Witam
W zeszłym roku nie do końca się udało co opisywałem tutaj:https://www.cro.pl/umf-split-kumulacja-pecha-t46137.html?hilit=umf
W tym roku festiwal odpuściliśmy, ale postanowiliśmy zaatakować Makarską po raz drugi ( a w zasadzie po raz pierwszy) . Jako, że tico zostało rok temu na Węgrzech. Tym razem jechaliśmy "nowym" nabytkiem opel vectra z 97r B+G. Mimo, że samochód porządniejszy miałem większego stresa czy dojedziemy. W Makarskiej stres odpuścił Jechaliśmy w 4 osoby, ja z dziewczyną i znajoma para. Trasa, poza rozkopaną Słowacją, bez zarzutów. Nie spieszyło nam się zbytnio, więc do Makarskiej dojechaliśmy następnego dnia o podobnej porze tj ok 18.. Pogoda piękna, w kilkanaście minut znaleźliśmy nocleg (10E za os). Następnego dnia Chorwacja przywitała nas wspaniałą ulewą Cały dzień, z małymi przerwami, lało. Dopiero pod wieczór troszkę się uspokoiło i dało się wyjść na pierwsze zdjęcia.
Pogoda trochę nam zweryfikowała plan więc przedłużyliśmy pobyt w Makarskiej o jeden dzień dłużej. W piątek plan na spacer wybrzeżem. Pogoda jeszcze pochmurna, ale ciepło i z zapowiedziami na słońce. Ruszyliśmy plażą w kierunku północnym. Doszliśmy do Promajny i powrót na obiad.
Po południu pogoda się poprawiła i się rozdzieliliśmy, my poszliśmy na plażę, znajomi pojechali do Splitu. Woda świetna, snurkowanie piękna sprawa, można by z wody nie wychodzić
Sobota, dzień wysiłku i relaksu Chcieliśmy wejść na jakąś górę, a jako że słabo byliśmy przygotowani na górskie wędrówki i mieliśmy niewiele czasu odpuściliśmy Sv Jure i zdecydowaliśmy, że wystarczy nam Vosac. Pobudka wcześnie rano i w drogę. Kondycję mam słabą, ale nie wiedziałem, że aż tak Mimo że wchodziliśmy większość trasy w cieniu pot lał się strumieniami, ale oczywiście, że warto było Na szczycie, oczywiście "nasi tu byli"
Zejście już o wiele lepsze, mimo, że wchodząc obok tych przepaści zastanawialiśmy się jak my zejdziemy. Po południu relaks po wędrówce i odpoczynek na plaży. Niedziela. Plan: wyjazd do Dubrovnika, zwiedzanie dojazd do Czarnogóry i nocleg. Około południa byliśmy już w Dubrovniku.
Jeszcze tylko wjazd na Srd, rzut oka z góry i jedziemy dalej.
Tyle, że nasze autko miało inne plany ;p Po powrocie do auta zobaczyliśmy wydobywającą się spod niego niebieskawą plamę. Wjeżdżając pod górę musiałem zjechać a potem był problem z ruszeniem, domyślałem się, że w tym momencie troszkę przegrzałem auto a plama była tego wynikiem. Tutaj podziękowania dla forumowiczów za pomocne rady z wątku o starych autach W mojej głowie już czarna rozpacz, znowu to samo, zepsute auto. Postanowiliśmy zjechać i zastanowić się na dole co robić. Zjazd bez większych problemów. W Dubrovniku wielka burza mózgów. Poszukiwania mechanika, noclegu, powrót, jazda dalej. Po jakiś 2 godzinach i wielu zszarpanych nerwach, jako, że wyciek jakby ustał postanowiliśmy spróbować jechać, ale w drogę powrotną. Tzn chcieliśmy dojechać do Makarskiej, bo tam już się co nieco orientowaliśmy w okolicy. Po kilku kilometrach i kilku postojach wydawało się że wszystko jest ok. Płyn w zbiorniczku był, temperatura w normie, jedziemy. Udało się dojechać do Makarskiej, więc już byłem zadowolony, że chyba nie jest tak źle. Znów szukanie noclegu, tym razem poszło trochę gorzej, ale też po około godzinie znalezione piękne apartamany, trochę droższe niż poprzednie bo po 15E za osobe, ale bliżej plaży i komfort dużo lepszy. Następny dzień to poszukiwania mechanika i próba diagnozy. W końcu u trzeciego się udało zajrzeć pod auto i zlokalizowaliśmy cieknący trójnik. Ciekło dopiero przy wyższym ciśnieniu jak samochód mocno się zagrzał, podczas jazdy temperatura była niższa więc teoretycznie było ok. Mechanik stwierdził, że trzeba by ze 2 dni czekać na część więc zaryzykowaliśmy powrót do Polski. Mówił, że powinno dać radę, aby tylko sprawdzać płyn. Cóż troszkę uspokojeni diagnozą, że mogło być gorzej, udaliśmy się na plaże wykorzystać jeszcze chwilę na relaks. Rano wyjazd w kierunku domu z przystankiem w Plitvicach. Dojechaliśmy ok południa, niestety pogoda się popsuła, zimno i mżawka. Zdecydowaliśmy, że skoro już jesteśmy szkoda by było nie pójść. Zdjęcia wyszły średnie, przy słońcu były by o wiele lepsze, ale i tak nie żałujemy bo nawet w taką pogodę jeziora są piękne. W sezonie pogoda pewnie pewniejsza, ale nie wyobrażam sobie tam iść w takim tłumie jak widziałem na zdjęciach. Teraz mimo brzydkiej pogody i tak wg nas było sporo ludzi, ale dało się spokojnie poczekać i zrobić fotkę "sam na sam"
Po zwiedzaniu, znaleźliśmy nocleg u przemiłej pani w Seliste Dreznicko. Po 15E od głowy co prawda nie takie luksusy jak w Makarskiej, ale w sumie chodziło nam tylko o jedną noc, a pani uraczyła nas rakiją na kolację i pączkami na śniadanie Rano w trasę, Chorwacja, Węgry zleciały, za to Słowacja znowu tragedia jakiś wielki objazd, roboty drogowe i znów kupa czasu stracona. Ale w dobrych humorach udało się w końcu dojechać do Polski. Ja już zupełnie uspokojony, ze auto dało radę, mimo że do domu jeszcze kupa drogi, ale zawsze to już po kraju Podsumowując, auto znów popsuło plany, ale tym razem na szczęście tylko nieznacznie (odpadł nam jeden dzień w Czarnogórze). Wakacje uznaliśmy za udane, finansowo też nie zbankrutowaliśmy, zostały wspaniałe zdjęcia, filmy i uczucie, że jeszcze kiedyś tam pewnie wrócimy
Na koniec taka mała kompilacja, test nowego nabytku kamera sportowa. Pierwszy raz sklejałem taki filmik więc oglądając inne widzę niedociągnięcia, ale fajna pamiątka jest PS. Lubię śpiewać w aucie
http://www.cda.pl/video/49255008?wersja=1080p