Jako początkujący forumowicz proszę wszystkich o wyrozumiałość i łagodne traktowanie albo śrenido-łagodne ) W Chorwacji zakochałem się jakieś 6 lat temu, kiedy pojechałem 1y raz w okolice Trogiru. Ze wzgledu na brak, na zmiane pieniedzy lub czasu nie odwiedzalem Chorwacji, choć sentyment za tym krajem mocno w serduchu sie przypominal.
Pewnego wieczoru przy wspolnym rodzinnym grillu lekko zakrapianym zona wraz z siostra wpadly na plan wyjazdu do Chorwacji. Szwagier lekko zamroczony piwkiem, rowniez byl chetny. Ja jak zwykle umiarkowany - optymista, stwierdzilem, ze za nic wyjazd sie nie uda . No bo trzeba zalatwic urlopy, nie wiadomo czy nie bedziemy sie klocic, a jakim autem pojedziemy, pytania klebily sie pod rozrzedzonymi wlosami )
Po takiej luznej rozmowie, przez nastepnych kilka dni zona mocno przekonywala mnie zadajac cala serie waznych argumentow. Ja nie zmorzony wypowiedziami zony, odsuwalem od siebie wyjazd, uzywajac kontrargumentow, mocno trzymalem sie stanowiska, ze jednak moze pojedziemy w przyszlym roku itd. wiatry beda lepsze a woda nie ucieknie Nie chcac zanudzac czytelnikow cala debata polityczna jaka zadna komisja w Polsce by sie nie powstydzila padla decyzja WYJAZD!
Do wyjazdu przygotowywalismy sie od doskoku do doskoku
Zrobilem rekonesans w internecie, lecz oczarowany cenami stwierdzilem po konsultacjach z towarzyszami (znowu polityka zawialo ) ze jedziemy w ciemno
Zrobilismy wspolne zakupy, byla jedna zrzutka, a ja zostalem wylosowany jako ochotnik ktory pojdzie i kupi. Tak tez zrobilem
Nie kupowalemy za duzo, bo autko ktorym jechalismy tez nie bylo za wielkie, a jeszcze trzeba bylo zapakowac troszke szmatek
Dzien przed wyjazdem dostalismy telefon od siostry, ze ona wszystko przemyslala i jednak sie nie zmiescimy, musimy sie przepakowac, pierwsze slowa zony jak to uslyszala to O ja pie.....le! )
Nie ma co kozak z niej jest ) bylo troszke krzyku, ale jakos sie to uspokoilo. Na drugi dzien bylo lepiej. Owszem musielismy sie przepakowac, ale jakos sie dopchnelo
Ruszylismy w piatek wieczorem o godz. 20.30 z Tarnowa kierujac sie do Breli bo tak poczatkowo postanowilismy. Jezeli chodzi o droge to nie bede zbyt orginalny wybralismy przez Slowacje - Austrie - Slowenie.
Poczatkowo przegladalem objazd na Sloweni, ale stwierdzilem, ze skoro jezdzimy nie co roku na wakacje, a koszty rozbijaja sie na 4 osoby to mozemy zaszalec ) Jechalo sie naprawde super, zadnego koreczka, spokoj cisza na drodze. Winietki kupilismy na Chyznym (Slowacja, Austria), a jezeli chodzi o Slowenie to zaraz po przejechaniu granicy.
Jechalismy na zmiane i powiem szczerze to fajna sprawa, bo praktycznie nie robilismy stopów, tylko caly czas jazda Nagralem plytke z muzyka na droge (HITY radia ESKA ) ale ludziom na pokladzie nie przypadlo to do gustu, wiec musialem sie zadowolic piosenkami w stylu majteczki w kropeczki, moja mala blondyneczka, ech.. pozniej znalezli gdzies jakas plytke z muzyka lat 80-tych, czy 90 tych przeboje zagraniczne hehe troszke lzej zrobilo mi sie na duszy
Acha zapomnialem dodac, ze chwile jakas niecala godzinke spedzilismy przy wjezdzie na granicy Chorwacji ( ale to chyba normalka), wiec nie narzekam )
OK. godziny 12-ej zblizalismy sie do celu- Brela po raz 1y )
Sam zjazd z autostrady i cieszenie oczu serpentynami sprawil nam wielka radosc, ale jak zobatrzylismy napis Brela no to juz szal cial )
Zjechalismy w dol waskim wawozem ) (jedna poprawka, ciasno nie znaczy zle )
Szybki w aucie otwarte, klima wylaczona i udezyl w nas cudowny zapach, wdychalem powietrze z rozkoszna przyjemnoscia ostatnim razem nie pamietalem tak wyraznie tego jakze charakterystycznego zapachu Dalmacji.
