01.09.2016 IV dzień naszej podróży
Kierunek Kravice i MostarDziś wybieramy się zobaczyć kolejne państwo czyli
Bośnię i Hercegowinę (będą kolejne magnesy do kolekcji
), w tym czasie, w którym my byliśmy w Makarskiej nasza koleżanka z partnerem przebywała w Duce, gdy usłyszeli, że wybieramy się do Mostaru, koniecznie chcieli się z nami wybrać, a że mieliśmy akurat dwa wolne miejsca, więc zabraliśmy ich ze sobą.
Godz.
7:00 pobudka, wstajemy jemy śniadanie, kawę, mnie nachodzą refleksje, że w sumie to jestem naiwna, bo tak wstaję codziennie, robię te śniadanka itd. a mój luby od początku wakacji chyba nawet kubka nie umył i śpi przynajmniej pół godz. dłużej, no ale mniejsza o to. O 8 chcemy wyjechać, więc pakujemy potrzebne rzeczy i czekamy na Natalkę i Michała, a także pasażera na gapę, czyli 4 miesięczną fasolkę w brzuchu Natalii
.
Oczywiście nie mogą do nas trafić, gdy w końcu podjeżdża na parking ich żółta klijówka, pakujemy się do samochodów i wyjeżdżamy w kierunku BiH.
Droga robi na nas wrażenie, z jednej strony masyw Biokovo, z drugiej przepaście i piękny Jadran
kręcimy filmiki, nadrabiamy zaległości z naszymi nowymi towarzyszami, pierwszy punkt na naszej trasie to Kravice. GPS w pewnym momencie prowadzi nas na jakieś podejrzane, śrutowe drogi, więc olewamy go i po znakach kierujemy się na przejście graniczne, przejeżdżamy bez najmniejszych problemów przez przejście obok Orah, celnik zerka na nasze paszporty/dowody oraz zieloną kartę, kolejki brak i ruszamy dalej. Po drodze robimy mały postój na stacji benzynowej, ponieważ ktoś tam chce kupić wodę, nas dziwi cena benzyny, ale odpuszczamy sobie tankowanie. Jedziemy kierując się na Ljubuski, po drodze mijamy kilka tablic informacyjnych o Kravicach.
W końcu skręcamy w drogę prowadzącą do Kravic
na miejscu znajduje się całkiem spory parking, na którym zostawiamy samochody. Już z parkingu słyszymy szum wodospadów, udajemy się na drugą stronę, na taki jakby taras, z którego widać trochę wodospady, są tam również budki z pamiątkami, gdzie oczywiście kupujemy magnesy. Później płacimy za wstęp i idziemy w dół, najpierw drogą a później ładnie zrobionymi schodkami, słysząc coraz większy szum wodospadu.
- Pierwsze selfie wycieczki w Kravicach :D
Gdy docieramy na miejsce zachwycamy się pięknem natury, cieszymy się, że miejsce zrobiło się trochę bardziej czyste i cywilizowane (koleżanka była jakieś 7 lat temu i mówi, że nie było ani schodków, ani w miarę nadających się do spożycia posiłku knajpek). Rozkładamy się nad brzegiem rzeki, jest przed 10:00 więc nie ma za dużo ludzi co nas bardzo cieszy
oczywiście dziewczyny udają się na "sesje zdjęciową"
a chłopaki biegną do wody aby zdobyć wodospady.
Później część z damskiej grupy (kobiety w ciąży oraz te, które nie lubią adrenaliny) zostaje na kocu, a druga część czyli ja i moja kuzynka dołączamy do chłopaków, którzy wspięli się na wodospady. Wrażenia niesamowite, woda lodowata, strumień spadający na ramiona, który wręcz boli- rewelacja!
Niestety mój narzeczony zapomniał GoPro i nie mamy za bardzo zdjęć i filmów z góry, za to wpadł z kolegą na genialny pomysł, że przyniesie na górę telefon, a że nie był wodoodporny to owinęli go reklamówką z biedronki i trzymając rękę w górze płynęli z nim...
Później udajemy się pozwiedzać część znajdującą się po drugiej stronie pomostu, tam niestety części wodospadów pilnuje ratownik i nie można się zbliżać za bardzo, ale przepływamy sobie na drugą stronę i znów obchodzimy całą "dozwoloną" część wodospadów. Oczywiście nie mogło się obyć bez upadku
schodząc po kamieniach z bardzo silnym nurtem ujechała mi noga i trochę się poturbowałam, ale warto było
w dodatku założyłam biały kostium kąpielowy, więc nie pytajcie jak wyglądał mój tyłek
...
Na koniec suszymy się, robimy jeszcze parę zdjęć, niektórzy poszli na kiełbaski z grilla, bo zgłodnieli, a niepływająca część grupy uświadomiła mi, że gdy my radośnie się pluskaliśmy to w wodzie pływały również węże...
Koło godziny 13/14 gdy wpadają tam dzikie tłumy turystów w tym rozbiegana młodzież i arabscy samcy wraz z kobietami okrytymi w czarne burki decydujemy się na zebranie manatków i jedziemy do Mostaru
, na zakończenie usiłujemy sobie zrobić grupowe selfie, ale z marnym skutkiem
c.d.n.