Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj! [Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
CZĘŚĆ VI. W stronę chorwackiego słońca, czyli przywitanie z Baska Voda
Dobrze, wystarczy tego Bledu, choć to niesamowicie urokliwy zakątek świata. Czas wyruszać do Chorwacji, w końcu tam tak na poważnie zaczną się nasze upragnione wakacje.
Pierwsze 7 dni spędzamy w Baska Voda, więc odpalamy wrotki i….. . . . . . i najpierw trzeba dopakować manatki do auta, zjeść śniadanko i pożegnać się z właścicielami.
Idzie nam to wszystko bardzo sprawnie i już o 9:30 siedzimy w aucie, zwarci i gotowi do ruszania w trasę.
Zdecydowaliśmy, że nie będziemy jechać słoweńskimi wioskami do granicy, tylko jedziemy w kierunku autostrady. W sumie nie wiem, czy to był dobry wybór, ale ważne, że już coraz bliżej do Chorwacji.
Słowenia zleciała nam bardzo szybko. Jeszcze ponapawaliśmy się widokami i zgodnie stwierdziliśmy, że ten kraj naprawdę ma wiele do zaoferowania i warto się z nim bliżej zapoznać. I jak powiedzieli, tak uczynili, bo już za rok mamy w planie zwiedzanie Jaskini Postojnej i wioski Ukanc 30 km od Bledu.
I siup, granica – mamy godzinę 10:54:
Na granicy, jak to zwykle bywa, machnięcie ręką i pojechali dalej Uwielbiam ten tumiwisizm pograniczników.
Skoro już mamy Chorwację, to w zasadzie można zacząć się cieszyć. Jeszcze tylko kilka godzin i będzie more, lazurowe more…
Tutaj taka mała dygresja pogodowa:
Jechaliśmy do Chorwacji 24.08. Jeszcze tego samego dnia do wczesnych godzin porannych po wybrzeżu szalała bora i tunel Sv. Rok był zamknięty. Jeszcze będąc w Słowenii ściągałam na komórkę apkę z informacjami drogowymi, żeby wiedzieć, co się dzieje na drogach w związku z silnym wiatrem. Na nasze szczęście wiatr z godziny na godzinę ustawał, więc była nadzieja, że dojedziemy spokojnie. Tunel został otwarty dla ruchu, zostały nam zatem jedynie obawy, jak mocno wieje i jak będziemy jechać. Duster może ogromnym suvem nie jest, ale opływowego kształtu też nie ma i przy mocnym wietrze go dość mocno rzuca. No nic, nie ma wyjścia – jedziemy, co ma być, to będzie. I już teraz mogę powiedzieć, że ok – wiało, ale dało się jechać. Więc pierwszy wyścig z wiatrem: 1-0 dla nas
To jedziemy dalej, bramki na autostradę:
i można Chorwację zdobywać
Jazda szła nam bardzo płynnie, choć nie ukrywam, że z lekkim napięciem czekaliśmy na to, co będzie się działo za tunelem Sv. Rok. Ale zanim to, to przecież mamy kilka innych tuneli:
I trochę coraz to ładniejszych widoków:
I wreszcie jest, ON, tunel Sv. Rok.
Najpierw oczywiście w napięciu sprawdzanie temperatury przed i za.
W tym roku jednak bez szaleństw: przed: 20 stopni Celsjusza za: 21 stopni Celsjusza
Ponieważ wierzyć nam się nie chciało, że różnica tylko 1 stopnia (a wynikało to z wiatru) sprawdzaliśmy też, ile podają kolejne tablice z pomiarami temperatury, i już kolejna (nie ta za samym tunelem, tylko następna) pokazywała 27,1 stopnia Celsjusza
To witamy w Chorwacji
A teraz, co z wiatrem… Powiem tak: dmuchnęło, oj dmuchnęło. Na autostradzie ograniczenia do 60 km/h, czasem do 40 km/h. Ograniczeń przestrzegały campery, autokary (nie wszystkie). My tak oscylowaliśmy w okolicy tych ograniczeń, ale aż tak wolno się nie toczyliśmy (tylko miejscami). Byli też „odważni”, co gnali powyżej 100km/h. No cóż….
