CZĘŚĆ XI. Z wizytą u Cesarza - SplitMakarska Riwiera była naszym celem wakacyjnym między innymi dlatego, żeby odwiedzić miasta, które nas interesują, a które byłyby trudne do zwiedzania, gdybyśmy się ulokowali na jakiejś wyspie. Na szczycie naszej listy
must see były oczywiście Split i Trogir.
Postanowiliśmy, że poświęcimy jeden cały dzień na ich zwiedzanie, nawet kosztem plażowania (no cóż… ale już zapowiedziałam narzeczonemu, że następny dzień plażing, smażing i pływaning do oporu
).
Dzień, jak to zwykle ja, rozpoczęłam dość wcześnie, od spaceru do piekarni i z powrotem
A że aparat noszę zawsze, pocykałam co nieco. Tym razem kwiatki:
Potem śniadanko i dość szybkie wybycie z domu, bo bez plażowego majdanu, więc dużo mniej szykowania i pakowania. Obieramy kierunek
Split.
Nie mogę się nacieszyć widokami z Jadranki, aż żal, że droga mija tak szybko. Nie robiłam zdjęć, ale nagrywałam trasę, więc parę widoczków Wam wrzucę, a co
Do Splitu dojechaliśmy bez problemu. Parking wyszukaliśmy sobie wcześniej przez Internet. Wybór padł na parking przy dworcu kolejowym. Jest tam bardzo dużo miejsc parkingowych, jest stosunkowo tani (10 kun za godzinę), ale już o 11:00 zatłoczony bardzo. Nam się udało postawić na ostatnim wolnym miejscu (pomaga pan parkingowy).
Parking jest dokładnie tu:
https://www.google.pl/maps/@43.5043564, ... 312!8i6656Plusy: tanio
blisko do centrum
Minusy: patelnia, 0 cienia
Jak już się auto postawiło – idziemy zwiedzać
dużo dużych jednostekNa pierwszy ogień poszło znalezienie punktu informacji turystycznej i zgarnięcie mapy Splitu. Poszło mi to sprawnie
O ile mnie pamięć nie myli, wzięłam mapkę w biurze turystycznym tu:
https://www.google.pl/maps/@43.5077945, ... 312!8i6656Tak uzbrojeni możemy wchodzić na Stare Miasto
Ludzi coraz więcej, ale nie spodziewaliśmy się przecież pustych uliczek – w końcu to jeszcze sezon. Dzielnie idziemy więc dalej
genialny wystrój piekarni/cukiernipusto, chwilowo A teraz punkt kulminacyjny, najbardziej popularne miejsce w Splicie (widać…
)
jak patrzę na to zdjęcie, to od razu mi tekst piosenki przychodzi do głowy "A teraz jestem tu, ludzi tłum, a myśli takie dziwne…" dlatego lepiej patrzeć do góry Na razie idziemy dalej, potem tu wrócimy, a nawet wejdziemy na górę.
pusto, ale my już wiemy gdzie są wszyscy trochę pochodziliśmy sobie też od d…y strony Kolejka nie jest długa, więc idziemy do katedry i na wieżę. Kupujemy bilety:
- katedra
25 kun
- wejście na wieżę
20 kun.
Jeśli chodzi o katedrę ujmę to tak, jak nie wejdziecie, to wiele nie stracicie, a parę kun na lody zostanie
.