Rozpoczelismy to co robil Agent Tomek - od domku do domku
i tak nam zeszlo ok. godzinki, ceny dosyc spore wachaly sie w granicach 80 - 100 euro za 4 os. apartament, w domkach przy plazy, a wlasnie takie szukalismy. Standard byl naprawde dobry, ale ceny nas troszke odstraszyly. Zachwycajac sie pieknem plaz Breli, dla mnie rewelacja pojechalismy dalej odwiedzic ta co miala fajny Biust
Baska Voda mnie osobiscie nie zachwycila, oczywiscie klimat Makarskiej zachowany, ale nie wiem czegos mi tu brakowalo. Ceny w Basce mniejsze niz w Breli, ale gorszy standard, albo przynajmniej tam gdzie my akurat ogladalismy. No to jedziemy dalej. Promajna, wg.mnie ladniej niz w Basce i spokojniej, a o to glownie nam chodzilo. Nie nastawialismy sie na imprezowanie, raczej o spokojny wypoczynek, ale rowniez nie znalezlismy fajnego lokum. do Makarskiej nie wiezdzalismy poniewaz z informacji o ktorych wczesniej sie dowiedzialem, ze jest tlok, drozyzna itd. ( nie do konca teraz sie zgadzam) stwierdzilismy jedziemy dalej.
Zjechalismy za Makarska, to byl chyba BArtuś, nie jestem do końca pewien, bo to bylo koło jakiegoś kampingu. Nie spodobał nam sie, szczególnie taki duzy budynek opuszczony z powybijanymi szybami, raczej okolica nieciekawa, ale to tylko nasze wrazenia, niekoniecznie właściwe bo byliśmy tam tylko 10 min. )
Tucepi - fajna promenada, czy jak ja nazwać, ladne domki i plaze, na jeden apartament juz mielismy sie zdecydować, ale zonie sie nie spodobal, a byl w niezlej cenie i blisko plazy, no coz kobieta musi byc zadowolona. Siostrze i szwagrowi bardzo spodobal sie jeden apartament, ale nie byl przy plazy, cena rowniez zawrotna. Ja bez ogladania grzecznie rozmawialem z wlascicielem , troszke na migi bo po angielsku tez nie bardzo umial odpowiedziec, a moj niemiecki daje wiele do ..... ) wiec zanim obejrzalem spytalem czy jest szansa obnizenia ceny po czym wymienilem kwote ) chyba byla za niska, bo gosc tak sie wqurzyl, ze zaczol wymachiwac rekami, cos tam krzyczal ) myslalem ze mnie pobije ) troche mnie to wqurzylo bo ja z nim mowilem bardzo grzecznie, przeciez wystarczylo powiedziec nie i tyle, niewazne moze ja sie czepiam ) w kazdym razie podlamani troszke z mysla nocowania na plazy przy samochodzie bylo juz kolo 16ej (jakies 4 godziny szukania), postanowilismy jechac dalej na poludnie do PODGORY, a jak nie wyjdzie to wracamy z powrotem do Breli i cos wynajmiemy u gory i zrobimy sobie kaloryfery od biegania po schodach.
Podgora nas zauroczyla, widok z drogi jest super, choc nie zjechalismy 1ym zjazdem ale dopiero 2 gim. To byl strzal w dziesiatke. Dojechalismy do wielkiego znaku i skrecilismy na Ceklje (chyba dobrze napisalem, jak cos prosze o poprawke
Jadac wzdluz wody, zaparkowalismy zaraz za zakretem przy 1ym domku.
Dziewczyny zauwazyly rozowy domek spodobal sie, siostra ze szwagrem weszli do prawej czesci, a my do lewej. No i to mojej zonie sie poszczescilo, bo w tamtej czesci nie mieli nic wolnego, a tu przedreptal do nas starszy Pan i zaraz pokazal nam 1e pietro.
Co tu duzo mowic, super warunki, najlepsze jakie widzielismy ( no moze Brela troche lepiej), ale cenowo wyszlismy na swoje, wiec nie zamienilbym sie )
2 duze pokoje, po 2 wielkie lozka i jedna mala dostawka (czyli w sumie mogloby byc 6 osob) polaczony taras, 2 lazienki no i kuchnia z jadalnia, ostatnim razem mialem tylko aneks kuchenny.
Do wody minutka )
Z wlascicielem probowalem delikatnie sie targowac, ale jednak nic nie sposcil, szwagier jak uslyszal i zobaczyl apartament powiedzial tylko
We take it !! Czyli ze sie zastanowimy ))
w kazdym razie wlasciciel poprosil o godzinke bo jeszcze chcialby cos posprzatac, wiec tylko przeparkowalismy autko blizej domku i poszlismy cos wszamac do pobliskiej knajpki.
W kazdym razie pijac zimne piwko juz wiedzielismy ze wakacje beda rewelacyjne..... c.d.n.