Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Miałem kiedyś kopertę lecz kiedyś wymyśliłem, że sobie z niej pożyczę tak na szybko i to całość bo miałem pod ręką, miał to być deal miesiąca tak poza kolejnością . Może był ale źle to wspominam. Dodam tylko, że jestem handlowcem prowadzę własną działalność, a handluję wszystkim co się da od taboretów przez meble skrzyniowe, stoły, palety, samochody itd. Siedem dni w tygodniu. Tak że raz na wozie raz pod wozem. Moje skromne konto wakacyjne udaje mi się załadować co roku na wystarczającym poziomie tak aby starczyło na wyjazd , a jak staram się być oszczędnym zgredem i sknerą "tak twierdzi moja lepsza połówka" to i zostaje zalążek na ferie zimowe. Nie ma potrzeby szacować jakiejś konkretnej sumy, każdy ma swój rozum i wie na co go stać i co może. Na pewno nie katuję się typu "trip 600pln w 2 tygodnie" Jeszcze raz polecam MAŁĄ ŁYŻECZKĄ SYSTEMATYCZNIE. Do zobaczenia w słonecznej Chorwacji. http://www.lukanmeble.pl
Magda O. napisał(a):Ja zbieram rachunki a potem wprowadzam je wszystkie do excela i porównuję z ustalonym wcześniej budżetem Cóż, od lat pracuję jako analityk finansowy, kontrola finansów wdarła się również do życia prywatnego W każdym razie zawsze mieszczę się w budżecie, ewentualne odchylenia to jakieś kilkaset zł
przede mną dwa tygodnie leniuchowania w domu (z 5 lat nie byłam na zwolnieniu ), więc mam nadzieję na długie i częste odcinki czas sprecyzować listę must see
Kasia i Krzyś napisał(a):przede mną dwa tygodnie leniuchowania w domu (z 5 lat nie byłam na zwolnieniu ), więc mam nadzieję na długie i częste odcinki czas sprecyzować listę must see
Dzisiejszy dzień zaczęłam wcześnie rano. Doszłam do wniosku, że czas najwyższy zrobić rundkę po Zavalaticy i wpaść na Zitną (skoro mamy ją po sąsiedzku ). Pogoda piękna, więc idę. Śniadanie może poczekać
Najpierw kierunek Zitna.
najpierw rzut oka z góry, niestety – plaża jeszcze w cieniu
dla tych, co lubią długo kontemplować widoki, jest ławeczka
zejście na dół, fajna i szeroka ścieżka
Na plaży stoi domek, w którym mieszkają wczasowicze. Jest wcześnie, ale już się krzątają wokół domu. Trochę czuję się jak intruz, który wszedł im na podwórko, więc pocykam tylko fotki i znikam.
plaża w cieniu nie prezentuje się okazale
po prawo skałki
po lewo domek
Sama plaża jest niewielka, więc nie wyobrażam sobie, jak najadą tu turyści w ciągu dnia. Wtedy mieszkańcy domku mają zerową prywatność. Nie byłabym zadowolona z takiej formy wypoczynku
ciekawie uformowana zatoka
podłoże na plaży to drobny żwirek
Co do zatoki… z daleka ładna, z bliska nie powala. Drobny żwirek, pomiędzy nim pety, śmieci, papierki. Generalnie masakra. Absolutnie nie żałuję, że nie wybraliśmy się tu do tej pory na plażowanie.
Zatoka na pewno zyskuje w pełnym słońcu, ale promienie śmieci nie wyczyszczą…
Ostatni rzut oka na Zitną i zmykam do „miasta”
Zavalatica to niewielka osada zbudowana na zboczach niewielkich gór. Domy ułożone tarasowo, a ulica idzie slalomem (niestety nie zarejestrowałam schodków przecinających górkę w poprzek, więc się trzeba nadreptać…).
