Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
te kiero napisał(a):regularnie w Deca, ale takich masek nie widziałem
Przepraszam za wcinkę ale dla wygody miłośników chlapania się w ciepłych wodach wrzucę linka do maski: http://www.decathlon.pl/maska-easybreath-niebieska-id_8304664.html Ten sprzęt bywa sezonowo w sprzedaży. Też polowałem żeby drugą dla córy dokupić i od maja z tego co pamiętam się pokazał.
Filmiki robię, dwa już mam, ale muszę do tego relację napisać Pewnie w poniedziałek albo wtorek wrzucę coś do poczytania i pooglądania
jolcix napisał(a):świetnie piszesz! z przyjemnością poczytam
Miło mi Cię gościć. Czytaj, oglądaj i podróżuj z nami
te kiero napisał(a):
CROnikiCROpka napisał(a): Bled: 22.08 – 24.08
było nas w tym Bledzie w tym roku sporo zobaczę jak wyglądał Waszymi oczami
Postaram się go pokazać, jak najlepiej umiem, bo i Bled się nam pokazał od tej najpiękniejszej strony
AdamZ napisał(a):Przepraszam za wcinkę ale dla wygody miłośników chlapania się w ciepłych wodach wrzucę linka do maski: http://www.decathlon.pl/maska-easybreath-niebieska-id_8304664.html Ten sprzęt bywa sezonowo w sprzedaży. Też polowałem żeby drugą dla córy dokupić i od maja z tego co pamiętam się pokazał.
Nie ma sprawy. Dobrze, że wrzuciłeś link. Te maski są naprawdę użyteczne i jak ktoś lubi snurkować, to na pewno doceni
Jak tak fajnie się zaczęło, to ciekawe co będzie dalej Mają być takie hity, to jak tu czekać cierpliwie? A jeszcze jak za oknem pogoda nieciekawa...Żeby nie dopuścić do depresji jesiennej, trzeba ciągle zaglądać na CRO i marzyć o następnych wakacjach
CROnikiCROpka napisał(a):maski do snurkowania na całą twarz.... Decathlonu
Jak się sprawowały. Wady? Zalety?
Zalety: - duże pole widzenia, możesz patrzeć na boki i nie musisz odwracać głowy - zakrywają całą buzię - jeśli paruje to tylko ta część do oddychania, a ta którą patrzysz już nie - łatwo i szybko można opłukać z soli - rozkłada się, czyli oddzielnie maska i oddzielnie rurka, więc nie zajmuje dużo miejsca
Wady: - naprawdę trzeba dobrze dobrać rozmiar i dobrze założyć na twarz, żeby nie było w miejscu styku włosów itd. mój narzeczony miał trochę problem z brodą, bo jak mu podciekało to właśnie tam, gdzie przez zarost maska się dobrze nie przyssała do twarzy
CROnikiCROpka napisał(a):maski do snurkowania na całą twarz.... Decathlonu
Jak się sprawowały. Wady? Zalety?
Zalety: - duże pole widzenia, możesz patrzeć na boki i nie musisz odwracać głowy - zakrywają całą buzię - jeśli paruje to tylko ta część do oddychania, a ta którą patrzysz już nie - łatwo i szybko można opłukać z soli - rozkłada się, czyli oddzielnie maska i oddzielnie rurka, więc nie zajmuje dużo miejsca
Wady: - naprawdę trzeba dobrze dobrać rozmiar i dobrze założyć na twarz, żeby nie było w miejscu styku włosów itd. mój narzeczony miał trochę problem z brodą, bo jak mu podciekało to właśnie tam, gdzie przez zarost maska się dobrze nie przyssała do twarzy
A czy są jakieś zasady, według których dobiera się rozmiar ?. Mam tradycyjną maskę z rurką i kupując ją, robiłam to na wyczucie. Wydaje mi się, że kupiłam dobrą, ale do końca pewna nie jestem. Teraz przymierzam się do kupienia właśnie tej polecanej przez Ciebie maski i chciałabym mieć jakąś wiedzę na temat dobierania rozmiaru. Mój mąż ma na stałe zarost jednodniowy, więc chyba będzie problem.
