Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Po drodze jednak czeka nas miła niespodzianka. Wreszcie pierwszy CROmaniak na trasie – z naklejką! Wyprzedził nas, żeby się pokazać, a potem złapaliśmy się na światłach i udało się zamienić parę zdań. Zresztą kolega pisał tu relację, zatem pozdrawiam nosekdomin
Szkoda, że już nigdzie potem nie udało się nam spotkać, choć stacjonowaliśmy w Korculi do tego samego dnia. Może następnym razem
Hihihihii czekaliśmy aż wspomnicie o nas w swojej opowieści
świetnie to wszystko opisujesz, jesteś dobra w te klocki a jeszcze tyle cudnych zdjęć... coś wspaniałego !! Duuużo z relacji Twojej z Riwiery Makarskiej przyda mi się już w czerwcu na wyjazd.. także dziękuję bardzo, ale i tak chętnie pośledzę relację z wyspy
Kukając na Twe fotki z kierunkiem na półwysep miałam dokladnie takie samo odczucie, czy zachwyca mnie Korczula,czy jednak widok na.... Zdjęcie z ławicą-bajka!
Aniaa007 napisał(a):świetnie to wszystko opisujesz, jesteś dobra w te klocki a jeszcze tyle cudnych zdjęć... coś wspaniałego !! Duuużo z relacji Twojej z Riwiery Makarskiej przyda mi się już w czerwcu na wyjazd.. także dziękuję bardzo, ale i tak chętnie pośledzę relację z wyspy
Cieszę się, że moja relacja przypadła Ci do gustu
Co do Riwiery, to mam wrażenie, że ledwo jej liznęliśmy. Trzeba będzie tam wrócić
CroAna napisał(a):Kukając na Twe fotki z kierunkiem na półwysep miałam dokladnie takie samo odczucie, czy zachwyca mnie Korczula,czy jednak widok na....
Do Półwyspu mam ogromny sentyment, dlatego żałuje trochę, że jednak nie mieliśmy apartamementu z widokiem na niego. Z drugiej strony tak się napatrzyliśmy na Lastovo, że za rok spędzimy tam część urlopu
Powoli dopada nas myślenie o tym, że jeszcze tylko kilka dni i koniec urlopu. Dodatkowo nie nastrajają nas prognozy pogody, które zwiastują, że dziś będzie ostatni ładny dzień, a potem ma padać. No cóż… Po cichu liczę, że jednak nie będzie tak źle, choć w powietrzu czuć, że coś się zmienia. Trzeba wykorzystać ten dzień do maksimum i kombinować sobie nad planem awaryjnym, jeśli rzeczywiście pogoda się pogorszy.
To już nasz czwarty dzień na wyspie, a jeszcze nas nie było w Korculi Czas nadrobić zaległości i zrealizować ostatnie punkty z listy must see, tj. poszwędać się wzdłuż i wszerz po Korculi i popłynąć na Badiję.
Żeby nie marnować czasu, zbieramy się szybko i jedziemy. Kierunek Korcula
Auto stawiamy blisko centrum w porcie. Drogo, ale mamy blisko do zwiedzania i blisko do taxi boat na Badiję. Nie musimy się nosić z plażowymi manelami, po plażowaniu możemy je od razu wrzucić do bagażnika i iść w miasto – pomimo ceny, fajne miejsce Parking oczywiście tu.
To teraz czas na powrót do przeszłości. Dokładnie rok i sześć dni temu byliśmy tutaj. Czas zobaczyć, co się pozmieniało
Nic się nie zmieniło. Dalej jest pięknie
Podczas poprzedniego urlopu nie weszłam do domu Marco Polo. Tym razem nadrabiam zaległości
wejście po niezbyt stromych schodach, nie ma ich zbyt wiele, więc raz dwa i jestem na górze
widok przepiękny
Jeśli do tej pory jesteście nieprzekonani, czy warto tam wejść, proszę:
I jak, podoba się?
Ja byłam zachwycona (tak – ja, bo narzeczony nie zdecydował się na wchodzenie). Oczywiście to taka jednorazowa przygoda, może za którymś razem by mi zbrzydło, ale na razie jest pełnia szczęścia
Było miło, ale idziemy dalej. Plan na dziś napięty, ok. 13:00 chcemy popłynąć na Badiję, a już jest po 11:00.
Idziemy i pstrykamy:
tutaj to się akurat nastałam, żeby uchwycić kościółek bez ludzi
Wąską drogą w dół kierujemy się do nabrzeża i oczywiście do armat
I coś, co mnie niezmiennie zachwyca na Korculi – widok na Peljesac
Mogłabym patrzeć godzinami, jest pięknie!
Nie ma wielu turystów, jest niedziela, wszyscy się jakoś tak wolniej przechadzają, absolutny chill out Staramy się wpisać w ten klimat i też wolno powłóczymy nogami, przystając co chwila na zdjęcie.