Zanim podzielę się z Wami moimi wnioskami, co do tego miejsca, pokażę Wam Zavalaticę z bliska
Idę dalej, czas rzucić okiem na zatokę:
I ciekawostka:
taki relikt udało się mi wypatrzeć, nie wiem niestety, czy działała
Teraz się pewnie zastanawiacie, gdzie ta Zavalatica. Były kwiatki, zatoka, nawet budka telefoniczna, ale domków i mieszkańców brak. No właśnie… o ile samo położenie Zavalaticy jest piękne i to nie podlega dyskusji, o tyle jak się przyjrzeć bliżej… Jest tam zielono, ok, ale w krzakach śmieci, pełno niedokończonych domów, co trzeci dom to w połowie plac budowy, materiały budowlane, cegły, cementy, to wszystko leży nieschowane. Ja rozumiem wyspiarski styl życia, trochę tumiwisizm itd., ale to jest po prostu cholernie nieestetyczne i nie zachęca ani do spacerowania, ani do stacjonowania tutaj.
Z jednej strony rozumiem, że Chorwaci – jak każdy naród – mają prawo się rozwijać, budować, itd. i nie powinnam się o to czepiać. Pewnie za kilka lat, jak się te wszystkie pozaczynane budowy skończą (i jak zabraknie terenów pod nowe budowy), to będzie tam pięknie, ale w tym momencie jest średnio. Gdybym miała oceniać gwiazdkami, to bym dała 3.
Mieszkańcy? W zasadzie wcale ich nie ma. Wszyscy pracują w winnicach, więc nad ranem jadą pracować, potem doglądają apartamentów, a wieczorami też niespecjalnie ta osada żyje i nie widać tu specjalnie lokalnego kolorytu.
Cisza i spokój – tak, na pewno to tu można znaleźć. Jest to miejsce, które o dziwo przy pierwszym, pobieżnym rozpoznaniu prezentuje się lepiej, niż gdy się mu przyjrzeć z bliska.
Ale dość tych dygresji. Wracam na śniadanie i jedziemy na podbój dwóch plaż. Po wczorajszym średnio udanym plażowaniu, trzeba dziś nadrobić zaległości
Kierunek Uvala Vaja
Musimy dostać się na przeciwną stronę wyspy. Pogoda jest piękna. Widoczność super, kolory fantastyczne. Czujemy w kościach, że to będzie udany dzień
prace w winnicach trwają w najlepsze
winnica produkująca Posip Carski
jak na początek września, to jest jeszcze baaardzo zielono
Dziś interesują nas rejony Racisce, czyli będzie widok na Peljesac
Ja to nie wiem, czy Korcula jako Korcula mnie zachwyciła, czy zachwycił mnie widok z niej na Półwysep Muszę to rozważyć we własnym sumieniu
W każdym razie jest :
Po drodze mijamy kilka miejscowości i mamy pewne spostrzeżenia: 1. Medvinjak – fajna miejscówka, blisko Starego Miasta Korculi, super widok na Peljesac, tam można mieć kwaterkę 2. Zrnovska Banja – domki, apartamenty, ale nic poza tym, dooopy nie urywa, chociaż na pewno cisza i spokój 3. Kneza – widok na Peljesac prima sort, poza tym nic szczególnego, mam minimalne skojarzenia z Drace na Półwyspie 4. Racisce – dość wąska droga biegnąca przez całe miasteczko, problem z parkingami na pewno, nie wiem, gdzie auta stawiają turyści, ale jest ciasno. Coś na kształt parkingu jest przy nabrzeżu. Generalnie jakoś się nie zachwyciliśmy.
Przebijamy się przez Racisce. Im dalej w las tym ciaśniej i węziej. Dobrze, że był mały ruch. Podjazdy pod górkę też niczego sobie.
W końcu dojeżdżamy do rozwidlenia i znaków, które mówią nam którędy i gdzie dojedziemy. Uvala Vaja w prawo. Śmigamy
Po wczorajszych doświadczeniach z Orlandusą mamy trochę duszę na ramieniu, ale okazuje się, że nie jest źle. Droga od znaku do parkingu przy plaży to 1,5 km, asfaltowa (!).
są i zatoczki do mijanek
Na końcu drogi czeka na nas parking na ok. 10 aut. Normalnie „Ojropa Panie”
parking ładny, tylko patelnia
widok z parkingu
Do plaży trzeba kawałek dojść. Idziemy najpierw po kamykach, wąską ścieżką, sugeruję raczej sandały/buty do wody niż klapeczki, bo można zjechać na tyłku. Ostatni etap zejścia to osuwisko skalne z liną, której należy się przytrzymać, aby zejść. Na pierwszy rzut oka trochę strasznie, szczególnie z plażowym majdanem, ale nie jest tak źle.