dhmegi my po prostu poszliśmy do Decathlonu i mierzyliśmy. Nie wiem, czy są jakieś zasady, ale przypuszczam, że raczej skończy się tym, że dla kobiety M, dla faceta L. Jak założysz na twarz to musisz czuć, że się dobrze przyssało. Poza tym po włożeniu twarzy do wody i tak będzie ci ona dociskać maskę trochę. Co do zarostu jednodniowego nie powinno być żadnego problemu, mój chłop po prostu ma bródkę i tu jest pies pogrzebany, a ja znowu grzywkę, więc musiałam włosy mocno do tyłu odgarniać
CROnikiCROpka napisał(a):dhmegi my po prostu poszliśmy do Decathlonu i mierzyliśmy. Nie wiem, czy są jakieś zasady, ale przypuszczam, że raczej skończy się tym, że dla kobiety M, dla faceta L. Jak założysz na twarz to musisz czuć, że się dobrze przyssało. Poza tym po włożeniu twarzy do wody i tak będzie ci ona dociskać maskę trochę. Co do zarostu jednodniowego nie powinno być żadnego problemu, mój chłop po prostu ma bródkę i tu jest pies pogrzebany, a ja znowu grzywkę, więc musiałam włosy mocno do tyłu odgarniać
Dzięki, to też muszę się tam udać, a mam tam niestety kawałek drogi. Myślałam, że może uda się kupić przez internet, ale jak trzeba mierzyć, to nie ma wyjścia. Też mam grzywkę, którą od zawsze zapuszczam i nigdy mi się nie udaje.
Uważam, że najlepiej zmierzyć, bo potem bawić się w odsyłanie, jak się okaże, że rozmiar nie taki... szkoda zawracania głowy. A tak pójdziesz, zmierzysz, z boku są paski do regulacji, także jeszcze ją można sobie docisnąć, albo poluzować, więc to też nie jest tak, że rozmiar jest sztywny.
dhmegi napisał(a):Dzięki, to też muszę się tam udać, a mam tam niestety kawałek drogi. Myślałam, że może uda się kupić przez internet, ale jak trzeba mierzyć, to nie ma wyjścia.
CROnikiCROpka napisał(a):Uważam, że najlepiej zmierzyć, bo potem bawić się w odsyłanie, jak się okaże, że rozmiar nie taki... szkoda zawracania głowy. A tak pójdziesz, zmierzysz, z boku są paski do regulacji, także jeszcze ją można sobie docisnąć, albo poluzować, więc to też nie jest tak, że rozmiar jest sztywny.
Masz rację, to tak jak z butami, lepiej przymierzyć niż bawić się w odsyłanie.
CZĘŚĆ II. DOJAZD DO PIERWSZEGO PUNKTU DOCELOWEGO - Bled (Słowenia)
Od samego początku było wiadomo, że w tym roku, w przeciwieństwie do zeszłorocznej trasy, chcemy jechać za dnia. Żeby było coś widać, żeby można było popodziwiać widoki, a nie tylko gapić się w ciemność.
Jak postanowiliśmy, tak zrobiliśmy.
Wyjazd był zaplanowany na 4:00, wyjechaliśmy o 4:30 (także całkiem znośny poślizg). Oczywiście pierwszy przystanek na tankowanie do pełna, kupno wody mineralnej, która po odkręceniu trochę się wylała, więc mokrzy jedziemy w kierunku Słowenii
Trasa przed nami:
Jak widać na mapce, jechaliśmy przez Czechy, Austrię i kawałek Słowenii, więc teraz po kolei, co nas czekało na każdym etapie podróży
Czechy
Co może człowieka czekać w Czechach? Już mówię: - objazdy (na szczęście w miarę dobrze opisane) - roboty drogowe, na których nie widać, aby wiele się działo - sporo terenów zabudowanych i zakrętów (w szczególności jadąc z Dolnego Śląska i przekraczając granicę w Jakuszycach)
Pogoda w Czechach była ładna, nie padało, sucho i przyznam, że niektóre widoczki całkiem, całkiem
Na potwierdzenie moich słów parę zdjęć:
Czeskie Budziejowice
Jak widać takie sielskie klimaty. Nam się bardzo podobało. Ale w drodze na wakacje, to się człowiekowi chyba wszystko podoba
Austria
Nie ukrywam, że oczekiwaliśmy tutaj fajerwerków, bo wreszcie zobaczymy porządne góry, wysokie, i to widoczne z drogi.
