Po kilku godzinach plażowania, snoorkowania, zabawy w wodzie, i obserwowania nudy(stów) pora było wracać coś wszamać. Po obiadku sjesta i potem plany na wieczór. Podczas gdy damska część ekipy zajmowała tylko NA CHWILKĘ (od 16:00 do 17:40) łazienkę, by się SZYBCIUTKO umalować, ja poczyniłem obserwację plaży. Było już przed 18:00 a na plaży taki widok:
Przed założeniem butów szybkie fotki widoczku z tarasu:
Wreszcie wyruszyliśmy na spacer. Decyzja - na południowy wschód (współrzędnych nie będę podawać).
Cudowne widoczki nas rozpieszczały:
Tak wysoko była promenada nad lustrem morza:
Jednak oprócz cudownych widoków zdarzały się i takie smutne kwiatki:
Mało ważne, w końcu tu też mieszkają zwykli ludzie. Podczas spaceru w Cro pamięta się tylko ładne miejsca więc ruszyliśmy w stronę Krvavicy.
Przed mariną jest taka górka (lądowe bocianie gniazdo) na którą można wejść (mieści się tylko kilka osób, strome schody itp.). Stąd pochodzą poniższe zdjęcia mariny (światło już nie te, więc widać ziarno na fotkach):
Pokręciliśmy sie po marinie, knajpki nie wyglądały tam zachęcająco, więc wróciliśmy wolnym krokiem na kwaterę. Filipek po całym dniu był zmęczony ale biegał radośnie po promenadzie. Widać, że podobało mu się na wczasach . Po powrocie Ozujsko, Karlovacko, Lasko (co kto wolał) i pora spać.... Koniec dnia drugiego... na dziś też koniec relacji.... c.d.n. Pozdrawiam.