Plaża wynagradza nam wszystko
Nie ma tłoku, jest mało ludzi, a plaża jest dostatecznie duża, aby nikt nikomu na głowie nie siedział. Raj na ziemi
Usadzamy się pod drzewkiem w cieniu i od razu lecę na zdjęcia. A jest co fotografować, oj jest
Na plaży są najpierw większe kamienie, a im bliżej do wody tym coraz mniejsze otoczaki. Samo wejście do wody to jednak znów spore kamyki i może to być utrudnienie, ale poza tym jest genialnie
tu po prawej stronie widać, jak ktoś pokusił się o usunięcie większych kamieni i zrobienie „ścieżki” ułatwiającej wejście do wody
To skoro już wchodzimy do tej wody, to zobaczmy co w podwodnym świecie słychać.
ryb tyle, że pół wyspy by wykarmił
dało się nawet wpłynąć w ławicę
rybki były i mniejsze i większe
Tak dużo ryb w jednym miejscu to jeszcze nie widzieliśmy. Wszędzie ogromne ławice, coś niesamowitego. Pasuje im chyba tutejszy klimat
Poplażowaliśmy tutaj, ale nie za długo, bo kolejna plaża na nas czeka. Żal odjeżdżać, ale może kolejna będzie jeszcze piękniejsza?
Kierunek Uvala Samograd.
Musimy wrócić te 1,5 km i dojechać do rozwidlenia, aż zobaczymy taki znak:
Teraz przed nami 4 km drogi. Asfalt, potem szuter, ale naprawdę dobrej jakości droga. Nie ma się czego obawiać. A do tego jakie widoki… Zobaczcie sami.
fajny szuter, przyjemnie się jechało
mój narzeczony nie jest osobą, która się łatwo czymś zachwyca, a tu ciągle powtarzał, że jest pięknie. Trudno się z nim nie zgodzić
jedna z ładniejszych dróg, jaką przyszło nam jechać podczas tegorocznego urlopu
Dojechaliśmy. Jeśli chodzi o miejsca do parkowania, to jest go sporo wzdłuż drogi i jest też mini parking na jakieś 4 auta.
Droga do plaży zaczyna się tu za tą barierką:
Jeśli chodzi o dojście do plaży, to zajmuje ono ok. 10 min, szeroką ścieżką, przez winnice i chyba jakieś stare pole namiotowe. Jedyny problem to to, że ścieżka jest wysypana sporym tłuczniem i niezbyt wygodnie się po tym idzie.
na początku droga wydaje się super
potem jednak widzimy, że droga wygląda tak
tym jest wysypana
plusem jest to, że te kamienie wyznaczają drogę i wiadomo, jak iść, aby dojść i nie skręcić w złą stronę
A sama plaża? Marzenie Znów mamy farta i nie ma dużo ludzi. Plaża spora, więc każdy ma swój intymny kącik. Jest cudownie, pięknie…
patrzymy w prawo - kształtem trochę Divną przypomina
tyle, że za plecami nie mamy kempingu a zieleń
można tu siedzieć godzinami
rzut okiem w lewo
i spojrzenie pod nogi
Kamyczki na plaży cudowne. Mniejsze niż na Uvali Vaja i może minimalnie ładniejsze (ale to już jest naprawdę czepianie się o szczegóły).
Ta plaża jest niesamowita. Obcykałam ją za wszystkie czasy
moje kolejne ulubione zdjęcie
Na Pupnatskiej mieliśmy „swój” konar i tu też mamy
Z racji, że już popołudnie, to i fale ciut większe:
Tak, to jedna ważna rzecz, wiało. Nie wiem czy tu tak zawsze, czy kwestia dnia, ale faktycznie wiatr silniejszy niż na poprzedniej plaży.
Plaża nie jest płaska, jest trochę ukształtowana na zasadzie „z górki na pazurki”, ale w niczym to nie przeszkadza.