Ja z olbrzymim skupieniem przed samym wyjazdem sprawdzałam prognozy pogody właśnie na Austrię i Słowenię, bo nie po to wybraliśmy trasę widokową przez Alpy, żeby lało i chmury zasłoniły nam wszystko. Prognozy natomiast mówiły wyraźnie – w trakcie naszej drogi pogoda będzie się z godziny na godzinę poprawiać, więc byliśmy optymistycznie nastawieni.
Pogoda była ok, nie padało, ale też nie było 100% ładnie i super widoczności. Ale ok, nie martwimy się, trzeba się cieszyć tym, co jest
Czego zatem można się spodziewać w Austrii jadąc trasą S10 i A10 Linz -> Salzburg -> Villach ? - super widoki - zamki na skale przy samej drodze np. Hohenwerfen - tunele, tunele, tunele, tunele, tunele, tunele…. I jeszcze więcej tuneli (z czego ja osobiście byłam bardzo zadowolona, taka moja mała rozrywka sprawdzać, jak długie są ) - ogromna kultura jazdy kierowców, jak stoi się w korku od razu każdy się na boki rozjeżdża, więc „ścieżka życia” jest błyskawicznie stworzona - bardzo dobry rytm jazdy kierowców, rzadko kiedy zdarza się jakaś zawalidroga, co to na autostradzie jedzie 80 km/h
Na tej trasie trzeba się jednak przygotować na dodatkowe opłaty drogowe (poza winietą, którą mieć trzeba): - płatny odcinek A10 za Salzburgiem: 11,5 euro - Karawankentunnel na A11 (7864 m długości): 7,2 euro
Niemniej baaaardzo się cieszymy, że zdecydowaliśmy się na tą drogę. Piękne widoki, super góry, ohom i ahom nie było końca
A teraz Wy nacieszcie oczy :
Cudowne, pięknie położone Mondsee, przy słonecznej pogodzie musi wyglądać bajecznie
Zamek Hohenwerfen
Pięknie położony parking i jednocześnie punkt widokowy Landzeit Tauernalm
Wjeżdżamy do bardzo długiego tunelu Karawankentunnel
A za tunelem jest tak
Austria nam się podobała bardzo. Aż się prosi tam pojechać na urlop
Słowenia
Niewiele dalej za Karawankentunnel czeka na nas Słowenia, w Słowenii Gmina Jesenice, a w Gminie Jesenice Bled
Ponieważ od tunelu do Bledu jest raptem 30 km, za wiele o trasie po Słowenii napisać nie mogę w tym momencie. Więcej będę mogła napisać za dwa odcinki
Jednak czego można się spodziewać po trasie do Bledu? - piękne widoki - dobra droga, porządna nawierzchnia - brak opłat dodatkowych
Na potwierdzenie wrzucam zdjęcie:
Podsumowując dojazd do Bledu: wyjazd o godzinie 4:30 przyjazd o godzinie 14:50 przejechane 763 km po drodzie trzy krótkie przystanki dodatkowo na opłaty drogowe (poza winietami) wydaliśmy 18,7 euro
Miejsce naszego noclegu oczywiście rezerwowałam przez booking.com. Nie mieliśmy żadnego problemu ze znalezieniem apartamentu. Nie był on położony nad samym jeziorem, ale kawałek dalej w głąb Bledu. Mieliśmy spacerkiem do jeziora jakieś 10-15 min z buta, więc nienajgorzej.
