03.01.2016 tym razem spokojny dzień na plaży w MakarskiejPo poprzednim bardzo
intensywnym dniu, wieczorze i nocy czas w końcu porządnie się
wyspać i odpocząć (taki zresztą był plan, trochę relaksu, ale też zwiedzanie i aktywne formy spędzania czasu).
Oczywiście i tak wstaję jako pierwsza po 10 i po standardowym śniadanku i kawce jesteśmy koło 11 na plaży
reszta bandy pojawia się jakieś 1,5 godziny później, przy okazji przynosząc A. kąpielówki, których oczywiście zapomniał
Pijemy piwko, odpoczywamy, pływamy w morzu, kręcimy filmiki, Bartosz przez wczorajszą ałkę nie może się kąpać, więc przeszkadza mi w czytaniu książki, opowiadając jak zwykle jakieś bardzo śmieszne rzeczy.
Z Arturem idziemy na cypel posnorkować, jest tam znacznie bardziej ciekawa fauna i flora niż przy plaży. Może później uda mi się wrzucić jakiś filmiki podwodny
Po południu robimy się głodni więc idziemy na obiad, tym razem dołącza do naszej ekipy Bartosz (skończyły się dobre czasy trzech bab na jednego chłopa
). Skuszeni promocją na piwo w jakiejś restauracji zamawiamy pizzę i makarony, Kasia opowiada nam jak bardzo lubi chleb z magą, a po chwili konsternacji Bartosz wypala:
wiecie co się rymuje ze słowem maga?! KNAGA!!! na co wszyscy wybuchamy śmiechem, ponieważ będąc na mazurach i słysząc pierwszy raz słowo knaga (to coś związanego ze statkiem chyba), jednak Bartosz twierdził, że w mowie potocznej to słowo ma inne znaczenie i regularnie go nadużywał, podczas naszego chorwackiego wyjazdu
Późnym popołudniem zbieramy manatki i idziemy do naszych apartamentów, następnie
ja&Artur&Karol szykujemy się na sesję narzeczeńską, którą robimy oczywiście na Sv Peter
.
Po sesji ja i Artur w końcu mamy chwilę tylko dla siebie i idziemy na długi spacer portem i klimatycznymi uliczkami Makarskiej, a następnie na naszą już ulubioną lasagnę w Porcie i oczywiście obowiązkowo karafkę
graseviny później spotykamy się wszyscy w beach barze, gdzie liczyliśmy na shishę, niestety usłyszeliśmy "
sezon is ołwer" i musieliśmy się zadowolić drinkami. Wieczorem siedzimy jeszcze przy grasevinie w naszym apartamencie, ja idę spać, ponieważ kiepsko się czuję a po jakieś godzinie budzi mnie niesamowity gwar i ciężkość- grupa
6 niewspaniałych towarzyszy mojej podróży wskoczyła na mnie robiąc kanapkę "ponieważ było im smutno beze mnie", podobno ustawili się w kolejności "od najważniejszego"
a ja wpadłam w dziką furię, ponieważ nienawidzę gdy mnie ktoś budzi
niestety sen miałam już z głowy i spać poszliśmy około 4 rano
Poniżej wstawię kilka zdjęć z sesji