Ponieważ na Vaji dużo popływałam, to tu więcej pocykałam fotek. Przypomniałam sobie, że mam ze sobą jeszcze jeden aparat, który może mnie wspomóc zoomem, więc….
zobaczcie ile ciekawych miejsc widać z tej plaży
niewprawne oko mogłoby pomylić z Divną
Co prawda plaża sama w sobie piękna, ale aparatem podkręciłam jej ciut kolory, a co tam
kolejne, które mi się bardzo podoba
No dobra, czas dać nura
kto znajdzie płaszczkę na obrazku?
też sporo rybek, ale mniej niż na poprzedniej plaży
Minimalnie życie podwodne mniej ciekawsze niż w Uvali Vaja, trochę mniej ryb (a może to już taka pora, że się gdzieś oddalają ). W każdym razie gdyby porównywać dno, to Vaja dostaje punkt więcej
Ponieważ coraz mocniej zawiewa uznajemy, że czas się zbierać. Mamy w końcu jeszcze trochę planów na dziś, a jak do tej pory to w skali od 1 do 5 czujemy się na 6
Gdyby ktoś się teraz zapytał, która plaża fajniejsza, to nie jestem w stanie odpowiedzieć. Obie są piękne, obie są super położone, do obu dojazd jest dobry, obie nie są zatłoczone – a do tego są obok siebie i można obskoczyć dwie w ciągu jednego dnia
Polecam, polecam i jeszcze raz polecam
Czas na nas, zmykamy tą samą drogą, którą przyjechaliśmy. Musimy jeszcze przebić się przez Racisce i zatrzymać na zdjęcia, bo w Knezie super widać mój Peljesac
Najpierw jednak Racisce – sightseeing z auta
I obowiązkowy postój w Knezie. Tak wiało, że myślałam, że mi łeb urwie. Tu tak zawsze, czy tylko my tak trafiliśmy?
Czego się jednak nie robi dla Półwyspu
Uchachana jak dziecko, które dostało lizaka, wsiadam do auta i kierujemy się na Pupnat. Chcemy przejechać widokową drogą. Skręcamy tutaj.
Wąsko, ale pięknie, i jakie widoki
nawet zatoczki do mijania są wyasfaltowane
A teraz to, co najważniejsze w tej drodze:
Przed obiadem chcemy wpaść do Zavalaticy, ogarnąć się po plażowaniu i dodatkowo jeszcze raz chcę rzucić okiem na Zitną, tym razem w słońcu, albo może załapiemy się na jakiś zachód?
Do zachodu jednak jeszcze daleko, ale za to widok dużo lepszy niż rano.
Mycie, ogarnianie i jesteśmy gotowi na pekę w Balinie Zatem znów kierunek Zrnovo.
Po drodze jednak czeka nas miła niespodzianka. Wreszcie pierwszy CROmaniak na trasie – z naklejką! Wyprzedził nas, żeby się pokazać, a potem złapaliśmy się na światłach i udało się zamienić parę zdań. Zresztą kolega pisał tu relację, zatem pozdrawiam nosekdomin
Szkoda, że już nigdzie potem nie udało się nam spotkać, choć stacjonowaliśmy w Korculi do tego samego dnia. Może następnym razem
Skupmy się jednak na konsumpcji
W Balinie czekał na nas już stolik. Ten sam, co ostatnio. I kot też. Ledwo się pojawiłam i już skubaniec był na głaskaniu – taki żywot kociej mamy
Dziś nie wybieraliśmy sobie wiele z karty – zamówiliśmy sobie poprzedniego dnia pekę z jagnięciną. Najpierw dali nam przystawkę – placki z cukinii (prawdopodobnie ) i oczywiście winko do tego.
Na gwiazdę wieczoru musieliśmy chwilę poczekać. Ale warto było
Jedzenie było super, nie można narzekać. Wszystko smaczne, no i ta atmosfera. Właściciel nas pamiętał i zagadywał, jak byśmy byli jego starymi znajomymi – miło
Co do cen: peka z jagnięciną – 280 kun placuszki – 25 kun sok – 15 kun wino 0,4 l – 28 kun
W sumie rachunek na 393 kuny.