Za to wieża, to co innego. Idę sama, mój narzeczony zostaje na dole i czeka. Schodów masa, ale ja nie wejdę? Ja nie wejdę? No to idę
Schody najpierw wysokie, ja jestem niska, więc muszę zadzierać nogi do góry, ale ok – dam radę. Widoki rekompensują wszystko:
Idę dalej. Ludzi jest sporo, ale da się iść w miarę wygodnie. Potem schody są już lepsze, metalowe, przede wszystkim stopnie nie są tak wysokie, więc dla mnie wygodniej – pot się leje, wdrapuję się dalej
dzieciaki też dzielnie sobie radząWreszcie jestem, nawet się dobrze czuję – podbudowałam się, że kondycha jeszcze dobra
, więc biorę się za zdjęcia:
Popatrzone w każdą stronę, można iść na dół i zrobić miejsce innym, którzy też chcą popatrzeć. Idę, metalowe schody, fajnie. Po drodze kilka przymusowych przystanków, żeby puścić tych, którzy wchodzą. Jak doszłam do tych wysokich stopni, które dla mnie niewymiarowe były, musiałam sobie gdzieś ponaciągać mięśnie przy schodzeniu – jakoś wylazłam, ale potem miałam jakieś jakby sztywne nogi, głupi krawężnik był problemem, także okazało się, że kondycha jednak nie taka dobra, a do tego już widzę, że w Trogirze na wieże nie powchodzę, bo mnie będzie trzeba wnieść i znieść. No cóż
Nie narzekam i wlokę nogami dalej za moim chłopem. Nie chce mi się słuchać „a nie mówiłem” – przynajmniej zdjęcia mamy ładne
Jest upał nieziemski, ale idziemy – w końcu jak pogoda ładna, to nie można na nią narzekać, że za ładna. Cieszymy się tym, że na urlop nam słoneczko dopisało
wstydliwy jakiś, nie chciał ładnie pozować Mamy taką refleksję, że przyjemniej się nam tu chodzi niż po Dubrowniku. Może teraz grzeszę takim stwierdzeniem, ale podoba się nam tu bardziej. Niby też dużo turystów, ale jak się wyjdzie kawałek dalej, to można naprawdę pochodzić po pustych uliczkach. Zdjęcia u góry są na to najlepszym dowodem. Podoba się nam tu
Powoli będziemy zmierzać w stronę mariny, ale jeszcze trochę serca miasta:
tutaj się czas zatrzymał, cudowna witryna Zwróciliśmy uwagę jeszcze na jedną rzecz, jak na takie tłumy turystów, jest naprawdę czysto. Aż miło popatrzeć. Nawet w tych rzadziej uczęszczanych uliczkach jest wszystko zadbane, zamiecione, uprzątnięte – jesteśmy pod wrażeniem. Ogromny plus
Teraz czas na marinę. Idziemy do niej podziwiając jeszcze architektoniczne cuda.
Zresztą nie tylko architektura nas w tym miejscu zaciekawiła, ale i bardzo duża liczba miejsc parkingowych. Naprawdę
Można by rzec, że pusto. Auta można było stawiać równolegle do chodnika (niestety nie pamiętam po ile płatna godzina), ale i przy samym początku mariny piękny, duży i pusty parking. Także gdyby ktoś był w desperacji – polecam szukać miejsca w tej części Splitu.
Mniej więcej w tej okolicy:
https://www.google.pl/maps/@43.5073628, ... 312!8i6656 mapy na google są stare, teraz się najwidoczniej pozmieniało, bo teraz tu był parking, tu gdzie ta łódka stoi.
Wracając jednak do mariny… no powiem Wam, że jest na co popatrzeć, restauracje eleganckie, leżaczki do opalania – cód, miód, malina. I te jachty, katamarany – tanie to one nie były. Można się przez chwilę poczuć ekskluzywnie
Najładniejszy jednak w marinie był… widok na Split
I tutaj muszę odnotować (mój CROnikarski obowiązek
), że najładniejsza publiczna toaleta w jakiej dane nam było podczas tego urlopu się znaleźć, była właśnie na samym początku mariny. Czysto, schludnie, ładne kolory. Cena 4 kuny od osoby, więc tak jak i w Polsce. Warto też dodać, że to jedna z nielicznych toalet publicznych, jakie w ogóle znaleźliśmy w Chorwacji… tak, tutaj na tym polu jest jeszcze trochę do zrobienia.
Czas już wracać i szykować się do Trogiru. Jeszcze tylko przejście promenadą:
I ostatni rzut oka na Split
Nasze wrażenia? Jak najbardziej pozytywne. Nie mieliśmy żadnych oczekiwań względem Splitu, ani tym bardziej uprzedzeń. Spodobało się nam to, co zobaczyliśmy. Ładnie utrzymane zabytki, animacje turystów poprzez scenki rodzajowe, czysto na ulicach, tłok, ale nie jakiś przesadny, dało się zrobić zdjęcie bez mistrzów drugiego planu, także ok
Z chęcią tu wrócimy, może na Split
by night?
A teraz Trogir...
.
.
.
.
.
.
.
ale to w następnym odcinku
Do zobaczenia