Obie ręce na kierownicy i aby przejechać ten odcinek, gdzie wiało najbardziej. Ok, nie była to jazda przyjemna, ale dało się jechać, a to najważniejsze
Tym razem trochę mniej skupiałam się na foceniu, ale coś tam mam:
już widać, już widać
Dla mnie jednak najbardziej wyczekiwany widok to:
Poza tym widziałam to pierwszy raz w życiu na własne oczy, bo przecież rok temu jechaliśmy po ciemku i nic nie było widać, a teraz proszę, jak na dłoni
I co najważniejsze – chmury zostały za nami
Zdecydowaliśmy, że przejedziemy nowym tunelem Sv. Ilija i zjedziemy nim wprost do miejscowości Baska Voda.
Kierujemy się więc za głosem Krzysia Chołowczyca… Zjeżdżamy z autostrady, za którą płacimy 195 kun i jedziemy do tunelu.
I zaraz mamy zjazd do tunelu. Koszt przejazdu to 20 kun, a długość tunelu to 4 248 m.
Droga dojazdowa do bramek wygląda tak:
Płacimy na bramkach wjazdowych:
Po zapłaceniu, jedziemy dalej taką drogą z takimi widokami
I już widać tunel:
W tunelu, jak to w tunelu, ciemno i kolorowo od światełek, komunikatów itd. Ale dla nas najważniejsze jest to, co ZA tunelem.
O tak, to jest to na co czekaliśmy rok, caluśki rok
Teraz tylko do apartamentu i … „jesteśmy na wczasach, w tych chorwackich lasach, w promieniach słonecznych, opalamy się….”
W apartamencie już na nas czekali. Niesamowicie serdeczna właścicielka i jej siostra/szwagierka/znajoma (cholera wie, ale w sumie co za różnica ). Najpierw sprawdzenie czy ja to ja, potem zdziwienie, że jesteśmy we dwoje, a nie we trójkę nie wiem, skąd się im wzięło, że mają być 3 osoby.
Tak czy siak idziemy do apartamentu, tam pokazanie nam, co i jak, omówienie działania klimatyzacji, sejfu, spisanie dokumentów, ja oczywiście od razu zapłaciłam (lubię mieć takie rzeczy z głowy) i można tachać walizki.
A…. no i jeszcze jedno: uffff jak gorąco
Nasz apartament wyglądał dokładnie tak, jak na zdjęciach w Internecie. Mieszkaliśmy sobie tydzień tak: (zdjęcia z ostatniego dnia pobytu, więc już nie jest tak nieskazitelnie idealnie)
budynek
po wejściu do budynku idziemy korytarzem
potem schodkami na górę
i dochodzimy do pierwszego piętra, na którym jest nasz pokój
aneksik kuchenny
miejsce do spania
szafa
łazienka
taras
widok z tarasu
Przed apartamentem jest jeszcze duży parking na w sumie 8-9 samochodów.
pierwszy parking
A kolejne miejsca do parkowania są wyżej, przed samym budynkiem. Kawałek widać na pierwszym zdjęciu pokazującym obiekt.
Rozpakowałam nas w tempie błyskawicy, bo przecież trzeba lecieć do morza
Do tego musimy zrobić zakupy i obczaić, gdzie co jest. Potrzeba nam piekarni, warzywniaka, wymienić pieniążki (euro -> kuny) i zjeść, zjeść, zjeść.
Idziemy od naszego apartamentu w dół i za jakieś 5 min jesteśmy w centrum. Okazuje się, że – jak to zwykle bywa – wszystko na kupie, więc z zakupami nie będzie problemu. Ale najpierw kantor.