Właściciele apartamentu to rodzina. Bardzo mili i serdeczni ludzie. W recepcji czekał na nas syn właścicieli, dopełniliśmy z nim formalności ucinając sobie przy okazji pogawędkę. Dowiedzieliśmy się także, że dopiero od tego dnia, w którym przyjechaliśmy, zrobiła się ładna pogoda, przez cały poprzedni tydzień lało. Ależ mieliśmy farta Faktycznie, pogoda poprawia się z minuty na minutę, temperatura rośnie, a góry widać coraz lepiej. Cieszyliśmy się bardzo
Pokój, który zarezerwowałam nie był duży, ani nowoczesny. Ważne jednak, że czysto i można się było przekimać. Do tego super smaczne domowe śniadanko i dużo miejsc do zaparkowania przed pensjonatem. Czego więcej trzeba na dwie noce?
Tak wyglądał nasz pokój:
Gdyby ktoś chciał namiary na ten pensjonat, napiszcie mi prywatną wiadomość. Z chęcią się podzielę
Po zakwaterowaniu, ogarnięciu się, czas iść w miasto
Z racji lekkiego zmęczenia po podróży, plan nie był intensywny. Ot tak po prostu przespacerować się wokół jeziora.
Narzeczony stwierdził, że to zapewne zajmie z 1,5h. Oj w jakim był błędzie… Jeziorko niby niepozorne, a jak się człowiek wypuści, to robi się konkretny dystans.
Przejście całości zajęło nam 3h, od 16:30 do 19:30. Na szczęście nogi nam w tyłki nie wlazły Prawdę mówiąc w ogóle nie odczułam zmęczenia. To chyba dlatego, że Bled absolutnie skradł moje serce. Cudo, cudo i jeszcze raz cudo
mini aqua-park
wyznaczone miejsce do pływania, coś na kształt basenu
widok na Blejski Otok
i podpatrzony przy jednej z knajpek system chłodzenia napojów
Blejski Otok w całej okazałości
No dobrze, to teraz wypadałoby coś zjeść. Ileż tak można o suchym pysku… Na tripadvisor przed wyjazdem sprawdziłam, gdzie w Bledzie można dobrze zjeść i nie zbankrutować przy okazji. Miałam kilka typów, które postanowiliśmy sprawdzić. Oczywiście, wszystko ładnie, pięknie, ale jeszcze trzeba znaleźć… A my ani mapy, ani nic, więc gps w komórce i heja w stronę jedzenia
Wybór padł na lokal o nazwie, jakże wdzięcznej zresztą, Ostarija-Babij Zob.
Mieliśmy szczęście, bo zajęliśmy ostatni wolny stolik w restauracji
Na pierwszy rzut zdecydowaliśmy się na specjalności zakładu, czyli: - piwko lokalne 0,3 l i 0,5 l - herbata - zupka dnia x 2 (się okazało, że rosołek) - gulasz dla narzeczonego - dla mnie dumplings….
Właśnie… ponieważ w karcie było napisane, że to dumplings z serem, ziemniakami i cebulką, spodziewałam się czegoś na kształt naszych pierogów ruskich. Nawet się napaliłam, a tu mi na stół wjechało… coś na kształt 20 naleśników, tyle że z ciasta pierogowego, zwiniętego w roladę, która przekładana była rzeczywiście farszem z sera i ziemniaków, do tego bułka tarta na słodko. Powiem tak… trzeba było brać gulasz Dobre, dupy nie urwało (na szczęście ), ale była to naprawdę jakaś wariacja na temat…nawet nie wiem na jaki temat.
Rachunek nawet spoko, bo 25,6 euro.
Potem jeszcze mała rundka by night po centrum miejscowości i do apartamentu, bo zmęczenie dawało już o sobie znać. A jutro szykuje się nam intensywny dzień
A teraz obiecywany dodatek do relacji
Pierwszy film w moim życiu, także proszę o wyrozumiałość. Poskładam jeszcze trochę i już będę master
A co w następnym odcinku? - szum wody - temperatura wody - puzzle Ravensburgera