Wreszcie dochodzimy do mojego ulubionego miejsca. Tu jest tak pięknie, tak cudownie, tak wspaniale, że mogłabym tu zostać i zamieszkać. Uwielbiam tą stronę Korculi. Mam tu wszystko, czego mi potrzeba – i Korculę, i Peljesac – na wyciągnięcie ręki
dzięki chmurkom na niebie mieliśmy dodatkowo piękniejszy widok, choć niestety zwiastowały one zmianę pogody…
jedno z moich ulubionych zdjęć z wakacji
tak blisko, a jednak tak daleko
Idziemy jeszcze kawałek dalej, żeby spojrzeć na Korculę z innej perspektywy, a potem już prosto do mjenjalnicy i do taxi boat, bo trzeba trochę jeszcze poplażować
Płaciliśmy 100 kun za dwie osoby w obie strony (i to dopiero w trakcie rejsu, a nie na początku).
Wypływamy
Zaliczamy pierwszy przystanek, trochę ludzi wysiada:
I płyniemy dalej
Wreszcie jesteśmy – cudnie
Fajne było to, że mogliśmy wracać każdą łódką, a nie tylko tą, którą przypłynęliśmy. Pan nas poinformował, że kurs powrotny mamy o 16:00 i to nam bardzo pasowało. Jest 13:00, więc mamy 3h na spacery, zwiedzanie, pływanie – w sam raz
Wychodzimy z przystani i idziemy w prawo. Jest cisza, spokój, cykady, szum morza. Ludzie z naszej łódki się rozpierzchli, więc w zasadzie jesteśmy sami. Magia
taki elegancik stał w oddali
Ścieżki na Badiji są świetne, trochę cienia, trochę słońca, i super widoki!
Powoli rozglądamy się za jakimś fajnym miejscem do plażowania
tu jednak zbyt skaliście, idziemy dalej
Wreszcie dochodzimy do najpopularniejszego miejsca, i nie ma się co dziwić – jak w raju (i ten widok…) ZOSTAJEMY!
To siup do wody
dno średnio ciekawe, rybek mało
Słońce się nam powoli chowa za cieniutkie chmurki, robi się ciut chłodniej. Powoli zbieramy się na spacer, chcemy zobaczyć, co wysepka ma nam jeszcze do zaoferowania. A może i jakiś osiołek się znajdzie? Idziemy
trochę żałuję, że nie poszliśmy tą ścieżką w dół, pewnie widoki byłyby jeszcze fajniejsze
Poobserwowaliśmy sobie też kolejną „dostawę” turystów na Korculę
Idziemy w stronę klasztoru, a osiołków jak nie było, tak nie ma
Do klasztoru wchodzimy trochę „od tyłu”. Ale wszystko pozamykane na głucho, a nie chcemy włazić nieproszeni. Trochę w ogóle czujemy się jak intruzi. Cykam więc jedną fotkę i idziemy do przystani.
Na przystani siedzimy sobie i oglądamy to, co się dzieje na wodzie. Wkrótce przypływa nasza łódka i wracamy na Korculę
Jesteśmy. To bambetle do auta i musimy coś zjeść. Głóóóód!
Ale zanim konsumpcja, to nie możemy przegapić widoku Korculi w ładnym (prawie) zachodzącym słońcu
No, teraz można iść jeść
Wybieramy Konobę Marco Polo (jakżesz mogłoby być inaczej w takim mieście ). Miejsce urokliwe, stoły ustawione na szerokich schodach w wąskiej uliczce. Pięknie jest
jedliśmy w takich okolicznościach
ładne zdobienia
To teraz Kochani zobaczcie, co dobrego jedliśmy
tuńczyk był pyszny
bardzo fajna sałatka z pomidorem i mozzarellą
frytki… no cóż, moda dotarła i do Chorwacji…
Do tego oczywiście piwo, wino, dwa soki. Zapłaciliśmy w sumie 390 kun. Obiad bardzo smaczny, ładnie podany i do tego jedzony w urokliwej okolicy. Polecam każdemu to miejsce!
Powoli zmierzcha, chcemy jeszcze poszwędać się by night i poszukać ładnych kadrów
jaka cisza, jaki spokój
Porozkoszujmy się wspólnie naszą ukochaną Korculą i widokiem na Półwysep
Tu spokój, a w marinie – dyskoteka
Idziemy jeszcze pochodzić po uliczkach i powoli będziemy obierać kierunek Zavalatica, bo już zmęczenie daje o sobie znać
W uliczkach stosunkowo pusto, ale za to w porcie, ruch jak na dworcu…
Gdyby ktoś chciał się przez chwilę poczuć, jak we wrześniu w Korculi i na Badiji – obejrzyjcie filmik
Wystarczy nam na dziś. Idziemy do auta. Musimy pomyśleć o tym, co jutro, bo AccuWeather mówi jasno: deszcz .
