Dzieki Kazioo!
Z Plitwic wyjechalismy przed 8a wieczor. Nie wrocilismy jednak do autostrady, ale postanowilismy jechac lokalnymi drogami do Zagrzebia.
I to byl niestety blad.
Po 1e, zatrzymala nas Policja, myslalem ze Szwagier wyjdzie z siebie, bo mundurowy powiedzial mu ze przekroczyl 80 km/g, a dodam tylko, ze szwagier jezdzi najbezpieczniej z nas wszystkich bo ja to lubie sobie przycisnac :D
Podobno bylo ograniczenie do 50 km/g. Ale my nie jechalismy 80, najwyzej 70. Ja na poczatku myslalem, ze zatrzymali nas do rutynowej kontroli, jednak okazalo sie, ze nie.
Szwagrowi nerw chodzil, w duchu pomyslalem no to wyladujemy na komisariacie
Wszyscy staralismy sie go uspokoic, Policjant wystawil mandat na 500 kun.
Siostra nie dala za wygrana, poszla pogadac, a noz cos sie da zalatwic. W koncu po 15 min. rozmowy wrocila do samochodu i powiedziala, ze zmniejszyli do 300 kun.
Problem byl jeszcze taki, ze my juz kun w zasadzie nie mielismy, bo ostatki zostaly wydane na benzynke, a w plitwicach to wymienilismy tyle co potrzeba wiec resztki jakies zostaly.
Ale co sie okazalo, na stacji tuz obok gdzie stala policja jest kantor
naciagacze jedni wiedzieli gdzie sie ustawic :D
No to wymienilismy pieniadze co trwalo jakies 5 minut, po czym jak wrocilismy do auta 2 kolejne juz staly kolo naszyego, oba na obcych blachach.
Zebralismy sie w nienajlepszych humorach no i trafila sie ta 2ga sprawa - korek :D jak to mowia nieszczescia ........
stalismy w sumie ok. 2 godzin, az do samej stolicy
troche mi bylo glupio i przeprosilem rodzinke, bo to ja tak nalegalem na Plitwice, ale troche im przeszlo i powiedzieli, ze nie ma sprawy.
Dalsza czesc drogi minela praktycznie bezproblemowo, jazda na zmiany tak, ze kazdy jechal po jakies 3 godzinki.
pod koniec Slowacji niedaleko do granicy, jak sie przebudzilem, bo sobie kimke walnolem :D
Dosiegnol mnie kryzys, ech bylo ostro.
Sam niewiedzialem co mi jest, ale strasznie mialem ochote zatrzymac sie i posiedziec w bezruchu kolo godziny i juz nie jechac. Ale mi jakos przeszlo.
Pozniej za niedlugo od nowa. Przelewanie w zoladku itp. Sam nie wiedzialem ktora strona moze mi cos poleciec, wiec powiedzialem szwagrowi, zeby zrobil stopa na najblizszej stacji.
Stacja pojawila sie zaraz na horyzoncie, wbieglem do niej no i wiadomo z sila wodospadu polecialoooo!!! :D
Wychodzac podziekowalem sprzedawcy, ze uratowal mi zycie, na co on sie rozesmial, zapytalem czy mam cos zaplacil, powiedzial, ze nie wiec wyszedlem.
Przejechalismy jeszcze z godzinke no i znowu 2 runda to samo i podobny przebieg :D
Dobrze, ze mialem takie lekarstwo, Pomoglo, tak, ze kolejne 3 dni mialem z glowy chodzenie do WC :D
Rankiem bylismy w Polsce, zajechalismy jeszcze do MC-a w Brzesku, chyba bylem dosc glodny bo wszamalem caly zestaw :D
Nastepnie pojechalismy do siostry, bo tam zostaly tez czesc naszych rzeczy i autko.
Na miejscu spytalem, ze moze rozpakujemy sie u nich bo oni tam juz dlugo nie pomieszkaja, a jakby sie okazalo, ze wieziemy jakiegos karalucha, to byloby dla nas zabezpieczenie.
Po moich slowach Zona wybuchla smiechem, siostrze sie troche glupio zrobilo, a szwagier calkiem powaznie powiedzial, ze zaden karaluch by takiej podrozy nie przetrwal, a nawet jesli, to na miejscu tutejsze karaluchy dadza mu rade i mrugnol okiem :D
Ja mu na to odpowiedzialem, ze a jak sie okaze, ze to jakis Rambo - Winnetou karaluch i wejdzie w sojusz i powstanie nowa mocniejsza odmiana to co zrobimy :D
itd.
w kazdym razie cala dyskusja zakonczyla sie smiechem...
nie przepakowalismy sie jednak, wrzucilismy na oslep caly nasz dobytek do naszego autko i skierowalismy sie w strone domku.
Po drodze zachaczylismy o sklep, no bo nie bylo jedzonka na miejscu.
W sklepie spotkalem starych znajomych z dzieckiem.
Dawno juz ich nie widzialem, nie wiedzialem nawet,ze maja dziecko, a notabene to ja ich spiknolem ze soba.
W kazdym razie pasuja do siebie idealnie ona ma duzo kasy, a on ma duzego :D (podobno :D
idealne dopasowanie... :D
w kazdym razie kazdy normalny czlowiek zapytal by sie: Co tam slychac u was, gdzie pracujecie, jak ma na imie dziecko w jakim jest wieku,
ale wiadomo ja jak to ja musze cos strzelic!
Nie wiem czy to wynik zmeczenia, czy czego pierwsze pytanie po slowach czesc, czesc
skierowalem do kumpla: Czy to napewno twoje? :D
Bylo troche smiechu, zona kumpla smiala sie troche mniej :D
wypytali nas o Chorwacje, a ja opowiedzialem im cala prawde i tylko prawde, no wiadomo, jak to w chorwacji bieda i dziadostwo, kobiety nie stac na staniki itp.
Zajechalismy w koncu do domu, ja przekroczylem po 23 godzinach jazdy prog tak po 11ej i walnolem kimke, zona podobno weszela przed 12ta, no bo w koncu ktos musial wniesc manatki na gore