W B.V. wymieniałam euro na kuny po najniższym kursie, jaki w ogóle widzieliśmy w Chorwacji, 7,2 kuny za 1 euro. Jakaś masakra
Ludzi dużo, nawet bardzo, mimo że to koniec sezonu. W zasadzie można się było tego spodziewać. Nie przyjechaliśmy tu szukać spokoju, więc zasadniczo nie powinnam się dziwić. Mam jednak wrażenie, że jestem na Marszałkowskiej (nie tylko pod względem tłoku, ale i języka ludzi, którzy mnie otaczają ). Zeszłoroczny Orebic przy tym to wiocha zabita dechami. No nic, nie szukamy negatywów w pierwszy dzień urlopu
Poszliśmy sobie wszamać pierwsze w tym roku cevapi, chorwackie piwko i już czuliśmy się, jak na urlopie Dodatkowo zaskoczył nas kelner, który mówił po polsku, angielsku, niemiecku, chorwacku i pewnie jeszcze coś by się znalazło. Jedzonko dobre, a knajpka: Restaurant Bracera.
Potem spacer po B.V. w stronę Basko Polje:
Tak, od tej strony i o tej porze B.V. prezentuje się zdecydowanie uroczo
Po spacerku zakupy i zasłużony odpoczynek
Dla wytrwałych czytelników jest jeszcze film z drogi dojazdowej do B.V.
A co w następnym odcinku? - na plaży w rozkroku - nad plażą w rozkroku - „Daleko jeszcze? No ale daleko czy nie?”
Zdjęcia klimatyczne Filmik też niezły, prędkość w tunelach konkretna Dzięki za przypomnienie tej radochy z jazdy chorwacką autostradą i poczucia że wakacje coraz bliżej
AdamZ napisał(a):Zdjęcia klimatyczne Filmik też niezły, prędkość w tunelach konkretna Dzięki za przypomnienie tej radochy z jazdy chorwacką autostradą i poczucia że wakacje coraz bliżej
Byście posnęli, gdyby tak te wszystkie tunele w całości na filmie pokazać A tak - w telegraficznym skrócie. Poza tym zobacz - 3 min i jesteś w Chorwacji Da się? No da się
Ja będąc w B.V. zawsze wymieniałem walutę w banku-był tam korzystniejszy kurs niż w kantorach. Czekam na dalszy ciąg bo fajnie jest pooglądać znajome widoki.
kibic hr napisał(a):Ja będąc w B.V. zawsze wymieniałem walutę w banku-był tam korzystniejszy kurs niż w kantorach. Czekam na dalszy ciąg bo fajnie jest pooglądać znajome widoki.
Widzisz, to nauczka dla nas na przyszłość. Nawet w Makarskiej kurs był wyższy, w jakimś kantorku nie w centrum. Rok temu w Orebicu wymieniałam po 7,49 kun za 1 euro
figusek napisał(a):No i w końcu jest Chorwacja pięknie, czekam na rozkrok
Właśnie zauważyłam, że tu wszyscy na Chorwację najbardziej czekają Pokazuj tu człowieku cuda natury w innych krajach, a i tak z tym wygra cro-zachodzik
olkas napisał(a):Dopiero tu trafiłam,ale już zostanę.
Cieszę się. Rozgość się
Roxi napisał(a):W końcu Chorwacja! Fajnie się takie zdjęcia z drogi ogląda, kilka miejsc z autostrady nawet kojarzę. Apartament super.
Apartament się nam udał. Elegancko, czysto, mili właściciele. W szczególności Pani właścicielka mnie urzekła, bo widzicie na parkingu rośnie drzewko, które daje cień (to pierwsze z prawej, jak się na fotkę patrzy) i na początku ktoś tam stał, ale ona zarządziła, że to miejsce będzie nasze, bo my mamy czarne auto, a reszta lokatorów nie Właścicielka bardzo obrotna
kibic hr napisał(a):Ja będąc w B.V. zawsze wymieniałem walutę w banku-był tam korzystniejszy kurs niż w kantorach. Czekam na dalszy ciąg bo fajnie jest pooglądać znajome widoki.
Widzisz, to nauczka dla nas na przyszłość. Nawet w Makarskiej kurs był wyższy, w jakimś kantorku nie w centrum. Rok temu w Orebicu wymieniałam po 7,49 kun za 1 euro
Zdecydowanie trzeba szukać banku , bo tam kurs najkorzystniejszy