kilka aut z Polski). Dokładnie ujmując tu:
https://www.google.pl/maps/@46.3681539, ... 312!8i6656Bardzo fajne miejsce do zaparkowania, zaraz przy zejściu w dół do jeziora. Zejście dobrą drogą, asfaltową, potem schodkami w dół. Na dół oczywiście idzie się przyjemniej, niż wraca
Widok z parkingu:
Ok, popodziwialiśmy, czas iść na dół. Zeszliśmy do jeziora, obeszliśmy je kawałek w prawo i zaczęliśmy rozglądać się za wejściem na wzgórze Ojstrica. Wzgórze to ma 611 m wysokości, na jego szczycie znajduje się ławeczka, z której można podziwiać Bled w całej rozciągłości w bardzo romantycznej scenerii
No, to tyle teorii, a w praktyce gdzie do cholery jest to wejście?
Należy obejść jezioro, iść aż za camping, który będziemy mieli po prawej stronie, a za campingiem… przejść w niedozwolonym miejscu na drugą stronę ulicy na trawnik/polanę i tam w…. krzaki
O ile Bled jest turystycznie rozwinięty bardzo, o tyle oznaczenie wejścia na to wzgórze się im totalnie nie udało.
https://www.google.pl/maps/@46.3613543, ... 312!8i6656 <- tu, w tych krzakach będzie wydeptana ścieżka i jakiś kawałek tabliczki z napisem „Ojstrica”.
Skoro takie jest oznaczenie wejścia, to niestety nie można oczekiwać, że dalej jest lepiej…
Z krzaków wyłazimy do lasu i tam kierujemy się wydeptaną ścieżką. Niemniej… nie każda wydeptana ścieżka prowadzi na wzgórze (my się zapuściliśmy na samym początku prosto, lekko odbijające w lewo – wydawało się, że prostsza ścieżka, no – to tej prostszej nie wybierajcie…). Jak ścieżka wygląda do d…y, i idzie stromo pod górę, to to właściwa droga. Do tego z zasady raczej się trzymajcie prawej strony – wtedy dojdziecie. Nic w lewo nie zaprowadzi Was do celu. My mieliśmy o tyle pecha, że nikt akurat nie szedł (jak się potem okazało, nikt nie szedł, bo wszyscy siedzieli na górze
).
W każdym razie wdrapywaliśmy się w nieznane, szlaku brak, opisu brak, dopiero im dalej się szło, to pojawiały się jakieś pomalowane kropki, że niby szlak, a potem dopiero tabliczka na Ojstricę. Niemniej trochę się tam człowiek czuje, jak dziecko we mgle.
Po drodze już mały wkurw nas brał, szczególnie narzeczonego, że po co idziemy, skoro i tak nie wiadomo, czy dobrze, po lesie itd. Ja jednak parłam na przód, bo wiedziałam, jaki widok nas czeka z góry
Niemniej jeśli chodzi o wejście, jest naprawdę nieprzyjazne. Niby piszą w necie, że to 20 min spacer lasem, no cóż, nie do końca. Idzie się dość mocno pod górę, po kamieniach, po udeptanej glebie, jest wilgotno. Trzeba mieć na pewno zapas wody i dobre buty. Mi w sandałach sportowych było niewygodnie i niekomfortowo. Przydałyby się pełne buty nad kostkę. Szczególnie, że ostatni etap wchodzenia to wspinanie się po skałkach. A przecież potem trzeba jeszcze zejść (ja schodziłam z dupskiem przy ziemi…).
Powiem Wam jednak Kochani, że pomimo tych utrudnień, niedogodności na szlaku i nie tak łatwego wejścia, jak pierwotnie sądziliśmy po opisach w Internecie, widoki rekompensują wszystko.
na lewona prawoMożna się zakochać
Zejście w dół już o tyle prostsze, że mniej więcej wiemy, jak iść. Teraz trzymamy się lewej
Poza tym już trochę osób schodziło, to było jakoś raźniej. I oczywiście, szybciej nam było zejść, niż wejść.
A co po takim spacerku? Pędem do spożywczego po picie…
Kolejnym punktem programu będzie płynięcie łódką, ale że akurat łódka odpłynęła, mieliśmy ok. godziny do kolejnego kursu. Namówiłam więc narzeczonego na małe co nieco – w sensie kulinarnym oczywiście
Przy campingu była niewielka knajpa, dawali tam hamburgery z pljeskavicą i tego typu jedzonko, choć taki typowy tłusty fast food to to nie był. Chociaż stoliki z budką wyglądają być może średnio zachęcająco, to okazało się, że jedzenie do nich jest noszone z położonej wyżej restauracji
Jedliśmy tu:
https://www.google.pl/maps/@46.3619014, ... 312!8i6656Jak to cenowo wygląda u nich?
hamburger z frytkami: 6,7 euro
coca cola: 2,4 euro / 0,5 l
I powiem Wam, że o ile nie jestem fanem hamburgerów, to te były naprawdę super. Dobre mięso, dobra buła i były naprawdę ogromne, wielkości średniego talerza. Do tego wzięliśmy picie i od razu nam morale wróciły i siły, aby dalej zdobywać Bled.