Mamy jeszcze chytry plan jechać do Lumbardy na nocne foty Półwyspu. Pojechaliśmy, ale z fot nam nic nie wyszło, więc nawet nie mam co Wam pokazać. Skoro z fot nici, to wracamy do apartamentu.
Dojechaliśmy o 21:30. Ależ to był długi dzień (szczególnie dla mnie ).
Plan na jutro mamy skonkretyzowany od wczoraj, więc można się kłaść spać.
Btw. czy ktoś zauważył, że to już prawie czwarty dzień na wyspie, a my jeszcze w Korculi nie byliśmy Coś czuję, że w kolejnym odcinku nadrobimy...
Gdyby ktoś się chciał poczuć chociaż trochę, jak z nami na urlopie, to wrzucam filmik z całego dnia (plaże, dojazdy, widoki). Mam nadzieję, że się spodoba
To jeszcze tylko dodam, że: - zrobiliśmy dziś 11 594 kroki - przeszliśmy z buta 8,51 km - spaliliśmy 502 kalorie (a ile potem w Balinie w siebie wrzuciliśmy to inna sprawa )
Czyli co w następnym odcinku? - idziemy „na asfalt” - skok w bok - podejście drugie do fot wieczorno-nocnych
Žitna skreślona z listy, zresztą to już kolejna negatywna opinia o tej zatoce, choć z góry warto zobaczyć - w którym miejscu dokładnie znajduje się ta ławeczka do kontemplacji?
Vaja wiadomo, zaliczyliśmy ją podczas jednodniowego wypadu na Korčulę z Orebića i na pewno jeszcze tam zajrzymy, zwłaszcza że obok Samograd - też niczego sobie w ogóle super fotki z drogi, my zawsze jakoś mamy problem, żeby zatrzymać się w odpowiednim miejscu na zdjęcia, a z auta mi nie wychodzą
CROnikiCROpka napisał(a): Po drodze jednak czeka nas miła niespodzianka. Wreszcie pierwszy CROmaniak na trasie – z naklejką! Wyprzedził nas, żeby się pokazać, a potem złapaliśmy się na światłach i udało się zamienić parę zdań.
bardzo fajne takie spotkanie, szczególnie kiedy dookoła mało PL tablic
Katerina napisał(a):shhiuuu...cudnie, ta trasa z Raćiśće do Samograd , lub vice versa , jest chyba najpiękniejsza w Chorwacji..
Mam ją całą nagraną. Jak będziecie chcieli, mogę wrzucić na youtube
Kasia i Krzyś napisał(a):fajny odcinek
Žitna skreślona z listy, zresztą to już kolejna negatywna opinia o tej zatoce, choć z góry warto zobaczyć - w którym miejscu dokładnie znajduje się ta ławeczka do kontemplacji?
Vaja wiadomo, zaliczyliśmy ją podczas jednodniowego wypadu na Korčulę z Orebića i na pewno jeszcze tam zajrzymy, zwłaszcza że obok Samograd - też niczego sobie w ogóle super fotki z drogi, my zawsze jakoś mamy problem, żeby zatrzymać się w odpowiednim miejscu na zdjęcia, a z auta mi nie wychodzą
Vaja i Samograd to chyba najpiekniejsze plaże na wyspie.
Jeśli chodzi o foty, to cykałam podczas jazdy - sama się dziwię, że tak dobrze wyszły tym bardziej, że w jednej łapie aparat, w drugiej GoPro...
słoma79 napisał(a):odcinek wymiata
Dzięki. Starałam się
te kiero napisał(a):
CROnikiCROpka napisał(a):Po drodze jednak czeka nas miła niespodzianka. Wreszcie pierwszy CROmaniak na trasie – z naklejką! Wyprzedził nas, żeby się pokazać, a potem złapaliśmy się na światłach i udało się zamienić parę zdań.
bardzo fajne takie spotkanie, szczególnie kiedy dookoła mało PL tablic
Oj powiem Ci, że tablic PL było sporo. Szczególnie mieliśmy to odczuć na własnej skórze kolejnego dnia, kiedy to do naszego apartamentu zjechały się... trzy auta na polskich blachach
beatabm napisał(a):piękne plaże a ławeczka the best