Dzień całkiem intensywny, bo:
zrobiliśmy 21 510 kroków przeszliśmy 14,58 km spaliliśmy 653 kalorie
A co w następnym odcinku? - prorocze słowa AccuWeather - oglądanie tego, czego przy ładnej pogodzie byśmy nie zobaczyli
m. Korčula niezmiennie mnie zachwyca, już nie mogę się doczekać tych codziennych spacerów po wąskich uliczkach kolejny plus stacjonowania tam to brak opłat za parking
Korcule by nigh widziałam tylko z przeciwległego brzegu Peljesaca, za to w dzień też sobie podreptałam po niej nie mało i bardzo mi się podobało Na Badije się nie wybraliśmy wcale. 2 tygodnie to jednak mało aby zaliczyć wszystkie fajne miejsca w koło komina
Na zdjęciach widać, że pogoda się psuje Właśnie będąc na Peljesacu w 2014 ciągle nerwowo zerkaliśmy na niebo. Mimo, że był to lipiec to takich dni "żyleta" mieliśmy chyba z 5 na 12. Pozostałe to albo pochmurne białe niebo, deszcze przelotne lub całodniowe. Maskara. Skróciliśmy nawet pobyt o 2 dni bo znów miało być byle jak. Peljesac nie skradł mojego serca jak Tobie chyba własnie z powodu kapryśnej pogody a bywało i tak
gusia-s napisał(a):Korcule by nigh widziałam tylko z przeciwległego brzegu Peljesaca, za to w dzień też sobie podreptałam po niej nie mało i bardzo mi się podobało Na Badije się nie wybraliśmy wcale. 2 tygodnie to jednak mało aby zaliczyć wszystkie fajne miejsca w koło komina
Na zdjęciach widać, że pogoda się psuje Właśnie będąc na Peljesacu w 2014 ciągle nerwowo zerkaliśmy na niebo. Mimo, że był to lipiec to takich dni "żyleta" mieliśmy chyba z 5 na 12. Pozostałe to albo pochmurne białe niebo, deszcze przelotne lub całodniowe. Maskara. Skróciliśmy nawet pobyt o 2 dni bo znów miało być byle jak. Peljesac nie skradł mojego serca jak Tobie chyba własnie z powodu kapryśnej pogody
2014 był chyba ewenementem pogodowym, także trzeba dać półwyspowi drugą szansę wtedy akurat nieźle trafiliśmy z pogodą na Pagu na początku lipca, dopiero w dniu wyjazdu w kierunku Wenecji się popsuło...
A chciałam pytać przy okazji, czy Ty w ogóle byłaś w korčuli... Dopiero na 4 dzień !! Skandal! Ja bym z Zavalaticy i pieszo poszła i na kolanach, żeby ją zobaczyć <3
Kasia i Krzyś napisał(a):m. Korčula niezmiennie mnie zachwyca, już nie mogę się doczekać tych codziennych spacerów po wąskich uliczkach kolejny plus stacjonowania tam to brak opłat za parking
Nas też zachwyca. Fajnie się tam chodzi. Podobało się nam bardziej niż w Trogirze
gusia-s napisał(a):Korcule by nigh widziałam tylko z przeciwległego brzegu Peljesaca, za to w dzień też sobie podreptałam po niej nie mało i bardzo mi się podobało Na Badije się nie wybraliśmy wcale. 2 tygodnie to jednak mało aby zaliczyć wszystkie fajne miejsca w koło komina
Na zdjęciach widać, że pogoda się psuje Właśnie będąc na Peljesacu w 2014 ciągle nerwowo zerkaliśmy na niebo. Mimo, że był to lipiec to takich dni "żyleta" mieliśmy chyba z 5 na 12. Pozostałe to albo pochmurne białe niebo, deszcze przelotne lub całodniowe. Maskara. Skróciliśmy nawet pobyt o 2 dni bo znów miało być byle jak. Peljesac nie skradł mojego serca jak Tobie chyba własnie z powodu kapryśnej pogody
Gdybym miała na Półwyspie taką pogodę jak Ty, to pewnie też bym się w nim nie zakochała. Daj mu drugą szansę. Myślę, że się nie zawiedziesz
beatabm napisał(a):Piękna Korcula, dziękuję za spacer
Cieszę się, że fajnie się z nami spacerowało. Trochę kroków wydeptaliśmy
Roxi napisał(a):Piękny dzień! Widoki z plażowania boskie.... moje ulubione, bo bezludne.
Nie wiem, czy Badija jest bardzo oblegana, czy nie. Ale faktycznie, nie było dużo ludzi tego dnia Mieliśmy farta
tyniolek napisał(a):A chciałam pytać przy okazji, czy Ty w ogóle byłaś w korčuli... Dopiero na 4 dzień !! Skandal! Ja bym z Zavalaticy i pieszo poszła i na kolanach, żeby ją zobaczyć <3
Wiesz, zwiedzaliśmy Korculę podczas pobytu na Półwyspie, więc mieliśmy ją już obejrzaną. A ważne było dla nas, aby korzystać z pięknej pogody i najpierw odwiedzić plaże, Proizd, bo ostatecznie można by było spacerować po Korculi w brzydszej pogodzie, ale plażować już niestety nie. Logistyka proszę Pani Tym sposobem i plaże były zaliczone, i wyspy, i sama Korculka