Punkt 3: Rejs na Blejski OtokMy startowaliśmy z pomostu przy plaży campingowej. Dokładnie tu:
https://www.google.pl/maps/@46.3621523, ... 312!8i6656Czyli w zasadzie na wprost miejsca, w którym jedliśmy
Ale łódki na Blejski Otok wypływają nie tylko stąd. Płyną też z centrum Bledu, czyli dosłownie
vis a vis miejsca, w którym się teraz znajdujemy.
Łódka przybiła do brzegu akurat w momencie, gdy zapłaciłam rachunek, więc
just in time . Ponieważ nie było widocznych ludzi, którzy by oczekiwali na kurs, podeszłam do pana i zapytałam po ile rejs, ile trwa i jak to wygląda. Zaraz za mną zebrała się grupka zainteresowanych, więc już widziałam, że nie będziemy długo czekać
.
Koszt rejsu to 14 euro za osobę w obie strony. Sam rejsik trwa ok. 13 minut w jedną stronę, a na wyspie dostajemy 40 min czasu wolnego.
Zapłaciliśmy, usadowiliśmy się wygodnie w łódeczce na samym przodzie, żeby móc sobie wygodnie filmować i czekaliśmy na odpłynięcie. Może 5-10 min i już. Z napędem glukozowo-fruktozowym w postaci jednego Pana Kapitana płyniemy
nasz Pan Głównodowodzący rejsiku przy swojej łódeczcetrybuna Centrum Wioślarskiegoczysta wodaWyspę Blejski Otok można obejść całą w jakieś 10 min z przerwami na zdjęcia. To absolutne maleństwo.
Znajduje się na niej kościół pw. Najświętszej Marii Panny, w którym była jakaś wystawa, ale my nie oglądaliśmy. Skupiliśmy się na podziwianiu widoków, bo to w Bledzie urzeka najbardziej
Co jeszcze znajdziemy na wyspie?
99 schodów
XVII-wieczna plebania
dom kapelana
dzwonnica z 1456 roku, która ma 54 m wysokości
To teraz zdjęcia:
żeby nie zanieczyszczać środowiska, ruch po jeziorze nie odbywa się na łódkach z silnikiemnapędzamy wszystko ręcznie łódek elektrycznych też nie widziałam99 schodkówdzwonnica, 54 m wysokościI ważna informacja – najlepsze lody podczas całych wakacji jedliśmy właśnie tutaj
Tego się nie da opisać. Ten smak, konsystencja, dodatki – niebo w gębie.
Koszt 1 gałki to 1,5 euro. Zanim ktoś krzyknie, że „dhhhrogo”
, zobaczcie jak wygląda 1 gałka
Myślałam, że pęknę. Jednak warto było – wybitne, wybitne i jeszcze raz wybitne lody.
Powrót na ląd minął nam szybko i potem lecimy na górę do auta. No tak… zejść było fajnie, a wejść
Chryste, jak ja nie mam kondycji… Lało się ze mnie, jak się wdrapałam do auta.
Mówiłam już, że pogoda nam sprzyjała? Nie sądziłam, że tam może być tak gorąco
A ponieważ pogoda była ładna, narzeczony stwierdził, że musi w jeziorze popływać. Musi, i koniec. Ok, no to do apartamentu, bo nie mieliśmy przy sobie strojów kąpielowych, a potem znów w okolice jeziora. Tym razem auto postawiliśmy sobie niżej, na parkingu płatnym przy Centrum Wioślarskim. Koszt 2 euro za godzinę.
Parking jest tutaj (nie było problemu z miejscem):
https://www.google.pl/maps/place/4260+B ... 14.1145798Potem spacerkiem wokół jeziora, aż do plaży przycampingowej (czyli tam, gdzie odpływaliśmy na Blejski Otok).
Najpierw do wody pognał narzeczony, bo ja jakoś nie byłam przekonana. Generalnie nie lubię pływać w jeziorach, jakieś absurdalne lęki mam, co do dna. Morze mi nie przeszkadza, a jeziora tak
Potem jednak się przemogłam i też zamoczyłam dupsko, żeby nie było
To teraz dwa słowa o wodzie w jeziorze:
czysta
ciepła (jak dla mnie to cieplejsza niż w sezonie w Bałtyku, podobno w tym jeziorze temp. wody potrafi dochodzić do 26 stopni)
na dnie przy brzegu najpierw kamyczki, dość nieprzyjemne dla gołej stopy, a potem piasek i gdzieniegdzie jakieś trawki czy coś takiego
Kąpiel przyjemna, ale szybka, stąd nie mam zdjęć. Już się słońce chowało, więc zależało nam, żeby jeszcze się załapać na te ostatnie ciepłe momenty
A teraz, po nadprogramowym planie dnia, wracamy do realizacji bledzkiego
must have.
Ale to...
.
.
.
.
.
w kolejnym odcinku
Do zobaczenia